Kącik Popkultury

,,Avatar: Istota wody” – [Recenzja bezspoilerowa]

13 lat przyszło nam czekać, aby powrócić na Pandorę. Wielu wróżyło, że film nie będzie wart czekania, inni sądzili że ,,Way of Water” okaże się spektakularną porażką finansową. I tutaj wchodzi James Cameron, cały na niebiesko i udowadnia wszystkim, że jest reżyserem przez duże R. Dennis Villenueve, reżyser ,,Diuny” stwierdził, że jego film trzeba obejrzeć w kinie, najlepiej w formacie IMAX. ,,Avatar: Istota wody” to kolejny film z tej krótkiej listy, który wręcz trzeba zobaczyć na dużym ekranie.

2096_0100_v0481.1100.tif
Sam Worthington oraz Zoe Saldana w filmie; mat. prasowe

Immersyjne zanurzenie się w świecie przedstawionym

Druga część ,,Avatara” to przepiękne kino. James Cameron uwielbia oceany, co udowadniają liczne godziny spędzone w Rowie Mariańskim. ,,Istota wody” to w pewnym sensie próba rozgrzania w nas miłości do oceanów, miłości, jaką Cameron darzy żywioł wody. Reżyser robi to w bardzo efektownym stylu. Wciąż jestem w szoku, jak ślicznie prezentują się wszystkie podwodne ujęcia, z resztą jak cały film. Tym bardziej robi to wrażenie w dobie blockubsterów z często słabymi efektami specjalnymi. Ekosystem Pandory został ukazany jako jeden organizm, w którym wszystko jest ze sobą połączone. Można rozpatrywać to, jako metaforę samej Ziemi. Niesamowite jest, że w filmie pokazującym fikcyjny świat, Cameron przemyca, bardzo istotne dziś, proekologiczne przesłanie. Bardzo cieszę się, że nie zostało ono przedstawione łopatologicznie. Fauna i flora Pandory są ukazane w tak niezwykły sposób, że w czasie trzy godzinnego seansu porusza nas widok płonącego lasu czy brutalnego polowania na Tulkuny (odpowiednik ziemskich wielorybów).

 

Świetne jest również pokazanie, jak różnią się mieszkańcy Pandory – wraz z głównymi bohaterami z leśnego klanu Omatikaya, poznajemy również wodny klan Metkayina. Nasi bohaterowie uczą się kultury oraz życia zupełnie odmiennego plemienia. W tej kwestii poznajemy bardzo szczegółowo, jak żyją te oceaniczne istoty. W filmie dokładnie pokazano, jak biologicznie różnią się one od znanych nam z pierwszej części postaci. Jestem zachwycony tym zabiegiem i jest to jeden z głównych powodów, dla których czekam na kolejne części ,,Avatara”. Bardzo ciekawi mnie, jak przedstawione zostaną inne klany i ich środowiska naturalne.

2039A_0080_v0882.1103.tif
Główni bohaterowie produkcji; mat. prasowe

 

 

 

 

 

Problemy filmu

Moim największym problemem w „Istocie wody” jest prosta fabuła, która co prawda nie przeszkadza w czerpaniu radości z widowiska. Historia jaką twórcy opowiedzieli w seqeulu hitu z 2009 roku jest prosta, wręcz banalna. Jake oraz jego żona Neytiri skupiają się na wychowaniu czwórki dzieci, które nieustannie pakują się w kłopoty. Avatar: Istota wody to prosta historia rodzinna, która kilkukrotnie chwyci nas za serce. Opowieść jest w pewnych momentach do bólu przewidywalna. Nie wystrzegła się również dziur scenariuszowych (szczególnie w ostatnim akcie produkcji), jednak nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze filmu.

Bohaterowie są świetnie napisani i zagrani, są przedstawieni bardzo emocjonalnie. Pod tym względem film jest przyziemną historią, ponieważ bohaterowie radzą sobie z problemami, które dotykają każdego z nas. Główny złoczyńca filmu, Miles Quaritch (Stephen Lang) jest tak świetnie zagrany, że mimo bycia złoczyńcą, czujemy do niego ogromną sympatię. Przez większość filmu wręcz kibicujemy mu i zaczynamy coraz bardziej go rozumieć. Pod względem aktorskim, jest on najjaśniejszym punktem tego filmu (chociaż cała obsada spisała się genialnie). Biję pokłony przede wszystkim aktorom wcielającym się w role nastolatków, bo udźwignięcie roli w takim filmie musiało być ogromnym wyzwaniem. Brawa należą się również Kate Winslet, która mimo bycia pozytywną postacią, była irytująca przez większość seansu. Ubolewam, że zobaczyliśmy tak mało Zoe Saldany, której rola w tym filmie była marginalna, dopiero w finale miała istotną rolę.

To nie jest nudny film

Kilkukrotnie spotkałem się z opiniami, że jest to nudny film. Po części mogę się z tym zgodzić, ale tylko w kontekście pierwszego aktu, który jest wprowadzeniem do właściwego filmu. Opowiedzenie w skrócie co działo się przez ostatnie lata na Pandorze jest dość powolne, jednak niezbędne. Aby zrozumieć niektóre decyzje bohaterów, musimy dowiedzieć się co się działo przez te lata. Jest to zabieg przydatny także dla nowych widzów, gdyż ,,Istotę wody” można śmiało oglądać bez znajomości filmu z 2009 roku, bowiem wszystkich potrzebnych informacji dowiemy się na początku seansu.

s2267_0270_marketingSelect_comp2k_v01.1145_R.jpg
Sam Worthington jako Jake Sully; mat. prasowe

Piorunujące wrażenie robi zestawienie ze sobą zaawansowanej, futurystycznej technologii jakiej używają najeźdźcy przeciwko walczącym głównie z użyciem łuków czy włóczni autochtonom. Sam wątek najeźdźców niszczących osady oraz przyrodę Pandory jest (kolejną już) metaforą, odzwierciedlającą jak koszmarnym dla tubylców doświadczeniem był kolonializm.

Ukazanie ludzkiej natury

Tak spektakularne ukazanie przyrody, niesamowitych widoków oraz piękna życia, jest bez wątpienia apelem o ratowanie Ziemi. Cameron już drugi raz za pomocą fikcyjnej Pandory pokazuje bardzo realistyczne problemy dotyczące zarówno naszej planety, jak i nas samych. Reżyser pokazuje, jakie skutki mogą mieć konflikty czy zanieczyszczanie planety. W ,,Istocie wody” pada zdanie, że Ziemia umiera, dlatego ludzie muszą stworzyć sobie miejsce do życia na Pandorze. Jednak jeśli do skolonizowania innej planety ludzie są gotowi posunąć się do takich czynów jak wybicie jej mieszkańców, to czy zasłużyli na życie na tak pięknej planecie? Czy po skolonizowaniu Pandory, nie podzieliłaby losu nie zdatnej do życia, brudnej, wyeksploatowanej, zniszczonej Ziemi?

Nie jestem fanem pierwszej części ,,Avatara”. Jednak po obejrzeniu sequela jestem oczarowany tym, co pokazał nam Cameron. Niecierpliwie czekam na kolejne filmy – chcę zobaczyć, jak twórcy eksplorują ten cudowny świat. Avatar: Istota wody to oszałamiające kino, którego trzeba samemu doświadczyć, bo jeśli kino powstało po coś, to zdecydowanie dla tego typu widowisk; wielkich, pięknych spektakli.

Moja ocena: 9/10

Jeśli nie obejrzeliście jeszcze ,,Istoty wody”, zajrzyjcie do naszego artykułu, w którym opisujemy, co trzeba wiedzieć o nowej części Avatara.

Podabał ci się artykuł? Udostępnij

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback
4 miesięcy temu

[…] świetnie radzi sobie finansowo w USA. Podczas weekendu otwarcia niemal pokonał drugą cześć Avatara. Produkcja zarobiła wtedy 30 milionów dolarów, co dało jej drugie miejsce zaraz za hitem Jamesa […]

O Autorze

Mikołaj Łukaszyk

Mikołaj Łukaszyk

Student prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Fan produkcji science-fiction, na czele z uniwersum Halo. Oprócz kinowych blockbusterów często oglądam polskie produkcje. Masowo pochłaniam przeróżne seriale i animacje, głównie z początku lat 2000. Prywatnie interesuję się również piłka nożną i geopolityką.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy