Film Toma George’a to produkcja, która od samego początku z dystansem podchodzi do konwencji kryminału. Patrz jak kręcą nabija się sam z siebie, a przy tym ponawia utarte, w świecie kina kryminalistycznego, schematy.
O filmie Patrz jak kręcą
Produkcja zaczyna się od monologu narratora, którym jest Adrien Brody (również w filmie występuje). W kilka minut tłumaczy nam utarte schematy budowania filmu detektywistycznego. Robi to w sposób pogardliwy co od samego początku buduje poczucie absurdu. Następnie akcja szybko się rozwija – Brody pojawia się w produkcji już jako aktor. Wciela się on w reżysera, przygotowującego się do stworzenia nowego filmu. Dochodzi jednak do morderstwa. Ofiarą jest Leo Kopernick, w którego wciela się wspomniany Adrien Brody. Rozpoczyna się śledztwo, któremu przewodzi Inspektor Stoppard (Sam Rockwell), a pomaga mu Konstabl Stalker (Saoirse Ronan).
Film nabija się sam z siebie
To co w tej produkcji najlepsze, to dystans. Film od samego początku uderza w żartobliwy ton. Streszcza widzom przed ekranami kolejność zdarzeń w tego typu, detektywistycznych produkcjach i sprawia, że można nawet pożałować wydania pieniędzy na kolejny film, taki sam jak inne. Robi to tylko po to, aby potem powielać te schematy. Robi to jednak z humorem, polotem i dystansem. Dialogami pomiędzy bohaterami, czy ich reakcjami komentuje każdy kolejny etap filmu detektywistycznego. Jest to ogromna zaleta scenariusza, którego autorem jest Mark Chappell.
Bohaterowie
Inspektor Stoppard (Sam Rockwell) oraz Konstabl Stalker (Saoirse Ronan) tworzą wyśmienite duo. Zmęczony życiem detektyw oraz entuzjastyczna policjantka. Pozornie do siebie nie pasują natomiast dosyć szybko łapią wspólny język. Obok tej dwójki, równie dobrze radzi sobie Adrien Brody, którego w filmie jest znacznie mniej, z oczywistych względów. Charyzmatyczny , ignorancki i bezczelny. Zagrany bardzo naturalnie. Brody wypada bardzo autentycznie w tej roli. Reszta postaci to bohaterowie drugo planowi. Każdy z nich jest inny i stanowią bardzo dobre tło śledztwa.
Realizacja
Scenariusz, o którym już wspomniałem, jest raczej dobry. Mimo kilku niekonsekwentnych wątków, które stanowią małe dziurki na kartach scenariusza. Jak np. prowadzenia wątków postaci pobocznych. Natomiast Ci, drugoplanowi, bohaterowie dostają tak mało czasu ekranowego, że te buble nie są tak rażące. Zdjęcia, za które odpowiedzialny jest Jamie Ramsay, są cudowne! Bardzo kreatywne kadry – ramy, przez detal, wykorzystanie cieni i bardzo częste pełne plany. Ogląda się to wyśmienicie, uczta dla oczu. Muzyka – choć raczej nie zapamiętam jej na długo, to w trakcie filmu stanowiła świetne tło do obserwowanych wydarzeń. Skomponował Daniel Pemberton. Reżyseria natomiast jest bardzo konsekwentna. Film kończy się wyraźnym nawiązaniem do początku. Między innymi, poprzez powtórzenie pewnych kwestii, które nabierają więcej sensu/znaczenia, kiedy jesteśmy już po seansie. Ponadto, produkcja jest bardzo dobrze poprowadzona, a współpraca, na linii reżyser-autor zdjęć, bardzo owocna.
Podsumowanie
Wizyta w kinie i seans filmu Patrz jak kręcą okazał się być czymś w rodzaju, „wieczora z żartami”. Twórcy w sposób satyryczny przedstawili, powtarzający się w kinie bardzo często, schemat filmu detektywistycznego. Oczywiście, nie ujmując nic takim twórcom jak Kenneth Branagh (który na podstawie książek Agathy Christie, regularnie tworzy kino detektywistyczne, w formie raczej nie żartobliwej) czy Rian Johnson, który stworzył świetny film Na noże, który niebawem doczeka się kontynuacji.