Greg Capullo (Spawn, X-Force) powraca do Marvel Comics i łączy siły z Jonathanem Hickmanem w celu stworzenia nowej, epickiej historii o rosomaku! Na papierze „Wolverine: Revenge” ma w sobie wszystko to, co kochają fani Marvela: dużo przemocy, historię z potencjałem i ulubionych bohaterów. Do tego wszystkiego komiks oferuje przepiękną warstwę graficzną, o którą zadbał Capullo. Po pierwszym zeszycie jest dobrze, jednak mogłoby być lepiej.

„Wolverine: Revenge” przenosi nas do roku 1993, a konkretniej do wydarzeń z końcówki eventu Fatal Attractions, w Asteroid M spada na Ziemię, a śmierć Magneto wywołuje potężny impuls elektromagnetyczny, który wyłącza wszystkie systemy na północnej półkuli. Akcja dzieje się 10 dni po tych wydarzeniach. Sytuacja na Ziemi staje się ponownie niebezpieczna i potrzeba natychmiastowej reakcji. Potrzeba prawdziwych bohaterów, którzy pomogliby przywrócić porządek. Potrzeba kogoś takiego jak Wolverine. Ten jednak nie jest niczego świadomy i w spokoju spędza czas na polowaniach w Savage Land. Do czasu, aż o pomoc zwraca się Nick Fury.

Wolverine zostaje członkiem specjalnej grupy zadaniowej (należą do niej również Kapitan Ameryka i Zimowy Żołnierz), która musi przejąć reaktor zimnej fuzji, który jest w rękach Masterminda i Bractwa Złych Mutantów. Niestety, nie wszystko toczy się po myśli bohaterów. Statek SHIELD rozbija się w Rosji, a w trakcie tułaczki do celu ginie większość ekipy. Za ich śmierć odpowiedzialni są Deadpool, Sabretooth i Red Omega.

Czy Jonathan Hickaman oszukał odbiorców perspektywą Wolverina polującego na dinozaury? Trochę tak. Wszystko wskazywało na epickie walki z T-Rexem, w zamian otrzymaliśmy klasyczną historię szpiegowską w stylu Hickmana. Mimo to nie czuję się bardzo zawiedziona, albowiem pierwszy zeszyt pokazał, że w historii tej jest potencjał. Boję się jednak nieco o to, w którą stronę potoczy się tak seria. Jonathan Hickman z pewnością należy do wybitnych scenarzystów, jednak jego komiksy czasem bywają nierówne. Mam nadzieję, że „Wolverine: Revenge” nie dołączy do tego grona. Z drugiej strony w tym roku od Hickmana otrzymaliśmy „Ultimate Spider-Man”, który zbiera kapitalne recenzje, co napawa mnie większym optymizmem.

Wolverine: Revenge
Kadry z komiksu „Wolverine: Revenge”

Myślę, że dużym plusem jest powrót do wydarzeń z 1993 roku, ponieważ dzięki temu nowi i młodsi odbiorcy Marvela mogą poznać klasyczne i ikoniczne historie. Z drugiej strony brakowało mi jakiejś adnotacji o tym, że „Wolverine: Revenge” jest następstwem eventu Fatal Attractions.

Naturalnie, wydarzenia ukazane w pierwszym zeszycie „Wolverine: Revenge” będą prowadzić do tego, że kolejne numery serii ukażą nam zemstę Wolverine’a. To bardzo ciekawy pomysł, o ile nie będzie to jedynie 5-częściowa opowieść o tym, jak rosomak ściga złoli odpowiedzialnych za tragedię podczas misji przeciwko Bractwu Złych Mutantów. Na pewno możemy liczyć na dużo brutalności i dużo krwi, co jest super, jednak oby nie koncentrowała się na tym cała fabuła serii. Wtedy, pomimo przemocy, będzie po prostu nudno.

Wszystkie mankamenty zeszytu pierwszego odchodzą w niepamięć, gdy skupimy się na rysunkach Grega Capullo. Artysta powrócił do Marvela po 30 latach i od razu udowodnił, dlaczego uznawany jest za jednego z najlepszych rysowników w branży. Jego Wolverine jest wyrazisty i odwzorowuje w pełni charakter mutanta. Jego szkice w połączeniu z pracą Townsenda i Plascencii wypadają kapitalnie i ciężko się od nich oderwać. Myślę, że zespół odpowiedzialny za grafikę w komiksie w dużej mierze sprawia, że wciąż chcemy sięgać po kolejne numery.

Pierwszy zeszyt „Wolverine: Revenge” wypada całkiem dobrze, jednak mogłoby być lepiej. Mistrzowskie rysunki przeplatają się z dosyć ciekawą fabułą, przy której stawiam jednak duży znak zapytania. Chcę wierzyć, że Jonathan Hickman wie co robi, a kolejne numery nie przyniosą nam nudnej i niczym niewyróżniającej się fabuły. Będę z pewnością śledzić tę serię i trzymam za nią kciuki, bo jest w niej potencjał.

Komiks do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od Atom Comics, za co serdecznie dziękujemy.

Przeczytaj również: X-Men #1 [RECENZJA]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Martyna Kucybała

Martyna Kucybała

Dziecko Marvela, które nosi w sobie ogromne pokłady miłości do Spider-Mana oraz innych bohaterów i złoczyńców z Nowego Jorku. Z wielką chęcią wypiłaby szklaneczkę whisky w towarzystwie Jessici Jones i pobujała się po mieście z Milesem Moralesem. Miłośniczka kina, zwłaszcza tego bliskowschodniego. Uzależniona od kupowania Funko Popów i kart kolekcjonerskich a prywatnie ogromna fanka basketu i piłki nożnej.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy