Kącik Popkultury

Szukaj
Close this search box.

Ant-Man i Osa: Kwantomania. Powrót mrówczej rodziny [RECENZJA]

Najnowsze przygody Ant-Mana i Osy po raz kolejny zabierają nas w tajemniczy, tytułowy świat kwantowy. Po wydarzeniach z „Endgame”, Scott prowadzi życie celebryty – publikuje nawet książkę o swoich mrówczych (i nie tylko) przygodach. Ma jednak problem w relacjach ze swoją córką, ponieważ ciężko nadrobić im stracone 5 lat. Cassie chce zaprezentować nowy projekt sondy swojego autorstwa, która mogłaby bezpiecznie badać świat kwantowy, niestety Janet – która to była przez 30 lat uwięziona w tym wymiarze – nie w porę ostrzega Cassie przez potencjalnym niebezpieczeństwem, przez co maszyna wsysa całą mrówczą rodzinę do świata kwantowego. Na miejscu okazuje się, że władzę sprawuje straszliwy Kang Zdobywca. Czy „Ant-Man i Osa: Kwantomania” godnie otwiera 5 fazę MCU ? Czy nowy, szumnie zapowiadany antagonista zrobił odpowiednie wrażenie? Po odpowiedzi zapraszam do dalszej części recenzji.

No i właśnie – opis fabuły sugeruje nam, że to nieskomplikowane i wręcz familijne kino. Historia prosta, ale właśnie w takowej można często wyciągnąć wiele fajnych wątków. W przypadku „Kwantomanii” reżyser ma wszystko, by jakoś rozwinąć relacje między postaciami, i niestety tego nie robi. Na początku filmu, póki bohaterowie są na ziemi, jeszcze jakoś to się trzyma – mamy wiele scen gdzie dowiadujemy się, co u nich słychać (nie bez powodu używam określenia „mrówcza rodzina”, bo już nawet Cassie ma do czynienia z mrówkami i używaniem mocy). Organizowane są nawet rodzinne spotkania, gdzie Hank, Janet, Hope, Scott i Cassie wspólnie jedzą, rozmawiają i dzielą się pasją.  Te momenty właśnie pokazują, że ten film ma potencjał i nawet potem, gdy trafiamy do świata kwantowego, to wszystko jeszcze trzyma się kupy – rodzina musi się odnaleźć, bo maszyna wysłała ich w różne miejsca. Niestety, potem zaczyna się gonienie za akcją i wszystko się psuje. Zaczynają się niepotrzebne sceny ekspozycji, nie ma czasu na rozwijanie wątków, a jeśli jakiś przypadkiem się trafi, to jest ucinany, bo trzeba pędzić z akcją. Aktorzy oczywiście robią, co mogą, by ratować nawet najgorsze sceny i chwała im za to, ponieważ bez tego film byłby strasznie nudny. To jedyne, co „Kwantomania” ma do zaoferowania – dobra obsada składająca się z charyzmatycznych aktorów. Tylko dlatego seans jakkolwiek mnie ciekawił i wielokrotnie Paul Rudd sprawiał, że w trakcie filmu śmiałem się i śledziłem całość z uśmiechem.

antman3 scott i cassie w qr

Już od momentu ogłoszenia filmu, gdy dowiedzieliśmy się, że głównym złoczyńcą filmu będzie jeden z wariantów Kanga, wszyscy zadawaliśmy sobie pytanie – dlaczego? Czym ten mały, biedny Scott Lang zawinił tak potężnemu złoczyńcy jak Kang Zdobywca? Pytania były zasadne, bo w komiksach Kang jest antagonistą całego składu Avengers. Potem zwiastuny wyjaśniły, że te powiązanie między postaciami jest spowodowane światem kwantowym. Kang jest grany przez Jonathana Majorsa, aktora uznanego, który już w pierwszym sezonie „Lokiego” skradł serca fanów MCU i pokazał nam, że jest dobrym wyborem na kolejnego po  Thanosie wielkiego złoczyńcę. Byłem bardzo ciekawy występu Majorsa w filmie, bo po zwiastunach widziałem dobre badassowe momenty, które zrobiły na mnie wrażenie i sądziłem, że nawet jak film będzie słaby, to Kang dowiezie. Niestety, jak bardzo Jonathan by się nie starał, to i tak jest ograniczony przez kiepski scenariusz. Kanga poznajemy mniej więcej w połowie filmu – dowiadujemy się, jak znalazł się w świecie kwantowym, jak poznał się z Janet (tutaj muszę przyznać, że świetnie się patrzyło na Michelle Pfeiffer i Jonathana Majorsa razem na ekranie, świetna chemia i aktorsko najlepiej wypadli z reszty obsady) i to w sumie tyle. Nie jest opowiedziane, dlaczego jest zły, nie wyjaśnia, dlaczego podbija światy, po prostu w pewnym momencie zaczyna grozić naszym bohaterom. Aktorsko Majors wypada świetnie, czuć, że mamy do czynienia z kimś kto godnie zastąpi Thanosa, ale Kang traci w oczach, gdy po paru dobrych scenach nie znamy dalej jego motywacji – jest zły, bo jest zły.

kang w antman3

Świat kwantowy na początku wygląda nieźle – nasi bohaterowie lądują w tej bardziej dzikiej strefie, gdzie władze sprawuje „natura”. Nie wiedzieć czemu potem dostajemy już tylko ogromne pustkowia, ciemne pobojowiska, obóz powstańców i imperium Kanga. Wszystkie z tych lokacji wyglądają biednie, są pozbawione kolorów i zainscenizowane bez pomysłu i jakiejś odwagi w pokazaniu czegokolwiek. Obóz powstańców możemy zobaczyć tylko wtedy, gdy pali się ognisko – poza tym jest tam ciemno i niewiele widzimy, a imperium Kanga to szarobiałe nawet nie miasto, tylko jakieś połączone ze sobą bloki, które wyglądają strasznie generycznie. Postacie, które poznajemy w świecie kwantowym, dorównują miejscu, w którym mieszkają. Ponownie aktorzy ich grający starają się, ale niestety jako widzowie nie mamy z nimi żadnej więzi, bo są napisani tylko jako postacie, które mają być narzędziem dla głównych bohaterów albo comic reliefy do pojedynczych żartów. To powoduje, że ich historia, w której chcą obalić rządy Kanga, nie działa, bo niezależnie od wyniku starcia rewolucji i tak widz im nie kibicuje przez to, jak płasko i bezbarwnie są napisami. Mówiłem tutaj o nowych postaciach, ale jest jeden gagatek, który powraca po latach, a mowa tu o MODOKU. Nie jest to żadna tajemnica, bo już po pierwszych zwiastunach było wiadomo, że w jego rolę wcieli się Corey Stoll, który już w pierwszym Ant-Manie grał głównego złoczyńcę – Yellowjacketa. Tutaj jego powrót jest uzasadniony i uważam, że sam MODOK w filmie wypadł ciekawie. Nie każdemu może przypaść do gustu, że zrobiono z niego postać, która żartuje gdy tylko ma okazję coś powiedzieć, ale wbrew pozorom MODOK to jedyna postać, która przechodzi jakąś drogę w filmie i się rozwija. Być może w nieco pokraczny sposób, ale patrząc na cały film dobre i to.

modok z antman3

Powinienem jeszcze wspomnieć o efektach specjalnych. Jak wiadomo Marvel przyzwyczaił nas ostatnio do tego, że CGI wygląda kiepsko, a momentami tragicznie. Tutaj na szczęście obyło się bez większych wpadek – podczas seansu nie miałem momentu, że coś mnie mocno zraziło. Wiadomo, niektórym, może nie podobać się wygląd MODOKA, ale ja uważam że to pasuje do potencjalnej dziwności tego filmu. Potencjalnej dlatego, bo ten film powinien być właśnie czymś szalonym, pokręconą historią w jeszcze dziwniejszym wymiarze, gdzie Scott ratuje swoją rodzinę i uczy się, że musi wziąć sprawy w swoje ręce, jeśli chce uratować świat. No i przede wszystkim powinna być w tym wszystkim Wasp. Czemu wspominam o niej dopiero na końcu? A to właśnie dlatego, że jako tytułowa bohaterka jest jej na ekranie bardzo mało. Pojawia się tylko w scenach walki i na początku, przez całą resztę filmu jest zawsze gdzieś w tle i ewentualnie komentuje poczynania swoich rodziców.

wasp antman i hank w antman3

Podsumowując, powtórzę się z moich pierwszych wrażeń – na seansie wiele z was będzie się pewnie dobrze bawić, bo jest to film, który w trakcie wielu scen wywoła uśmiech na twarzy, a akcja utrzymana jest na wystarczającym poziomie, by nie nudzić. Sam również spędziłem miło czas na seansie. Jednak po „Kwantomanii” w pamięci zostaje tylko parę dobrych scen, a nie cały film.  Nie tak powinna wyglądać produkcja z solidną obsadą, ogromnym budżetem i historią, która sama się pisze i daje spore pole do popisu. Uważam, że Peyton Reed po raz kolejny sobie nie poradził i dał nam średni film Marvela, którego ogląda się tylko ze względu na aktorów i przynależność do większego uniwersum. Pojawiają się plotki, że Marvel planuje w przyszłości Ant-Mana 4 i jestem jak najbardziej zna, ale tylko jeśli wiąże się to ze zmianą reżysera.

Film miałem przyjemność obejrzeć przedpremierowo dzięki uprzejmości Disney Polska.

Ocena 5/10

Zalety

  • Charyzmatyczni aktorzy sprawiają, że niektóre sceny zapadają w pamięć
  • MODOK i jego dziwna kreacja
  • Kang przed 3 aktem

Wady

  • Emocjonalne momenty nie wybrzmiewają (walka finałowa)
  • Nie czuć stawki starcia
  • Gonienie za akcją, zapominanie o wątkach czy relacjach
  • Bezbarwny świat kwantowy
  • Zapomniana Hope

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Krzysztof Grabowski

Krzysztof Grabowski

Fan Marvela i teorii spiskowych na temat tego uniwersum. Uwielbiam gry kompetytywne wieloosobowe, lecz nie pogardzę dobrą fabułą jak Life is Strange lub świetnymi relacjami i akcją jak seria Uncharted.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy