Steampunkowa Europa z motywem przenikającej przez nią magią, a to wszystko w średniowieczu. Coś czego jeszcze nie doświadczyłem i nie myślałem, że doświadczę. Taki właśnie jest „Hawkmoon. Tom 1”.

W premierowym tomie otrzymujemy historię tytułowego Doriana Hawkmoona, księcia królestwa Köln, który uległ wielkiej armii Granbretani, która najechała jego ziemię. Okrutny dowódca wojsk najeźdźcy, Meliadus zamordował ojca Doriana, a ten poprzysiągł zemstę. Jednak trafił do niewoli i został naznaczony mroczną magią, która miała zapewnić, że młody książę będzie wierny przesiąkniętej mrokiem Granbretani. To adaptacją epickiej sagi fantasy autorstwa Michaela Moorcocka.

Hawkmoon
Ilustracje robią wrażenie / Fot. Lost in Time

Adaptacja autorstwa Jeromego Le Grisa jest mistrzowska. Historia wciągnęła mnie błyskawicznie, a rysunki spod ręki Benoita Delleca i Didiera Poli zachwyciły już na pierwszej karcie zeszytu. Droga głównego bohatera przeplata się wieloma postaciami. Często władcami czy to mrocznych sił, czy tych „dobrych”. Choć większość z nich jest trudna do sklasyfikowania. To ogromna zaleta. Bohaterowie nie są jednowymiarowi. Nawet protagonista tej historii jest kreowany na tego, który sprzeciwia się mrocznym siłom, to jednak w nim też są spore pokłady mroku. Historia pozbawiona jest fałszu. Immersji dodaje fakt, że wydarzenia dzieją się w Europie – magicznej, ale jednak Europie. Pojawiają się kraje i miasta które dobrze znamy, np. Grambretania to nic innego jak Wielka Brytania.

Zeszty zachwycił mnie swoim klimatem, który wręcz wylewał się z kolejnych kart. Steam punkowy motyw to w mojej ocenie nieczęsto wykorzystywany motyw w popkulturze, a szkoda. Rysunki Dellaca i Poli wzbogacone o kolory Bruno Tattiego stanowią fantastyczną całość, która imponuje estetyką i smakiem. Podobnie jak dopracowane szczegóły.

Tom pierwszy serii to mistrzowskie wprowadzenie do historii. Wykreował kapitalnych bohaterów, którzy nie są jednowymiarowi. Choć twórcy wyraźnie wskazują kto jest tym złym to jednak zmuszają do tego żeby zastanowić się nad tym, czy w swoich założeniach nie mają oni nieco racji. Natomiast kreując bohaterów, którzy mają stać po tej dobrej stronie, pokazują, że w nich też jest mrok.

„Hawkmoon. Tom 1: Czarny klejnot / Bitwa pod Kamargiem” otrzymałem od wydawnictwa Lost in Time bezpłatnie i nie miało to wpływu na moją ocenę. Jeśli interesują was inne teksty o komiksach, to zapraszam was tutaj.

 

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments