[TEKST ZAWIERA SPOILERY]

Ms. Marvel, jak coraz więcej produkcji MCU, jest serialem bardzo autorskim. Produkcja jest nieszablonowa i oryginalna, co pokazuje zwłaszcza pierwsza połowa serialu, czyli odcinki 1-3. Na tamtym etapie twórcy zarysowują główną bohaterkę i jej kompanów za pomocą ukazania jej bujnej i fantazyjnej wyobraźni w zestawieniu z faktycznymi wydarzeniami. Ms. Marvel wykoleja się w midpoincie, który jest bardzo istotny dla całej historii. Zaniżając niestety moją finalną opinię o całości.

Zalety

  • Kreatywna realizacja
  • Ukazanie pakistańskiej kultury
  • Iman Vellani jako Kamala Khan

Wady

  • W połowie serial traci wszystkie atuty
  • Antagoniści (jak na MCU przystało)
  • Dziury w scenariuszu

„Miłe złego początki”

Twórcy od samego początku w centrum stawiają bujną wyobraźnię Kamali Khan, która wylewa się z ekrany aż miło. Zagubiona i rozdarta, gdzieś pomiędzy własnymi marzeniami a posłuszeństwem względem rodziców, bohaterka sprawia wrażenie jakby nie była z tego świata. Trafia do własnego dopiero podczas spotkań ze swoim przyjacielem Bruno, który jest równie charyzmatyczny i rządny przygód co ona. Jeszcze na początku kręcenia serialu twórcy jakby mieli równie duże chęci do spełnienia siebie co tytułowa bohaterka bo odcinki są zrealizowane z pomysłem i polotem. Interesujące długie kadry, w planie pełnym, kiedy wspomniana dwójka rozmawia jadąc przez miasto na rowerach, a w tle na ścianach budynków pojawiają się wygenerowane komputerowo malunki, wprawiały mnie w osłupienie i cieszyłem się z takiego podejścia. Wyczuwałem pełną pasji wizję twórców, którzy chcą pokazać coś nowego, ciekawego.

W pierwszym, drugim i trzecim odcinku Kamala odkrywa siebie i nie idzie jej to najlepiej. A moce, które w zagadkowy sposób się uaktywniły, nie pomagają jej w tym. Z każdym kolejnym odcinkiem, twórcy coraz mocniej skupiają się na ukazaniu pakistańskiej kultury oraz pochodzeniu późniejszej Ms. Marvel. I choć kultura ta jest mi zupełnie obca, to twórcom udało się przeprowadzić mnie przez jej meandry w sposób ciekawy i angażujący. Cieszę się, że w ramach MCU powstają w ostatnim czasie produkcje na tyle autorskie i oryginalne, że widz może poznać nieco świata. W ten sposób opisałbym połowę serialu, której pozytywnego wydźwięku nie zatruły mi nawet Dżiny (antagoniści z innego wymiaru), które zostały przedstawione w nijaki i nudny sposób. Bez żadnego backstory, czy jakiejkolwiek motywacji.

Ms. Marvel

Teraz to złe w Ms. Marvel

Szkoda, że w czwartym odcinku wszystko się wykoleja. Z kreatywnego podejścia, zarówno do bohaterów jak i realizacji serialu w myśl ciekawych kadrów czy montażu, jak i pomysłu na pomysłu na prowadzenie tej historii dalej. Kamala trafia do Pakistanu co samo w sobie jest na plus i w założeniu miało pomóc w ukazaniu różnicy pomiędzy muzułmanami, właśnie z Pakistanu, a New Jersey gdzie Kamala się wychowała. Zapewne by się udało gdyby twórcy nie postanowili pod koniec 4. odcinka przenieś bohaterkę w czasie. Nie było już tej kreatywności, pojawiły się pewne luki scenariuszowe, nie do końca zrozumiałe decyzje bohaterów, a i sceny akcji straciły na wartości. Długa, nieistotna potyczka Kamali i późniejszy pościg zostały tragicznie zrealizowane, nakręcone w taki sposób, że ciężko było cokolwiek dostrzec, a jeszcze trudniej zapamiętać co, kto z kim, dlaczego i po co się bije. Piąty odcinek w żaden sposób nie rozwija Kamali, jedynie w nieudolny sposób popycha historię do przodu. Twórcy strzelili sobie tym manewrem w kolano ponieważ stylistycznie do lat 40. poprzedniego wieku nie pasowały tak kreatywne zabiegi z pierwszych odcinków. Trochę jakby całkowicie podcięło to twórcom skrzydła.

MCU

Finał trochę ratuje ten serial ale dalej pozostawia wiele do życzenia

Finał serialu rozgrywa się ponownie w New Jersey, głównie w liceum do którego uczęszczała Kamala i jej przyjaciele. Twórcom jakby wróciła chęć tworzenia pod sam koniec, bo sekwencja finałowej potyczki jest zrealizowana naprawdę ciekawie. Pojedynki są ciekawe i angażujące nawet, pomimo bezmyślnego zachowania agentów Damage Control, który zachowują się jak NPC w starych (choć nie tylko) grach RPG. Sporo jest w tym finale luk fabularnych i głupotek, które jestem w stanie wybaczyć ze względu na cudowną Iman Vellani czyli tytułową bohaterkę. Widać, że na przestrzeni całego serialu bohaterka przeszła pewną drogę, która ją ukształtowała. Vellani również aktorsko jest świetna. Warto o tym wspomnieć, ponieważ Disney zatrudnił ją, kiedy ta nie miała żadnego doświadczenia aktorskiego. W momencie, w którym w produkcjach Marvel Studios występują prawie same gwiazdy światowego formatu, pojawia się Iman Vellani, która aktorsko bije na głowę nie jedną sławę.

Czy wszystkie wątki w Ms. Marvel zagrały?

Serial, jak większość produkcji MCU, cierpi na beznadziejnych antagonistów. Bez motywacji czy sensu działania. Wątek relacji Kamali z rodzicami mi się podobał. Rozwijał się przez cały sezon, a twórcy przy natłoku akcji nie zapomnieli o nim. Każda rozmowa była istotna dla całego serialu, dla budowania drogi dla wątku Kamali, również całego serialu. Bohaterowie drugoplanowi dostają tyle czasu ile powinni. Ciężko jednak powiedzieć o nich coś więcej. Antagoniści jak już wspomniałem są beznadziejni. Najgorszy jest jednak wątek pochodzenia mocy Ms. Marvel. Są one nieco zmienione względem komiksowego pierwowzoru. Serial na tym na pewno nie zyskuje ale wydaje mi się, że zyskać może film The Marvels, w którym Kamala Khan powróci. W dalszym ciągu nie wiem, czy Kamala te moce miała od urodzenia, ze względu na pochodzenie, czy dzięki tej bransolecie, czy dlatego, że jak się okazuje po ostatniej scenie, Kamala jest mutantką. Nie wiem.

Ms. Marvel na pewno nie jest moim ulubionym serialem Marvela. Uważam, że produkcje takie jak Loki czy Moon Knight są o wiele lepsze. Ms. Marvel natomiast uplasuje się na pewno wyżej niż chociażby Hawkeye.

5/10

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments