Top Gun: Maverick został filmem mojego życia. W styczniu zaczęły się pojawiać w Internecie nagłówki na portalach pt. „Powstaje polski odpowiednik Top Guna” albo „Polacy dostaną polską wersję Top Guna„. Czytając to wszystko bardzo się napaliłem na najnowszą polską produkcję od Netflixa. Miałem nadzieję, że Bartosz Prokopowicz – reżyser serialu, zafunduje nam rozrywkę, jakiej jeszcze Polacy nie widzieli. Wyszedł z tego niezły paździerz – czyli standardowo jak to w Polsce. Pomysł na realizację był dobry, fabuła też miała potencjał, jednak dosłownie NIC mi w tej produkcji nie zagrało. Nawet gdyby Leonardo DiCaprio grał w tym serialu główną rolę, to nadal nie dałoby się tego oglądać.

Zalety

  • Oryginalny pomysł na serial
  • Magdalena Cielecka
  • Chęci aktorów
  • I to by było na tyle…

Wady

  • Fabuła serialu (scenariusz)
  • Cringowe dialogii
  • Fatalnie napisani bohaterowie
  • Wątek Rosjan
  • Jeden wielki paździerz

Zmarnujcie pięć minut na przeczytanie mojej recenzji, żebyście nie musieli marnować pięciu godzin na oglądanie tego dziadostwa. Najchętniej to bym nic o tym nie pisał, ponieważ szkoda mi moich nerwów, ale motywuje mnie myśl, że uchronię Was przed zniszczoną psychiką. Już na poważnie zapraszam Was do przeczytania mojej hejto-recenzji. 

Pomysł na serial nie był najgorszy

Dziewczyna i kosmonauta to futurystyczny romans, który opowiedział historię dwóch pilotów F-16. Dostaliśmy dwóch totalnie różnych bohaterów. Prywatnie Nikodem i Bogdan są przyjaciółmi, ale konkurują o serce pięknej Marty oraz o to, który z nich poleci w kosmos. Rywalizację wygrywa Niko, jednak z powodu niewyjaśnionej awarii powraca z misji dopiero po 30 latach. Pomimo upływu lat na Ziemi, wiek ocalałego astronauty zatrzymał się w dniu startu. Powrót astronauty po latach nieobecności rozpala na nowo dawną miłość. Jednocześnie wzbudza także zainteresowanie korporacji, która pragnie odkryć dlaczego w ogóle się nie postarzał. Pomysł nie brzmi głupio, mnie nawet bardzo zachęcił przed samym obejrzeniem tego sześcioodcinkowego paździerzu. Mój seans trwał o te sześć odcinków za dużo… Nie mogę tego przeboleć, ile czasu zmarnowałem na obejrzenie tego do końca – wszystko dla Was, drodzy czytelnicy.

Co z realizacją tego pomysłu na fabułę Dziewczyna i kosmonauta?

Akcja serialu dzieje się w dwóch płaszczyznach czasowych – w 2022 i 2052 roku. Wydarzenia rozgrywają się w momencie, kiedy Niko leci w kosmos oraz wtedy, gdy jego kapsuła po 30 latach odnalazła się na radarach. Tego, co działo się podczas tych 30 lat nie widzimy na ekranie – szkoda. Jeśli chodzi o samą realizację serialu, to owszem efekty specjalne miały potencjał. Sceny faktycznie rodem z Top Guna, kiedy dwaj piloci latali w przestworzach, robiły wrażenie. Wizja nowoczesnej Polski także była przyjemna dla oka. Tak jak napisałem wcześniej, potencjał był spory. Wystarczyło dłużej popracować nad dialogami, a nie czerpać inspirację z filmów z lat 80-tych. Cringe kipił z ekranu w momencie rozmów pomiędzy bohaterami. Dlatego sam pomysł nie wystarczył, nie da się cieszyć kilkunastosekundowymi ujęciami z efektami specjalnymi, gdy przez następne kilkanaście minut musimy się męczyć ze strasznie złym scenariuszem. Agata Malesińska niestety tutaj nie sprostała zadaniu. Naprawdę szkoda, ponieważ z dużo lepszą fabułą, to mogłaby być dobra produkcja jak na polskie standardy.

Scenariusz to wina źle dobranych aktorów?

Już na samym początku odpowiem – NIE. Aktorzy właśnie pociągnęli ten serial. W produkcji Dziewczyna i kosmonauta wystąpili znani aktorzy, którzy moim zdaniem zrobili wszystko, żeby uratować ten paździerz. Niestety nawet wybitna i lubiana przez Polaków Magdalena Cielecka, która wcieliła się w starszą wersję Marty, nie dała rady. Bardzo cenię i sam uwielbiam tą aktorkę, uważam, że dała ile mogła swojej postaci, jednak tak źle napisaną postać nie uratowałaby nawet najlepsza gra aktorska na świecie. Cielecka nie miała nawet gdzie pokazać swój prawdziwy kunszt aktorski, te sceny i dialogi z jej udziałem były denne, bezsensowne, nic nie wnoszące do fabuły oraz przede wszystkim CRINGOWE. Szkoda, że twórcy zaprzepaścili taki potencjał aktorski i nie wykorzystali go w pełni.

Fot. Plakat z serialu „Dziewczyna i kosmonauta”
Pogubiona dorosła dziewczyna, sama nie wie czego chce

W młodszą wersję Marty wcieliła się Vanessa Aleksander, która chciała stworzyć kreację zagubionej dziewczyny, chcącej jednocześnie dwóch przystojnych pilotów. Jej decyzje zmieniają się jak nasza aktualna pogoda za oknem. Wystarczy sięgnąć po przekąskę, a ta już kocha się z tym drugim. Następnie sięgam po napój, żeby przepić te suche krakersy, a na ekranie jest już np. z Bogdanem. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jakie były motywacje tej postaci. Przez praktycznie pięć odcinków ona nadal nie wie, nie potrafi wybrać. Strasznie mnie to irytowało, przez cały serial ona cały czas się kręciła w kółko, ta postać moim zdaniem okazała się największym strzałem w kolano przez twórców.

Fot. Vanessa Aleksander jako Marta i Jakub Sasak jako Bogdan
Dwaj przystojni piloci, jedna piękna dziewczyna

Ten nagłówek brzmi jak mezalians rodem z niejednego romansu.  Jakub Sasak i Andrzej Chyra grają młodszą i starszą wersję Bogdana – spokojnego pilota, stroniącego od imprez i alkoholu. Niko ma tylko jedną, młodą wersję, w tej roli wystąpił Jędrzej Hycnar, który dla mnie stworzył najbardziej jakościową postać. Niko jako jedyny z bohaterów miał jakąś charyzmę, nie był nijaki i jałowy. Jako pilot myśliwca F-16 był przebojowy, przystojny i pewny siebie, można było go polubić. Natomiast Bogdan był jego zupełnym przeciwieństwem, nawet po tych 30-latach nadal był taki bez uczuć, ciężko mi się go oglądało. Nawet wspominany wyżej Andrzej Chyra zupełnie nic nie wyciągnął z tej postaci. Dostaliśmy dwóch totalnie różnych bohaterów i jedną Martę, która nie może wybrać. Ci dwaj się totalnie różnią, jak można się wahać pomiędzy takimi charakterami. Rozumiałbym jeszcze jakby byli do siebie podobni i Marcie faktycznie byłoby trudno. Jednak tak nie jest, dlatego to wszystko po prostu się dla mnie nie klei.

Fot. Jędrzej Hycnar jak Niko oraz Vanessa Aleksander jako Marta

Polskie Science-Fiction dalej idzie w złą stronę

Jedyne co mi się podoba w serialu Dziewczyna i kosmonauta to sam pomysł. Ktoś w końcu wyszedł poza ramy i stwierdził, że czemu nie można by nakręcić serialu dziejącego się w kosmosie. Wszystko fajnie do momentu aż do gry wszedł scenariusz, ale o tym już napisałem wystarczająco. Sceny w kosmosie oraz sam wątek lotu jest ciekawy. Dlatego tak bardzo boli mnie niewykorzystanie potencjału tego pomysłu. Mało mieliśmy scen na pokładzie promu, na którym znajdował się Niko. Może sama akcja chociaż chwile mogłaby się dziać dłużej w kosmosie, tego mi najbardziej zabrakło – prawdziwego amerykańskiego Sci-Fi. Nie mam pojęcia ile nam przyjdzie czekać na kolejną taką próbę, po tym paździerzu inni twórcy będą się może trochę bali zabierać za taki rodzaj produkcji w Polsce, a szkoda.

Wątek Rosjan w serialu, kiedy za granicą toczy się wojna? Serio?

Kwintesencją tego paździerzu jest wątek Rosjan, który jest ważny w serialu Dziewczyna i kosmonauta. Akurat w takim momencie, kiedy od roku toczy się straszna wojna, twórcy postanowili pokazać Rosjan jako partnerów biznesowych Polaków. Napiszę słowo, które mówi więcej niż tysiąc słów – „XD„. Nie rozumiem tego, dlaczego na potrzeby swoich badań postanowili wysłać akurat Polaka, jako królika doświadczalnego, przecież mogli wysłać jakiegokolwiek innego pilota ze swojej armii. To wszystko jest dla mnie strasznie nie zrozumiałe…

Fot. Kadr z serialu „Dziewczyna i kosmonauta”

Nie oglądajcie tego serialu, lepiej nauczcie się grać w szachy

Personalnie nic nie mam do szachów, ponieważ sam czasem gram i lubię, do czego również zachęcam. Chodzi mi o to, że gra w szachy uważana jest za nudną, tak przy tym serialu jest niezwykle emocjonującą dyscypliną sportową (szachy to sport). Nie polecam nikomu tego serialu, uważam to za jedną wielką porażkę Netflixa. Męczyłem się z każdym kolejnym odcinkiem, żeby napisać tę recenzję, dla przyjemności nie dotrwałbym do końca. Boli mnie ten fakt, że nadal nie powstaje na naszym lokalnym rynku kino wysoko budżetowo z domieszką Sci-Fi, zamiast tego dostajemy historię miłosną, która nie ma żadnego sensu, nic nas nie uczy. Wyszedł z tego wszystkiego typowy polski paździerz, dlatego dla dobra swoich nerwów omijajcie tą produkcję szerokim łukiem.

Moja ocena: 3/10. 

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Dawid Micał

Dawid Micał

Młody żurnalista z Rzeszowa. Redaktor naczelny studenckiego magazynu Nowy Akapit. Uwielbia oglądać postmodernistyczne, fantastyczne oraz polskie kino. Natomiast jego ulubione uniwersum to Star Wars. Interesuje się filmoznawstwem, czytaniem biografii oraz historią. W wolnej chwili lubi oglądać każdy sport. Dlatego tworzy podcast „Rozmowy Na Pół Gwizdka”, który możecie znaleźć na Spotify.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy