Jeden z najsławniejszych detektywów wykreowanych przez słynną pisarkę Agathę Christie – Herkules Poirot, to figura znana szerszej publiczności nie tylko z kart książek, ale i również dziesiątkom ekranizacji. „Zbrodnia na festynie” to powieść z 1956 roku, która opowiada historię przygotowań do wakacyjnej zabawy w niewielkim miasteczku Nassecombe. Problemy zaczynają się, gdy jedna z atrakcji, a mianowicie polowanie na morderce, zamienia się w prawdzie poszukiwanie zbrodniarza, który zabił dziewczynę odgrywającą rolę ofiary w zabawie (o ironio!).
Wydawnictwo Egmont postanowiło przedstawić nam nowy sposób opowiedzenia tej historii, która miała już swoją premierę w formie: tradycyjnej książki, a także odcinka serialu. Teraz nadszedł czas na historię tego zdolnego detektywa w formie komiksu. Pióro Agathy Christie zostało bardzo wiernie oddane na kartach komiksowych, gdzie historia płynie przez kolejne strony, próbując nakierować nas na rozwiązanie zawiłej zagadki.
Co jeszcze bardziej imponujące, mamy tylko jedną osobę odpowiedzialną za scenariusz, rysunki i kolory, co widać doskonale w całości, gdy przyglądamy się całemu wydaniu. Marek dzięki takiemu działaniu stworzył utwór, który jest spójny i widać, że kierowany jednym, konkretnym pomysłem. Rysunki są przemyślane z dobranymi ciekawymi, lekko przygaszonymi kolorami, ciekawie podkreślającymi klimat całej opowieści. Wygląd Herkulesa Poirot nawiązywał do serialowego Poirota – Davida Sucheta wcielającego się w detektywa na przełomie millenium, dzięki czemu komiks zyskuje dodatkowy zastrzyk sentymentalizmu dla fanów telewizyjnych losów tego bohatera.
Ciekawa kreska, przemyślane kolory i ciekawa historia, sprawiają, że komiks odbijający klasykę literatury ma prawo stać się osobnym, ciekawym dziełem. Bez zbędnego przepychu czy przeładowania, Marek dał nam coś świeżego i nowego, ale utrzymujące klimat oryginałów.
Przeczytaj również: „Bóg i wojownicy lunaparków”. Samochodem przez eklektykę [RECENZJA]