Kącik Popkultury

Szukaj
Close this search box.

Czy nowy Harry Potter może się udać?

Niewiele jest w przemyśle filmowym takich produkcji, które stają się prawdziwym sacrum, a nie tylko orężem w ręku zacietrzewionego fandomu. Truizmem jest mówienie o Harrym Potterze jako o popkulturowym fenomenie. Niemniej w dyskusji o serii o czarodzieju nie sposób pominąć aspektu jej wpływu na kulturę początku XXI wieku. To socjologiczne, kulturowe a także psychologiczne zjawisko. A z obiektami kultu takimi jak ten, jest taki kłopot, że jest własnością tłumu.  

Pogłoski na temat potencjalnej nowej produkcji ze świata Harry’ego Pottera pojawiały się od wielu lat cyklicznie. Tak bogate uniwersum, czerpiące garściami z mitologii i na wpół z historii, prosiło się o głębszą eksploatację. Seria oficjalnie zakończała się w 2011 roku wraz z premierą ekranizacji Insygniów Śmierci i już wtedy stawiano pytanie: co dalej? Jako zwieńczenie dziesięcioletniej zabawy w magię, w Londynie powstało inkasujące dziesiątki milionów dolarów Warner Bros Studio jako swoiste sanktuarium i mekka wszystkich Potterheads.

Jednak już dwa lata później ogłoszono Fantastyczne Zwierzęta jako debiut scenariopisarski samej Rowling, co tylko napompowało balonik oczekiwań. Choć pierwsza część nowej filmowej sagi zebrała pozytywne recenzje krytyków, mnie pozostawiła nieprzekonanym. Pomysł na historię Newta Skamandera był jak kula w płot względem mojego wyobrażenia. Wszak czarodziej-magizoolog, autor podręcznika o magicznych stworzeniach to idealne pole to pokazania wielkich magicznych eskapad po niebezpiecznych puszczach, wielkich kanionach i monstrualnych wierzchołkach gór w poszukiwaniu najwymyślniejszych stworów. Tymczasem pokazano nam historyjkę faceta, który przyjechał do Nowego Jorku z (sic!) walizką pełną już stworzeń. Koncept ukazania świata czarodziejów z polityką w tle w Ameryce Północnej lat 20. jest niewątpliwie interesujący, ale na Boga, nie nazywajmy wtedy tego Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, skoro wszystkie zwierzęta od początku są znalezione (lub ograniczają się do zabawy w berka w Central Parku). I oczywiście, że miałem też problem z Johnnym Deppem jako Grindelwaldem. Obraz monumentalnego czarnoksiężnika w książkach został sprowadzony do dandysa z nażelowaną fryzurą i heterochromią. O najbzdurniejszym z wątków – obskurusem Ezrą Millerem – nawet nie mam ochoty pisać. Kolejne dwie części z serii uwypukliły tylko ciąg dalszy pomieszania z poplątaniem, scenariuszowe fikołki i brak sensownej historii, co swoje odzwierciedlenie znalazło w niespełnionych box officowych targetach i miernych recenzjach. Wszak jeden Mads Mikkelsen wiosny nie uczyni.

Zatem po zawirowaniach z obsadą, pandemią COVID-19, cancellowaniu Rowling i finansowej równi pochyłej, wydaje się, że rozwój tej serii odłożono na półkę a sama marka Harry Potter znalazła się w punkcie wyjścia. Czyli odcinania kuponów oraz rozmienia się na drobne w postaci przetrwalników: teleturnieju, produkcji wspominkowej czy wszechobecnej gadżetomanii i to takiej bezgustnej na kształt włoskiej choroby prasy z początków 2000 roku. Zwrotem akcji okazał się duży sukces gry Dziedzictwo Hogwartu, przypominające, że to uniwersum ma nadal duży potencjał, jeżeli tylko będzie potrafiło się ciekawie opowiadać jego ustami. Wszystko wskazuje jednak na to, że mokre sny fanów Harry’ego Pottera – otrzymanie pełnoprawnej historii o Huncwotach, młodości Voldemorta czy założycielach Hogwartu – snute już prawie od dwóch dekad, nie ziszczą się w najbliższej przyszłości. Studio Warner Bros z pełnym zaangażowaniem persona non grata-J.K.Rowling mają inny pomysł. Zapowiedzieli serial, mający być oddaną ekranizacją książek, czyli składać ma się z siedmiu sezonów (każdy sezon to jedna część książki). Serial z zupełnie nową obsadą ma ukazać się na platformie Max, czyli fuzji HBO Max i Discovery +.

Czasy potteromanii w pełnej krasie, kiedy wyczekiwano w kilometrowych kolejkach do księgarń czy chore tłumy mugoli w kinach to już ciekawostka historyczna. Tamci millenialsi doczekali się swoich dzieci a te znają już Harry’ego Pottera z powtórek na TVN. Fantastyczne Zwierzęta w roli wabika młodszych pokoleń do świata czarodziejów sprawdziły się jak zaklęcie Rona zmieniające Parszywkowi kolor futra, czyli kiepsko. Filmy nie zestarzały się źle, natomiast formuła serialu to inna dynamika opowieści. Kino w zderzeniu z książką o rozmiarach cegły to zawsze mniej lub bardziej bolesne kompromisy. Wielogodzinny sezon serialu to atrakcyjne poletko do pogłębienia niewystarczająco wybrzmiałych wątków historii. Era seriali to też nowy język opowiadania. W 2023 roku twórcy i widzowie jednak są już wrażliwsi chociażby na szeroką reprezentację i inkluzywność w obsadzie. To, co było uznawane za postępowe na początku drugiego tysiąclecia, dzisiaj wydaje się być dla wielu niewystarczające. Niemniej fakt, że czarnoskóra Hermiona na deskach teatru w sztuce Przeklęte Dziecko sprawiła wybuch pewnej części internetu, wertującej książki w poszukiwaniu dowodu na białość postaci, może dawać wskazówki i przedsmak jak sprawa wyglądałby w przypadku równie śmiałego podejścia do castingu serialu. Niewątpliwie lokuje to nową serię w potrzasku pomiędzy bezpieczną komercyjnie produkcją a absorbowaniem fermentu czarnego PR-u wokół autorki książek.

W moim odczuciu zbudowanie także pomostu pomiędzy dotychczasowym dorobkiem filmowym a odświeżeniem franczyzy wymaga awangardowości. Póki co twórcy to stara gwardia a logo i muzyka towarzyszące zapowiedzi są dosłowną powtórką z rozrywki. Tania nostalgia to zawsze worek z pieniędzmi, jednak to nie ona powinna być głównym motorem napędowym dobrych rebootów. W takim przypadku nie wieszczę serialowi długiego żywota. Na szczęście wtedy nie pozostanie nic innego jak poczekać z nadzieją na historię Huncwotów.

Przeczytaj też: Czy nadchodzi nowa era udanych adaptacji gier?

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Adrian Matuszkiewicz

Adrian Matuszkiewicz

Student na katowickiej Filmówce i absolwent dziennikarstwa. Nieostrożny eskapista. Uwielbia moment po wyjściu z kina, kiedy świat filmowych fantazji ciągnie go za jeden rękaw a drugi powiewa już na wietrze, stojąc w rozkroku pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Stały w uczuciach do Coppolowskiej Marii Antoniny, mięsnej sukienki Lady Gagi i zaklęć niewybaczalnych.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy