Uwaga! W recenzji mogą znajdować się spoilery do serialu „High School Musical: Serial”!
Za nami kolejne dwa odcinki trzeciego sezonu „High School Musical: Serial”. Czy coś się poprawiło względem odcinka pierwszego? Niewiele. Niestety, jak na razie nie potrafię wkręcić się w fabułę produkcji. Wciąż brakuje mi polotu i pomysłu z poprzednich sezonów. Niemniej jednak wciąż nie skreślam tego serialu, mam do niego zbyt duży sentyment.
To wciąż nie jest to…
Jeśli czytaliście recenzje pierwszego odcinka trzeciego sezonu to pamiętacie na pewno, że nie byłam zbytnio zachwycona tym co widziałam na ekranie. Mimo to trzymałam się jakiejś nadziei, że to stan przejściowy i później będzie już tylko lepiej. Owszem, drugi odcinek przez chwile mnie totalnie nakręcił oraz przypomniał za co kocham ten serial. Niestety, przy trzecim epizodzie ponownie wróciliśmy do punktu wyjścia. Na ten moment to nie jest to samo HSMTMTS, w jakim się niegdyś zakochałam. W dalszym ciągu nie odpowiada mi ta campowa formuła, chciałabym ponownie zobaczyć bohaterów śpiewających pośród murów liceum East High.
Ulepimy dziś bałwana?
Kolejne dwa odcinki skupiają się na przygotowaniach do wystawienia spektaklu „The Frozen”. E.J. (Matt Cornet) jest niezwykle poddenerwowany swoim debiutem reżyserskim. Oprócz stresu towarzyszy mu również rozczarowanie, ponieważ był przekonany, że jedzie do Shallow Lake w celu wystąpienia w musicalu. Postanawia trzymać to jednak w tajemnicy aż do przesłuchania, aby nikt z jego przyjaciół nie poczuł się faworyzowany.
Casting do „The Frozen” okazuje się bardzo ważny dla naszych bohaterów. Dla niektórych tak bardzo, że postanawiają zdobyć wymarzone role za wszelką cenę. Najbardziej widać to po Ginie (Sofia Wylie), która według swoich licealnych znajomych powróciła do bycia Giną 1.0, którą znamy z pierwszych odcinków serialu. Jest w stu procentach skupiona na osiągnięciu sukcesu i wie, że właśnie to jest jej pisane. Chce grać Annę, chce być gwiazdą i wie, że by tego dokonać nie może być miękka.
Również Carlos (Frankie A. Rodriguez) z pełnym impetem chce iść po swoje w byciu gwiazdą musicalu. Nie przejmując się konsekwencjami, zakrada się do biura obozu, by zmienić listę obsady. Jego czyny nie zostają niezauważone, jednak nie ponosi żadnych konsekwencji. Chyba że karma powróciła do niego w postaci wiadomości o roli, jaką otrzymał w spektaklu. Ewidentnie nie jest to to czego się spodziewał.
Gdzie są pozostali bohaterowie?
Jedyną osobą, która wydaje się świetnie bawić na obozie jest Ricky (Joshua Bassett). Nie ma zamiaru walczyć o główne role w spektaklu. Robi to co wychodzi mu najlepiej: uczestniczy w przesłuchaniu na luzie co na pewno pomaga mu w zdobyciu ciekawej roli. Interesująca staje się jego relacja z Jet’em (Adrian Lyles) – cichym chłopakiem, który postanawia zostać na uboczu. To jednak bardzo intryguje Ricky’ego. Postanawia pomóc wyjść koledze ze strefy komfortu i motywuje go do robienia rzeczy, które mogą sprawić mu przyjemność. Jestem bardzo ciekawa, w jaką stronę pójdzie znajomość dwóch bohaterów. Czy zostaną przyjaciółmi, a może będzie z tego jakiś wakacyjny romans?
Drugi i trzeci odcinek to ponownie brak bohaterów znanych znam z poprzednich sezonów. Nini (Olivia Rodrigo) miała swój mały udział w omawianych epizodach, jednak tak mała obecność głównej postaci tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że Rodrigo żegna się po mału z serialem. Zastanawiam się również gdzie są tacy bohaterowie jak pani Jane (Kate Reinders), Seb (Joe Serafini) czy Big Red (Larry Saperstein)? Mam nadzieje, że wreszcie się pojawią i ich brak nie oznacza końca ich przygody z High School Musical.
Podsumowanie
Nie jestem w stanie przekonać się do nowego sezonu… Jak na razie dostaliśmy jeden w miarę okej odcinek, a pozostałe dwa są dosyć średnie. Zaczynam być coraz mocniej pełna obaw, że poziom już się nie zmieni na lepsze. Na szczęście dotychczasowe epizody wciąż ratują świetne piosenki, aczkolwiek świetna oprawa muzyczna to chyba coś tak pewnego, jak kolejne wybryki Ezry Millera. Na pewno obejrzę ten sezon do samego końca, mam zbyt duży sentyment, by tak nagle to urwać. Boję się tylko tego, że ostatecznie bardzo się zawiodę. Wciąż jednak tli się we mnie mały płomień nadziei.
Poniżej możecie posłuchać mojej ulubionej piosenki z omawianych odcinków:
Zobacz recenzje poprzednich omawianych odcinków:
„High School Musical: Serial” – sezon 3, odcinek 1 [RECENZJA] – Dzikie koty powracają!