Jeszcze jako małolat lubiłem oglądać w telewizji filmy z serii Rocky. Nie miałem dokładnej świadomości na temat tego, co dokładnie dzieje się w tych filmach. Wątki dramatyczne, rodzinne czy psychologiczne schodziły u mnie na drugi plan. Wydaje mi się, że to normalne, każdy młody odbiorca skupia się tylko na akcji, ponieważ nie ma jeszcze tak rozwiniętej świadomości, jeśli chodzi o dokładne odbieranie każdej sceny w filmie. Dlatego dla mnie sceny akcji, dynamiczne walki były zawsze zjawiskowe. Ogromną rolę odgrywa, także odpowiedni montaż, jednak zawsze nie nudziły mnie takie sceny z udziałem Rocky’ego. Wychodzę z założenia, że w takich filmach właśnie o to chodzi. Satysfakcjonują mnie fajerwerki na ekranie w postaci, efektownych scen walki dwóch bokserów. Michael B. Jordan w najnowszym Creedzie dokładnie to mi dostarczył, dlatego oceniam ten film pozytywnie. Zapraszam Cię do dalszej części mojej recenzji o dobrym dramacie sportowym, jakim jest Creed III.
Udany debiut reżyserki Michaela B. Jordana
Tytułowego bohatera czyli Adonisa Creeda odgrywa Michael B. Jordan, który tym razem debiutancko wcielił się również w rolę reżysera. Wiele mówiło się, że będzie to porażka, za równo dla filmu jak i dla aktora. Jednak moim zdaniem B. Jordan wszystkich uciszył, reżyserując poprawnie dobry hoollywodzki film. Presja na Jordanie była dość duża, ponieważ Rocky w wykonaniu Sylvestra Stallone jest zanany na cały świat. Dwie poprzednie części, także miały wysoki poziom. Mimo to, wszystko wyszło naprawdę dobrze. Dostaliśmy dalszą, ale jednocześnie nową historię Adonisa. Jego postać została ciekawie rozwinięta i poprowadzona. W filmie pojawiły się elementy dramatu sportowego, rodzinnego, psychologicznego, ale także komedii czy po prostu filmu familijnego. To wszystko naprawdę bardzo przyjemnie się oglądało. Powtórzę się na sam koniec, jak na debiut reżyserki, film jest super.
O czym opowiedział nowy Creed III?
Po zdominowaniu świata boksu, Adonis Creed odnosi same sukcesy w życiu zawodowym i prywatnym. Tymczasem wyzwanie rzuca mu przyjaciel z dzieciństwa i dawne złote dziecko boksu, Damian (Jonathan Majors). Świetnie zagrana rola w wykonaniu Jonathana, zdecydowanie jeden z największych plusów filmu. Po odbyciu kary wieloletniego pozbawienia wolności, Damian za wszelką cenę, chce spróbować swoich sił w ringu. Ma jeden cel – zostać mistrzem świata. Starcie dawnych przyjaciół jest czymś więcej niż tylko zwykłym bokserskim pojedynkiem. W celu wyrównania dawnych rachunków, Adonis musi postawić na szali swoją przyszłość. Damian zaś nie ma nic do stracenia. Syn wielkiego niegdyś Apolla, musi zostawić za sobą całą przeszłość i ostatni raz wejść do ringu z podniesioną głową. Wydawać się może, że jest to oklepana fabuła. Jednak, należy pamiętać, że pewne gatunki filmowe narzucają konkretny schemat scenariusza.
Adonis Creed i Damian Anderson jako przyjaciele
Na samym początku filmu dostaliśmy retrospekcję z 2002 roku. Poznaliśmy wtedy młodego jeszcze Adonisa, który miał dość trudne dzieciństwo. Każdy myślał, że był złotym dzieckiem, w końcu jego ojciec był najbardziej znanym bokserem na świecie. Tymczasem dostaliśmy obraz zagubionego chłopca, który wymyka się po ciemku z domu, żeby być uczestnikiem klubowych walk. Na ringu nie stawał jednak on, tylko jego starszy najlepszy przyjaciel Damian „Diament”. To on został przedstawiony jako wschodząca gwiazda boksu, miał sięgać po najwyższe tytuły. Wszystko się zmieniło w momencie, gdy został zatrzymany przez policję za posiadanie broni. Adonisowi udało się uciec z miejsca przestępstwa, ponieważ to on makabrycznie pobił opiekuna domu dziecka. Za wszystko odpowiedział Damian, który został skazany na 18 lat więzienia. Po wyjściu zza krat, jego celem jest zdobycie tytułu mistrza świata. Kieruje nim nienawiść do Adonisa, uważa że ukradł mu „jego” życie. Stara przyjaźń dwóch młodych chłopców przerodziła się w nienawiść i rywalizację o bycie najlepszym bokserem na świecie.
Adonis Creed i Damian Anderson jako wrogowie
Powrót do „żywych” Damiana, wybudza u Adonisa mroczne oblicze. Obecny mistrz zmaga się ze swoimi demonami z przeszłości, które wypływają na jego życie zawodowe oraz prywatne. Jego perfekcyjne życie nagle stało się dla niego piekłem, areną walki o przetrwanie. Trawią go wyrzuty sumienia oraz chęć zadośćuczynienia. Ponieważ, przez okres odsiadki przyjaciela, nigdy się z nim nie skontaktował. Damian jest bezpośredni, chce odebrać mu, to co jego zdaniem należy do niego. Rywalizacja tych dwóch bohaterów jest dynamiczna, zmienia się w każdym akcie filmu. Mamy przejście przez wiele relacji, które ich łączyły. Film nie jest długi, trwa nie całe dwie godziny, dlatego konflikt tych dwóch nie został ani przeciągnięty ani zbytnio skrócony. Dostaliśmy poszkodowanego przez los bohatera, który wręcz pragnie zniszczyć wszystko co Adonis osiągnął. Napięcie zostaje wyładowane, a potem dostajemy wyczekiwany pojedynek. Nie nudziłem się na tym filmie, akcja była dobrze, dynamicznie poprowadzona jak przystało na film sportowy.
Creed III to dramat sportowy oraz film fabularny, a nie realistyczne życie
Niektórym może się wydawać, że film jest zbyt abstrakcyjny. Przecież to nie możliwe, żeby chłop z ulicy kilka miesięcy po wyjściu z więzienia mógł walczyć o mistrzowski pas w boksie. Jednak, ile miałby trwać ten film, żeby nasz antagonista mógł zgodnie z regulaminem przystąpić do takiej walki. Nie powinniśmy mieszać świata przedstawionego w filmie fabularnym, z tym który nas otacza. Wtedy większość filmów nie miałaby sensu. Zabrakło mi jednak w filmie nawet „duchowej” obecności Rocky’ego. Wiedzieliśmy, że Sylvester Stallone zakończył już swoją przygodę z tą serią, ale mogłoby być go trochę więcej, nawet w naszych domysłach. Oczywiste jest, że to dla niego fani oglądali dwie poprzednie części oraz, że kochają go za rolę Rocky’ego Balboi. Ja się do takiego grona fanów zaliczam, więc czułem lekki niedosyt, jego postaci na ekranie.
Powstaje „Creed-Verse” czyli uniwersum Creeda dla Amazona
Powstaną nowe filmy, ale także seriale, w tym produkcje anime w świecie Creeda i Rocky’ego! Serwis Deadline poinformował, że wytwórnia MGM zachwycona jest sukcesem Creeda III w kinach i zamierza przerodzić serię w prawdziwe uniwersum, obejmujące zarówno filmy, jak i seriale. Przez ostatni rok Amazon wielokrotnie spotykał się z Michaelem B. Jordanem, ael żadne oficjalne deklaracje jeszcze nie padły od żadnej ze stron. Potwierdzono natomiast, że już teraz firma miała zaakceptować rozpoczęcie prac nad serią anime. Blisko zielonego światła jest także spin-off poświęcony córce Adonisa Creeda, Amary, w którą w trzeciej części wcieliła się głucha aktorka Mila Davis-Kent. Obecnie trwają również prace nad filmowym spin-offem poświęconym Viktorowi Drago, przeciwniku Creeda z drugiej części. W tej roli ponownie zobaczymy Floriana Munteanu. Podczas premiery Creeda III aktor przyznał, że jest bardzo podekscytowany budowaniem uniwersum.
Creed III to dobra kontynuacja
Na rozwój filmowo-serialowego „Creed-Verse” będziemy musieli jeszcze poczekać. W tej chwili nie wiadomo, czy Creed IV powstanie, czy też Michael B. Jordan pozostawi swojego bohatera na sportowej emeryturze, skupiając się wyłącznie na innych postaciach. Jednak to co dostaliśmy w trzeciej części jest dla mnie satysfakcjonujące. Poznaliśmy lepiej głównego bohatera oraz jego losy. Dostaliśmy ciekawego rywala, który sprawiał wrażenie, że nie pozostawi nic po Adonisie, przejedzie po nim jak taran. Wszyscy wiemy, że nigdy by się tak nie stało, przynajmniej nie w naszym przemyśle filmowym, a tym bardziej z Hollywood. Oceniam Creeda III pozytywnie, polecam go fanom serii oraz tym, którzy lubią dramaty sportowe.
Zalety
- Rozwój głównego bohatera
- Solidny antagonista w postaci Damiana
- Dynamiczna akcja
- Wiążąca się fabuła w całość
- Udany debiut reżyserski Michaela B. Jordana
Wady
- Czasem brak realizmu (wybaczam)
- Brak większej namiastki o Rocky’m
- Mało scen z przygotowań do walki
- „Banalna śmierć” matki Adonisa
Moja ocena 7/10.