Dla coraz większej liczby ludzi, także w Polsce, siłownia to nie tylko hobby, ale styl życia. Neonowy napis GYM skusił również główne bohaterki filmu Rose Glass, Love Lies Bleeding. To tam dziewczyna z Nowego Meksyku, Lou, poznała kulturystkę Jackie. Homoerotyczny romans nie jest jednak głównym tematem filmu, a miłość, w jak wielu innych klasycznych historiach o zemście, stanowi motyw, nie zbrodnię. W przypadku tego dzieła eskalacja napięcia powoduje niestety przebodźcowanie widza i jakość obrazu pozostawia wiele do życzenia. 

Chociaż Love Lies Bleeding był czasami zapowiadany jako film neo-noir lub połączenie thrillera z horrorem, moim zdaniem dziełu Rose Glass najbliżej do westernu. To skojarzenie budzi już samo miejsce akcji, które rozciąga się wzdłuż południowej granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem. Gorące słońce nieznośne podkręca temperaturę, głębokie kaniony skrywają swoje tajemnice, piasek sypie się po ulicach, a ulubionym zajęciem mężczyzn jest strzelanie z dubeltówki. Skorumpowana policja zmusza mieszkańców do wymierzania sprawiedliwości na własną rękę, albo układania się ze złoczyńcami. W małym miasteczku karty rozdaje ojciec jednej z głównych bohaterek, Lou Senior, zagrany przez Eda Harrisa. Typ spod ciemnej gwiazdy jest dziwakiem, którego idealnie opisuje fryzura: z przodu całkowicie łysy niczym Vin Diesel, natomiast z tyłu opadają mu na ramiona długie blond włosy jak u Legolasa. Ten pokręcony image dobrze oddaje nastrój całej produkcji, która wyolbrzymia niektóre rzeczy do rangi absurdu. Trudno się czasami połapać, które wątki powinniśmy traktować śmiertelnie poważnie, a które są jedynie drwiną z oczekiwań widza. Jednak tak długo, póki produkcja A24 nie przedstawia karykaturalnych nonsensów, wbija w fotel.

Dużym atutem Love Lies Bleeding jest jego punkt wyjścia, czyli kulturystyka w amatorskim wydaniu. Zanim Rose Glass skupia się na pasji związanej z miłością, jej zainteresowania dotyczą obsesji w związku z bodybuildingiem będącym następstwem amerykańskiej kultury sukcesu. Postać Jackie zagra przez Katy O’Brian tak subtelnie, że aż radykalnie wprowadza nas w tematykę genderową i ukazuje męskie cechy u kobiety. W siłowni która ocieka testosteronem, to bohaterka prezentuje najbardziej atletyczną sylwetkę. Sama aktorka wypada w roli naturalnie, ponieważ osobiście zajmowała się kulturystką, lecz z niej zrezygnowała, ponieważ zauważyła, że od pewnego poziomu naturalny proces nie daje takich efektów jak u konkurentów zażywających środki wspomagające. Jej filmowa postać nie ma tyle oleju w głowie i za namową Lou sięga po sterydy. W mocnych scenach Rose Glass ukazuje ciało, które zmienia się jak u potwora, który z człowieka przeobraża się w nieokiełznaną bestię. Tymczasem Lou, aż do momentu wpadnięcia w kłopoty, nie jest postacią tak fascynującą jak Jackie. Jej charakter opiera się na chęci wyrwania spod wpływu ojca i dodatkowo rzuceniu papierosów. Dziewczyna mieszka tam, gdzie nie chce mieszkać, i robi to, czego nie chce robić. Wraz z biegiem akcji to ta bohaterka zyskuje wyrazistość, natomiast Jackie zaczyna nam się wydawać coraz bardziej napuszona. Niczym w relacji, dziewczyny wymieniają się rolami, a kiedy pierwsza podejmie jakąś decyzję, to ta druga zajmuje się jej wyegzekwowaniem.

Love Lies Bleeding
Jackie (po lewej) i Lou.

Z początku w dziele brytyjskiej reżyserki wszystko działa tak, jak należy. Kłopoty rozpoczynają się w drugiej połowie filmu i eskalacji jego napięcia, kiedy fabuła przestaje być wiarygodna do tego stopnia, że nawet sami twórcy przestają jakkolwiek dbać o spójność dzieła. Nagle świat bohaterek, w którym było pełno kontekstów relatywnych do naszych czasów i problemów współczesnej młodzieży, zmienia się w ciąg zdarzeń przypominający bardziej narkotykowy odjazd niż przemyślaną fabułę. Stylowe kino przeobraża się w rozrywkowy bełkot i zamiast wzorować się na westernach lub kinie noir, otrzymujemy twór klasy B.  Dzieło Rose Glass odkleja się od samego siebie, a to, że reżyserka zepsuła swój obraz z premedytacją, wcale nie zamienia paradoksów w superlatywy. Love Lies Bleeding po prostu trzeba umieć polubić: najpierw pomimo jego kontrowersyjnej tematyki, potem pomimo brutalności, a na koniec pomimo nonsensu. O ile przez te pierwsze dwa punkty przebrnąłem bez szwanku, to ostatni akt filmu wykończył mnie niczym dodatkowe obciążenie na sztandze.

„Nagi instynkt” Rose Glass wymaga nieco utemperowania. Reżyserka Saint Maud wydaje się konsekwentnie sięgać po kobiety w skrajnościach i stawiać je w jeszcze większe skrajności. Jej najnowszy film niepotrzebnie stara się być ZBYT: zbyt brutalny, zbyt erotyczny, zbyt oryginalny. Love Lies Bleeding z początku jest niczym współczesny western; historia zemsty dwójki głównych bohaterek, osadzona w Nowym Meksyku. O dziwo film ten wypada lepiej, kiedy ogrywa utarte schematy, niż podczas przesadzonych prób oryginalnych eksperymentów. Homoerotyczna pasja trzyma widza w napięciu tak długo, póki nie rozładowuje ją kicz. Postać zagrana przez Katy O’Brian posiada magnetyzującą aurę i nie można przejść obok niej obojętnym, jednak to za mało, żeby wystawić filmowi znak jakości. Gdyby uniósł ciężar konwencji thrillera, zamiast wbiec na bieżnię czarnego humoru, udałoby mu się udźwignąć oczekiwania.

Moja ocena: 6/10.

Dwójka głównych bohaterek i męski świat. Przeczytaj również recenzję The Royal Hotel!

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Kamil Szczygieł

Kamil Szczygieł

Redakcyjny pisarz-kulturoznawca. Czytelnik scenariuszy, człowiek postmodernizmu, fan aktorów drugoplanowych. Zaparzenie dobrej kawy lub herbaty jest dla niego pierwszym krokiem do wejścia w fikcyjny świat. Wszechstronnie zaangażowany w kulturę rozrywkową, współpracował m.in. z CD-Action i Silesia Film.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy