Justin Lin dość niespodziewanie pożegnał się z rolą reżysera dziesiątej części Szybkich i wściekłych, kilka dni po rozpoczęciu zdjęć do filmu. Dzisiaj poznaliśmy jego następcę.
Louis Leterrier zasiądzie na stołku reżyserskim produkcji, która zapoczątkuje koniec całej serii filmowej. Reżyser pracował nad takimi projektami jak Transporter 1 i 2, Starcie Tytanów czy Niesamowity Hulk. Ostatni jego film to Nieobliczalni 2. Jego dorobek może nie jest tak imponujący jak Lina, który między innymi jest odpowiedzialny za reżyserię pięciu filmów Fast Sagi ale Leterrier na pewno ma doświadczenie w filmach akcji, które może dobrze rokować.
Samo pożegnanie Justina Lina ze studiem Universal oficjalnie przebiegło w przyjaznych stosunkach. Pojawia się jednak coraz więcej informacji na temat różnicy zdań i konfliktów na planie. Serwis Deadline tuż po informacji Lina o rezygnacji pisał o różnicy w wizji twórczej na kolejną część serii pomiędzy reżyserem, a studiem. Dzisiaj serwis New York Daily podaje, że Lin miał ogromne pretensje do Vina Diesla, który jego zdaniem przychodził na plan spóźniony, w dodatku nie znał swoich kwestii i był bez formy.
Trzeba powiedzieć, że studio dość szybko znalazło zastępcę, co w ogóle nie dziwi. Według informacji przekazanych przez Variety, każdy dzień na planie bez reżysera kosztował ich od sześciuset tysięcy do nawet miliona dolarów.
Czekacie na powrót rodziny?