Nowy, najdroższy serial Amazona. „Cytadela” na półmetku. Niestety serial na piątkę nie jest, ale i tak bawię się świetnie. Zapraszam do recenzji trzech odcinków serialu, który (według Amazona) jest najdroższym w historii. Tak, przebił nawet Pierścienie Władzy.
Produkcja opowiada od agentach tytułowej organizacji, która została zniszczona przez inną, tzw. Mantykorę. Serial zaczyna się w momencie upadku Cytadeli i, jak wszyscy z przeciwnego obozu twierdzili, śmierci dwójki najlepszych agentów tejże organizacji. Celem Mantykory jest, najprościej rzecz ujmując, władza nad światem za pomocą kontroli światowych elit oraz broni. W tym jądrowej. Cytadela jawi się rzecz jasna jako ta dobra, broniąca słabych i uciśnionych przez nieetyczne korporacje. Mantykora zaś to Ci źli, rządni władzy za wszelką cenę, zepsuci moralnie.
„Cytadela” od samego początku jawi się jako nieślubne dziecko serii „James Bond” i „Mission Impossible”. Wprowadzenie do serialu jest efektowne i trzymające w napięciu. Od początku wiemy co oglądamy. Ponadto twórcy częstują nas przystojnym Richardem Maddenem, który jest typowym, ekstrawaganckim szpiegiem. Ponadto, pojawia się piękna Priyanka Chopra Jonas, która pod przykrywką rozpoczyna szpiegowskie zagrywki, kradnąc celowi akcji paszport po, oczywiście przypadkowym, szturchnięciu. Oboje wypadają w swoich rolach bardzo przekonująco. Ponadto, od początku kradną ekran i choć nie potrafię pozbyć się wrażenia, że te dialogi słyszałem już w 10 innych szpiegowskich produkcjach, to kupuję tę dwójkę i już wiem, że serial może być słaby, powtarzalny i głupkowaty, to ta dwójka mi to wynagrodzi.
W dalszej części odcinka pierwszego ale też i w drugim, i w trzecim, poznajemy kolejnych agentów i jak się okazuje – każdy kogo zobaczymy na ekranie, może później okazać się agentem pod przykrywką. To co mnie kupiło po plot twisty. Może to ja nie jestem zbyt bystry, ale scenariusz (mimo, że to kalka każdej innej szpiegowskiej produkcji), w pewnych momentach zaskakuje i daje mi znać, że twórcy coś ciekawego tutaj wymyślili. Nie musi to być najlepsza rzecz na świecie i po trzech odcinkach mogę Wam powiedzieć, że taką nie będzie, ale dostarcza sporo emocji.
W produkcji obok, dwójki głównych bohaterów, pojawia się również mózg upadłej Cytadeli – informatyczny geniusz, w którego wcielił się Stanley Tucci. Jest charyzmatyczny, pewny siebie i z ciętym humorem. Jego chemia z Riachardem Maddenem przed kamerą jest bardzo elektryzująca.
W serialu czuć pieniądz, co widać chociażby po zróżnicowanych lokacjach czy efektach specjalnych. Ale doceniam też kamerę, która sprawia, że nawet najnudniejsze (scenariuszowo) momenty serialu ogląda się nie najgorzej. Każdy odcinek jest też zaczynany bardzo prostym zabiegiem (cały czas piszę o pracy kamery), a przy tym ekscytującym. Między innymi dlatego, że w taki sam sposób każdy odcinek się kończy co jest przyjemnym smaczkiem ale też symbolicznym wzniesieniem i opuszczeniem kurtyny.
Złe w tym serialu jest jednak zło. Villani są faktycznie źli, ale też źli. Wyborna gra słów, prawda? Chodzi oczywiście o bolączkę całego przemysłu filmowego. Scenarzyści nie potrafią, w ostatnich latach wykreować naprawdę udanego, tego złego. Na palcach jednej ręki mogę policzyć w ilu produkcjach się to faktycznie udało. Szkoda, bo tęsknię za tym uczuciem obrzydzenia i niechęci do fikcyjnej postaci.
Serial Davida Weila wyprodukowali bracia Russo, który po tym jak zakończyli współpracę z Marvel Studios, nie przestają tworzyć. Drogie akcyjniaki stały się ich znakiem rozpoznawczym. Produkcja miała kosztować łącznie około 300 milionów dolarów, przy (zaledwie) 6 epizodach. Ponadto, Amazon jeszcze przed premierą 1. sezonu, zamówił już kolejny oraz kilka nieanglojęzycznych spin-offów. Najwyraźniej Jeff Bezos i spółka mocno wierzą w sukcjes nowej franczyzy.
Zalety
- Choć niezbyt oryginalni, to przyciągający bohaterowie
- Efekty i sceny akcji dobrze zrealizowane
- Plot twisty
- Praca kamery (angażująca)
Wady
- Kalka innych szpiegowskich produkcji
- Tragiczni antagoniści
Ocena: 6/10
Przeczytaj również: „Strażnicy Galaktyki Vol. 3” [RECENZJA]