Złota kolekcja przygód „Kajko i Kokosza” to wydanie światowej klasy i nie mam do tego żadnych wątpliwości. Przez całe moje życie zdążyłem się trochę komiksów naczytać. Jeśli mnie pamięć nie myli, mało które wydanie było tak bogate, jak te które trzymam właśnie przed sobą. Nie mówiąc już o tym, że wcześniej nawet bym nie przypuszczał, że coś takiego spotka nasz rodzimy komiks. Egmont odwalił kawał dobrej roboty.

Złota kolekcja

„Dzień Śmiechawy” to ostatni szósty już tom, kończący kolekcję. Znajdują się w nim ostatnie historie o przygodach dzielnych wojów (przynajmniej te stworzone osobiście przez Christe) jak i ostatnia część dodatków. Przedstawiają historię losów tej serii na kartach komiksów, jak i poza nią. W tomie znajdziemy takie historie jak: „Dzień Śmiechawy”, „W krainie borostworów”, „Srebrny denar”, „Mirmił w opałach ” i kalendarz z głównymi bohaterami.

Bogata zawartość

Jako że jest to poniekąd post podsumowujący serię, to zacznę tu od wychwalania Macieja Kura, Krzysztofa Janicza oraz innych osób, które napisały wstępy oraz posłowia w każdym z tomów. Te osoby są prawdziwą skarbnicą wiedzy, jeśli chodzi o serię. Przez te sześć tomów na kilkudziesięciu, jak nie kilkuset stronach przedstawili nie tylko całą znaną historię powstawania komiksu. Oprócz tego również losy ich autora, czy tego, co działo się z marką po jego śmierci. A była to historia nie tylko niezwykle interesująca, ale i pouczająca. Czytanie urozmaicała cała MASA materiałów dodatkowych. Zdjęć autora, prac archiwalnych, szkiców, modeli postaci, projektów i wszystkiego, czego najwięksi fani tylko sobie mogą wymarzyć. Ja sam purystą uniwersum Kajka i Kokosza nie jestem. Tak byłem zachwycony, mogąc zobaczyć te materiały na własne oczy. A podejrzewam, że wcześniej raczej nikt ich nie widział. To właśnie ta chronologicznie i konsekwentnie prowadzona na przestrzeni całej kolekcji opowieść w dużej części sprawa, że jest to kolekcja tak wybitna. Wcześniej żaden polski komiks nie został tak dobrze uhonorowany. Niestety nie miałem okazji czytać tomu czwartego i piątego, ale z tego, co widziałem, autor wykonał tam równie tytaniczną pracę. Kłaniam się nisko.

Stary dobry Kajko i Kokosz

A reszta tomu no cóż. To stary dobry „Kajko i Kokosz”. Bohaterów tych poznałem już w dzieciństwie, ale dotąd w pamięci zachowało się niewiele. Dlatego miło było po latach powrócić i przekonać się, czy dalej dają radę. Odpowiadam. Dają, a dostałem, nawet więcej niż oczekiwałem. Dopiero teraz dostrzegłem sporo nawiązań do historii naszego kraju, a szczególnie okresu PRL-u , co sprawia, że przygody wojów działają poniekąd niczym historyczny skansen. Przede wszystkim są to naprawdę zabawne i barwne historie, z różnorodnymi postaciami, których nie da się nie lubić. Chciałem się ograniczyć od tego typu porównań, ale jednak ciężko nie przywołać tu serii o przygodach „Asteriksa i Obeliksa”. Tak uważam, że Christa znacznie lepiej sobie poradził z kreacją przeciwników, z którymi bohaterowie muszą się zmagać. Zbójcerze są charakterystyczni i rozpoznawalni. Autor poświęcił sporo czasu na ich rozwijanie, przez co cały konflikt wydaje mi się znacznie ciekawszy niż ten w Asteriksie. Tam Rzymianie zawsze byli dla mnie jedynie masą do ubicia, która nigdy nie wydawała się specjalnie ciekawa. To tylko jeden z przykładów takich porównać (o tym szerzej może innym razem), ale myślę, że najlepiej obrazujący jak dobrą robotę wykonał Christa.

Obowiązkowe wydanie dla fanów serii

Sam komiks został wydany w ekskluzywnej twardej oprawie, która na półce wygląda bardzo estetycznie. A w połączeniu z bogatą zawartością, odświeżoną paletą kolorów i kredowym papierem daje wrażenie obcowania z czymś naprawdę jakościowym.

Historie jak to już Christa nas przyzwyczaił, są nieprzewidywalne, wielowątkowe, pełne akcji i humoru. Część z nich odkurzyłem, a część poznałem pierwszy raz. Mimo wielu lat na karku dzisiaj również wykonują swoje zadanie i dostarczają masę frajdy. Podczas lektury bawiłem się świetnie i bez wątpliwości mogę stwierdzić, że będę, do niej wracam wielokrotnie. Zdecydowanie złoty czas dla „Kajka i Kokosza. Mam nadzieję, że teraz to samo spotka Tytusa, Romka i A’Tomka.

Komiks możecie zakupić na stronie wydawcy, a jeśli interesują was nasze inne teksty o komiksach, to zapraszamy was pod ten link.

 

[WSPÓŁPRACA RECENZENCKA. Komiks do recenzji otrzymaliśmy od Wydawnictwa Egmont i nie miało to wpływu na naszą recenzję]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Gal anonim
Gal anonim
1 rok temu

Fajna recenzja, sama jestem fanką Kajko i Kokosza 👍

Przemo
1 rok temu

Polemizowałbym, ale najpierw zapraszam do moich recenzji wszystkich Kajkoszów na http://www.srebrnykompas.pl

O Autorze

Picture of Szymon Dędek

Szymon Dędek

Student kulturoznawstwa z zapałem do wszystkiego co związane z popkulturą. Nałogowo pochłania filmy, seriale, gry, książki i komiksy, a w szczególności te z uniwersum Star Wars. Hobbystycznie zdobywa osiągnięcia w grach gdzie może się pochwalić niemałymi wynikami. Od 10 lat czynny członek Związku Harcerstwa Polskiego.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy