„Emilia Pérez” podbiła serca widzów w Cannes, podbiła je też we Wrocławiu podczas Nowych Horyzontów. Ten niezwykły musical o szefie kartelu narkotykowego i jego drodze do korekty płci przeszywa, bawi i porusza do łez. Czy Jacques Audiard nakręcił jeden z najlepszych filmów roku, który będzie liczył się w nadchodzących Oscarach? Najprawdopodobniej tak!

Rita (Zoe Saldaña) ewidentnie mierzy się z wypaleniem zawodowym. Za naprawdę kiepskie pieniądze broni w sądzie przestępców, których z chęcią sama widziałaby we więzieniu. Pewnego dnia otrzymuje szansę na zmianę swojego dotychczasowego, nieszczęśliwego życia. Odzywa się do niej Manitas (Karla Sofía Gascón), szef meksykańskiego kartelu narkotykowego, który chciałby zniknąć z przestępczej sceny. Nie chodzi jednak o zwykłe zapadnięcie się pod ziemię. Manitas skrywa pewien sekret, który trapi go przez całe życie. Manitas czuje się kobietą i chciałby przejść korektę płci. Zatrudnia więc Ritę i prosi ją, by odnalazła dla niego chirurga, który podejmie się tej operacji. Gdy przedsięwzięcie staje się sukcesem wszyscy, wraz z jego rodziną i żoną (Selena Gomez) wierzą w to, że Manitas umarł. W rzeczywistości już jako kobieta przyjmuję imię Emila Pérez i zakłada fundację, która pomaga odnajdywać ciała zamordowanych w wyniku wojen gangów osób. Odkupuje tym samym swoje winy. Ponadto stara się być wciąż blisko swojej rodziny i dzieci, co może prowadzić do wielu problemów w przyszłości.

Sama nie wiem, co najlepiej wpływa na odbiór filmu. Czy to kapitalna obsada aktorska (wszak czwórka głównych bohaterek: Zoe Saldaña, Selena Gomez, Karla Sofía Gascón i Adriana Paz otrzymały wspólnie nagrodę dla najlepszej aktorski na festiwalu w Cannes), kapitalna ścieżka dźwiękowa, genialne tempo produkcji czy niezwykle ciekawy wątek fabularny. Wszystko to, i wiele więcej, prowadzi do tego, że „Emilia Pérez” to jeden z najlepszych musicali, jaki powstał w ostatnich latach. Audiard niezwykle umiejętnie łączy ze sobą wiele gatunków. To nie tylko (anty)musical, ale również kino gangsterskie i opera mydlana, która ma w sobie wiele momentów komediowych. Ten miks gatunkowy wyszedł reżyserowi tak dobrze, że podczas seansu wielokrotnie przecierałam oczy ze zdumienia. I z łez. Łez wzruszenia i łez śmiechu.

Istotną zaletą filmu jest jej tempo. Praktycznie od samego początku akcja musicalu mknie jak szalona, jednak w tym szaleństwie na szczęście nie da się zagubić. Wręcz przeciwnie. Widz płynie w tej ekstremalnej prędkości, co sprawia dużo przyjemności. Wiele tu niezwykłych zwrotów akcji i napięcia, które rewelacyjnie korelują wraz z tymi świetnymi piosenkami i układami tanecznymi. Śmiem twierdzić, że soundtrack do „Emilii Pérez” to jeden z najlepszych soundtracków filmowych w historii. Lirycznie utwory stoją na bardzo wysokim poziomie i są przedłużeniem myśli naszych bohaterów. Tym samym w filmie uświadczymy ballady Manitasa o poszukiwaniu własnej tożsamości i utworu o waginoplastyce.

Emilia Pérez
Kadr z filmu „Emilia Pérez”

Jacques Audiard w swojej produkcji opowiada o poszukiwaniu siebie i akceptacji i robi to naprawdę dobrze. Prawdopodobnie początkowo nikt się tego nie spodziewał, ale „Emilia Pérez” stała się jednym z najważniejszych queerowych filmów. Reżyser wprowadził postać silnej i charyzmatycznej Emilii, która nie musi tłumaczyć się z tego, że dokonała tranzycji. To nie kolejna dramatyczna produkcja o nietolerancji, a niezwykle istotna dla queerowej społeczności opowieść o tym, że nikt nie musi bać się być sobą. Nawet taki gangster jak Manitas. Śmiem twierdzić, że tym filmem Jacques Audiard zrobił więcej dla kina LGBTQ+, niż większość takich filmów w ostatnich latach.

Produkcja reklamowana jest postacią Seleny Gomez, jednak to nie ona jest tutaj najjaśniejszym punktem. Całe show skradają dwie aktorki: Zoe Saldaña i Karla Sofía Gascón, z tym że ta pierwsza robi to na naprawdę mistrzowskim poziomie. Saldaña jest magnetyczna i gdy tylko pojawia się na ekranie trudno odwrócić od niej wzrok. Choć znana jest raczej z innego typu produkcji, to w „Emilii Pérez” odnalazła się wspaniale. Zarówno jako zmęczona życiem prawniczka Rita w dramatycznych sekwencjach, jak i w tanecznych scenach, gdzie powala układami choreograficznymi i swoim musicalowym talentem. Kapitalna jest również Karla Sofía Gascón, która zdobyła nagrodę w Cannes, jako pierwsza transpłciowa aktorka w historii festiwalu. Świetnie sprawdza się jako bezwzględny gangster, jak i wrażliwa Emilia.

„Emilia Pérez” to jeden z najlepszych filmów, jaki zobaczyłam podczas festiwalu Nowe Horyzonty. To również produkcja, która wskoczyła z automatu do mojej topki musicali. Jestem pod wrażeniem tego, jak Jacques Audiard połączył ze sobą te wszystkie gatunki i dał nam w ostateczności przepiękną i wzruszającą queerową operę, o której ciężko jest zapomnieć. Z niecierpliwością czekam na polską premierę filmu, by raz jeszcze przeżyć tę historię.

Ocena: 9/10

Dystrybutorem filmu „Emilia Pérez” jest Gutek Film.

„Emilie Pérez” obejrzeliśmy w ramach 24. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty.

Przeczytaj również: 24. MFF Nowe Horyzonty: „Rodzaje życzliwości” [RECENZJA]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Martyna Kucybała

Martyna Kucybała

Dziecko Marvela, które nosi w sobie ogromne pokłady miłości do Spider-Mana oraz innych bohaterów i złoczyńców z Nowego Jorku. Z wielką chęcią wypiłaby szklaneczkę whisky w towarzystwie Jessici Jones i pobujała się po mieście z Milesem Moralesem. Miłośniczka kina, zwłaszcza tego bliskowschodniego. Uzależniona od kupowania Funko Popów i kart kolekcjonerskich a prywatnie ogromna fanka basketu i piłki nożnej.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy