Przez niemal czterdzieści lat przyjmowała, jak sama mówi, role, których inne aktorki nie chciały. Niewątpliwie był to sposób na karierę, ale wydawało się, że królową błazeńskich filmów klasy B zostanie już na zawsze. W 2017 roku po zejściu z planu krytykowanego sit comu „Dwie spłukane dziewczyny” była w żałobnym nastroju. Nie mogła jednak przewidzieć, że kilka lat później dostanie drugie życie i że najlepsze dopiero przed nią.
Jennifer Coolidge aktorstwem zajęła się mając dwadzieścia siedem lat. Jej dotychczasowy styl życia na długo wcześniej przypominał jednak ten z mitycznego klubu. Eksplorując Los Angeles, czy Nowy Jork w pogoni za karierą, trafiła do domu opieki. Z kolei alkohol i narkotyki zaprowadziły ją w końcu na odwyk. Uśmiechem od losu była propozycja dołączenia do trupy komików The Groundlings. Jej przeznaczaniem okazała się komedia, nie dramatyczne role w stylu Meryl Streep, która była dla niej aktorskim wzorem. Po kilku pomniejszych epizodach przełomem stał się „American Pie”. Coolidge wcieliła się w nim w matkę Stifflera, rozbuchaną seksualnie kobietę ściągającą pożądliwe spojrzenia kolegów swojego syna.
MILF, trzpiotka i blondynka
Rola przyniosła Jennifer rozpoznawalność, a rodzinie podcinającej skrzydła – pstryczka w nos. Jednak charakterystyczna postać jednocześnie zamknęła ją w szufladzie. Od tego momentu na lata weszła w skórę alegorycznego MILFa. Kolejna rola, z której była równie znana, to manikiurzystka Poulette z „Legalnej blondynki”. Ta także orbitowała wokół operetkowej kobiecości, tak bardzo obecnej w filmach z początków 2000 roku, stawiając Jennifer na półce z aktorami jednej roli. Poniekąd odkurzyła ją dopiero Ariana Grande u Jimmiego Fallona, cytując jej dialogi z filmu, a także, zapraszając ją do teledysku „Thank u, next” będącym listem miłosnym do „Legalnej blondynki” właśnie, czy „Wrednych dziewczyn”. Kula śnieżna nabrała tempa.
Jakiś czas później wystąpi też w Oscarowym hicie „Młoda. Obiecująca. Kobieta” w reżyserii Emerald Fennel i z wdzięcznością będzie wypowiadać się o obu paniach. Mało jednak brakowało, aby jej triumfatorska rola w „Białym Lotosie”, która, skazanej przez wielu na straty aktorce, przyniosła Złotego Globa i nagrodę Emmy, przeszła koło nosa. Okres pandemii nie był łatwy dla Jennifer. Przekonana, że wirus wszystkich zabije, całe dnie leżała na kanapie, objadając się pizzą. Gdy otrzymała propozycję od Mike’a White’a żartowała później, że mogłaby zagrać, tylko, gdyby kręcono ją od szyi w górę. Nawet gdyby tak się wydarzyło, Coolidge ze swoją charyzmą i tak skradłaby ekran. To jej niezaprzeczalna siła – z ról drugoplanowych tworzyć zapamiętywane na lata unikatowe, nierealne a jednocześnie pełnokrwiste postacie.
Nowy początek
„Biały lotos” okazał się hitem na który spadł deszcz nagród. Tragikomiczna postać Tanyi, bogatej neurotyczki, w którą się wcieliła, z miejsca podbiła serca widzów i ich TikToki, a zdanie ”These Gays, They’re Trying to Murder Me” weszło już do panteonu tych kultowych. Od czasu wystąpienia w produkcji, Jennifer Coolidge olśniewa czerwone dywany i nie ma dnia, w którym nie napisałby o niej Vogue. Jej debiut na TikToku, w którym cytuje swój ulubiony wiersz, który okazał się ni mniej, ni więcej, fragmentem tekstu piosenki Jennifer Lopez, wyświetlono 10 milionów razy.
Ona sama, odbierając statuetkę Złotego Globa jednak z nutą goryczy zabarwionej niepodrabialnym humorem opowiadała o środowisku, które przez lata nie zapraszało jej na żadne przyjęcia i szerokim łukiem omijało jej willę. Hollywoodzka oportunistyczna socjeta i internauci rzadko dają taryfę ulgową kobietom większym niż rozmiar zero, czy kończącym 45 rok życia. O czym niedawno mogła się przekonać też i Madonna po rozdaniu nagród Grammy.
Póki co Jennifer Coolidge przeżywa prawdziwy rozkwit. Zapowiedziana została już z jej udziałem nawet „Legalna blondynka 3”. Popkultura to jednak matka zjadająca swoje własne dzieci. Nieustannie głodna wznosi na wyżyny swoją ulubioną pociechę, żeby po kilku chwilach znudzić się i cisnąć ją na dno swojego żołądka. Czy i tak będzie z Jennifer? Mam nadzieję, że dane będzie nam ją podziwiać jeszcze długo, a na pewno do czasu aż wystąpi w swojej wymarzonej roli – delfina.