Kącik Popkultury

Szukaj
Close this search box.

„Strażnicy Galaktyki Vol. 3” [RECENZJA]

Jaka to piękna historia, zupełnie niemainstreamowy reżyser tworzy filmy o grupie wyrzutków w ramach MCU, który odnosi sukces. Następnie zostaje wylany z powodu jakiś głupich postów sprzed kilkunastu lat, obsada się za nim wstawia i walczy o jego powrót. W tym czasie nagrywa dwie znakomite produkcje dla konkurencji, dostaje poważne stanowisko w ich szeregach i wraca znowu do Marvela by pożegnać się ze swoją grupą wyrzutków w najlepszy możliwy sposób. Ta historia nadaje się nawet na swój własny film, ale to właśnie prawdziwa historia Jamesa Gunna, który wyreżyserował jedną z najlepszych trylogii superhero.

Strażnicy Galaktyki
Plakat filmu Strażnicy Galaktyki Vol. 3

Może zacznę od początku. Piszę tę recenzję z perspektywy fana MCU, jednakże strażnicy nigdy nie byli moimi ulubionymi postaciami. Doceniałem to co robił Gunn, uważałem 1. i 2. część za bardzo dobre filmy, jednakże wolałem tą ziemską stronę uniwersum. Na pokaz szedłem z nadzieją na dobry film, po ostatnich produkcjach Marvela miałem mocno zaniżone oczekiwania, ale liczyłem, że James Gunn dowiezie. No i… dowiózł, nawet z telemarkiem.

Już na samym początku, film zaczyna z wysokiego C. Gunn daje nam jeden z lepszych openingów w MCU. Strażnicy rozwijają swoją bazę na Knowhere by uczynić ją lepszym miejscem dla wyrzutków jak oni. Quill nie może sobie poradzić ze stratą Gamory. Nagle zostają zaatakowani przez nieznane zagrożenie, mocno obrywając, decydują się na swoją ostatnią wspólną przygodę. Tak krótki zarys fabuły może się wydawać, że to typowy film superhero jak każdy inny, jednak nic bardziej mylnego.

Strażnicy Galaktyki
Chris Pratt jako Star Lord

W czasach gdy w popkulturze dosyć modne stały się multiwersa, a z nimi ogromne, przepotężne zagrożenia czy inne powroty dawnych postaci na kiju, strażnicy pokazują bardzo osobistą historię skupioną tylko na tych postaciach. Wychodzi to znakomicie i nie zrozumcie mnie źle, lubię wątki multiwersum jednakże trzeba się z nimi obchodzić z pomysłem jak np. „Spider-Man: Uniwersum”, który mimo wielu postaci skupia się na tej głównej. Gunn całe szczęście dostał tutaj wolną rękę i nie musi niczego wprowadzać czy zapowiadać ogromnych eventów, a robi po prostu to co mu pasuje do opowiedzenia fabuły.

Wspomniałem wyżej, że nigdy nie przepadałem za postaciami Strażników, w nowej części moje podejście zmieniło się totalnie. Rocket stał się postacią, która swoją historią obserwowaną na ekranie ustępuje miejsca tylko Kapitanowi Ameryce, czy Iron Manowi. Nawet Drax, którego uważałem za nie zawsze udanego comic relifa, dostaje swoje momenty, które są konsekwentne z tym jak ta postać wcześniej zachowywała się w filmach. Quill razem z Gamorą byli dla mnie zawsze średnimi postaciami, a tutaj przechodzą jakąś drogę i stają się dojrzali w swojej relacji. O Nebuli nie będę pisał bo uważam, że bracia Russo świetnie ją poprowadzili. Jej przemiana była i wciąż jest wyraźna. Choć pozostaje oschła i zadziorna, to widać jej przemianę i miłość do reszty ekipy. Choć trudno jest jej ją okazać.

Guardians of the Galaxy Vol. 3
Rocket i Groot w filme

Te wszystkie czynniki sprawiają, że film to potężny wyciskacz łez i to będzie mocny statement ale uważam iż „Strażnicy Galaktyki Vol. 3” działa lepiej jako pożegnanie swoich głównych bohaterów, niż „Avengers: Endgame”. Oczywiście jest to wysoki poziom i w żaden sposób nie ujmuje to żadnej z produkcji. Po prostu mnie strażnicy dużo bardziej uderzyli emocjonalnie. Jeśli chodzi o stronę techniczną to Gunn pokazuje, że w tym pędzącym na łeb, na szyje Marvelu jest sposób by pokazać dobre sceny akcji, kostiumy i scenografię. Przede wszystkim lokacje mają jakąś głębie i skale, czego nie można było opowiedzieć o ostatnim Ant-Manie, gdzie gołym okiem było widać, że aktorzy są wklejeni w ten świat. Efekty specjalne są zadowalające, aczkolwiek zdarzają się małe wpadki.

Strażnicy Galaktyki
Will Poulter jako Adam Warlock

Z minusów jakie mogę wymienić to zbyt mało czasu ekranowego poświecono Adamowi Warlockowi. Aktor świetnie go gra i pasuje do filmu ale jednak jego wątek wypada średnio na tle reszty i można odczuć, że we wcześniejszych planach Marvela pewnie inaczej miało to wyglądać.

To są właśnie strażnicy galaktyki, grupa wyrzutków, która niespodziewanie na finiszu swojej historii skradła serce i sprawiła, że na seansie miałem mieszankę wszystkich emocji. Gorąco polecam film, nawet tym osobom, które niekoniecznie śledzą MCU. Mam nadzieje, że ta laurka, którą James Gunn nam zaserwował sprawi, że zarząd Marvel Studios nieco przystopuje i zacznie częściej dawać wolną rękę reżyserom w tworzeniu swoich produkcji.

Zalety

  • Świetne zwieńczenie historii każdego z członków drużyny
  • Każdy bohater ma swoje 5 minut i domknięty wątek
  • Emocjonalna bomba
  • Fenomenalna grupowa scena akcji

Wady

  • Nierówne tempo w połowie filmu
  • Za mało Warlocka, wątek wypada średnio

Za niezapomniany seans dziękuje polskiemu oddziałowi Disneya. Dziękuje również za przeczytanie recenzji, a ja zmykam na drugi seans tego dzieła.

Ocena 9.5/10

Zajrzyjcie na naszego YouTuba! Przeczytaj również: Księga Zaginionych Opowieści: Część 2 [RECENZJA]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback
1 rok temu

[…] PrevPoprzedni„Strażnicy Galaktyki Vol. 3” [RECENZJA] PrevPoprzedni […]

trackback
1 rok temu

[…] Recenzję, filmu „Strażnicy Galaktyki Vol. 3”, którą oceniliśmy na 9.5/10 przeczytacie TUTAJ. […]

trackback
1 rok temu

[…] Przeczytaj również: „Strażnicy Galaktyki Vol. 3” [RECENZJA] […]

O Autorze

Picture of Krzysztof Grabowski

Krzysztof Grabowski

Fan Marvela i teorii spiskowych na temat tego uniwersum. Uwielbiam gry kompetytywne wieloosobowe, lecz nie pogardzę dobrą fabułą jak Life is Strange lub świetnymi relacjami i akcją jak seria Uncharted.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy