Sasquatch Sunset” to kwintesencja nocnego szaleństwa podczas Nowych Horyzontów. Po całym dniu z kinem wymagającym, zmuszającym do myślenia i refleksji, dobrze jest przypomnieć sobie, że to również dobra zabawa, absurd i eksperymenty. Bracia Zellner postawili na temat równie intrygujący co ryzykowny. Linia pomiędzy ciekawym doświadczeniem a kiczem była cienka.

Podczas seansu przenosimy się w środek lasu gdzie obserwujemy życie codzienne tytułowych stworzeń. „Sasquatch” nie ma bezpośredniego tłumaczenia w języku polskim więc co tak właściwie oglądamy? Yeti? Wielka Stopa? Nazywajcie to jak chcecie ale półtorej godziny, które z nimi spędzamy jest niezapomnianą rozrywką. W obsadzie Jesse Eisenberg, Riley Keough, Christophe Zajac-Denek i Nathan Zellner.

"Sasquatch Sunset" reż. Nathan Zellner, David Zellner

Sasquatch Sunset” to komedia (momentami nawet czarna), w której przez 90 minut obserwujemy barwną codzienność mieszkańców lasu. Mam tutaj na myśli ich absolutną codzienność, często nawet to czego nie chcielibyście widzieć. Nie jest to film w żaden sposób obrzydliwy, ma swoje momenty gdzie żart może zniesmaczyć ale jeśli ma się trochę dystansu do życia i świata to rozrywka jest gwarantowana. To zupełnie nowe spojrzenie na legendę Wielkiej Stopy. Filmów z udziałem tego mitycznego stworzenia było już wiele, praktycznie w każdym gatunku, jednak to jest absolutnie coś nowego.

Co najważniejsze i dość oczywiste – w filmie nie ma dialogów, nie ma słów, nie ma też ludzi choć ich obecność jest zauważalna. Zostajemy sam na sam z mitycznymi stworzeniami, które eksplorują otoczenie i natrafiają na elementy ludzkiej działalności. To nie tylko durny film mający na celu rozbawienie widza. Jest tutaj pewna głębia i po seansie można dojść do wniosku, że produkcja posiada cechy dramatu i bywa momentami smutna. Nie spodziewałem się takich refleksji po wyjściu z sali kinowej ale bardzo dobrze i w prosty sposób ukazano niszczycielską i szkodliwą działalność człowieka. Fajnie, że znaleziono przestrzeń by zwrócić uwagę na ważne i poważne sprawy niczego nie narzucając i nie zmieniając drastycznie kierunku, w którym produkcja zmierza.

"Sasquatch Sunset" reż. Nathan Zellner, David Zellner

Wizualnie wygląda to bardzo dobrze, kostiumy są realistyczne a na twarzach głównych bohaterów wypisane są różne emocje. Dzięki temu, mimo ograniczonych możliwości komunikacyjnych, jesteśmy w stanie zrozumieć co czują w danym momencie. Legenda o groźnych stworzeniach znika przy tej interpretacji ponieważ tytułowe Sasquatche są ukazane jako normalne zwierzęta, zamieszkujące las i szukające dla siebie jakiegoś celu w życiu. Czas płynie szybko a wędrówka przez las mogłaby trwać znacznie dłużej. Rozrywka gwarantowana a pole do interpretacji i refleksji ogromne.

Ten filmowy eksperyment przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Spędziłem fajny czas, doskonale się bawiąc podczas seansu. Nie dla każdego będzie to tak przyjemne doświadczenie jak dla mnie ale uważam, że warto z tą produkcją się zapoznać. Opinie będą różnorodne i każda będzie miała swoje uzasadnienie.

 

Polecamy również inne nasze recenzje z 24. MFF Nowe Horyzonty:

„The Outrun” reż. Nora Fingscheidt

„Emilia Pérez” reż. Jacques Audiard

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Wiktor Paczkowski

Wiktor Paczkowski

Miłośnik kina, w szczególności współczesnego oraz autor bloga "Filmowy Vibe". Nie lubię słowotoku i uważam, że film jest dla każdego. Poza siedzeniem w kinie często bywam na koszykarskim parkiecie ale inne dyscypliny sportowe również mnie interesują zarówno czynnie jak i w roli kibica.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy