Kącik Popkultury

Szukaj
Close this search box.

„Pływaczki”. Przez morze ku spełnieniu marzeń [RECENZJA]

Według szacunków UNHCR z 2021 roku ponad 53 miliony osób na całym świecie zostało wewnętrznie przesiedlonych. Ponad 27 miliony osób uciekło ze swojego kraju i uzyskało status uchodźcy. Najczęstszym celem migracji była Europa, która często dla ludzi z państw ogarniętych wojną była oazą bezpieczeństwa i synonimem lepszego życia. Niektórzy decydują się na przekroczenie granic drogą lądową, a inni drogą morską, która jest niezwykle niebezpieczna. Na tą drugą opcję zdecydowała się Yusra Mardini, która wraz ze swoją siostrą Sarah uciekła z Syrii w 2015 roku. Nikt wtedy nie myślał, że w Niemczech odnajdą azyl a młodziutka Yusra wystąpi kilka miesięcy później na Olimpiadzie w Rio, gdzie będzie reprezentować Olimpijską Reprezentację Uchodźców. Ta niezwykła historia ukazana została w filmie „Pływaczki” – jednej z ciekawszych biografii tego roku.

Pływaczki
Kadr z filmu „Pływaczki”

Niezwykła historia Yusry Mardini

Młodziutka Yusra Mardini (w tej roli Nathalie Issa) dorastała wraz z rodziną na przedmieściach Damaszku, w mieście Darajja, które w czasie wojny domowej stanowiło symbol oporu wobec opresyjnej władzy. Za sprawą Arabskiej Wiosny oraz wybuchu wojny domowej zmuszona została do ucieczki z Syrii. Jest aspirującą pływaczką, która wyznacza sobie jeden cel – wystąpić na Olimpiadzie. Ma świadomość, że nie uda jej się tego dokonać zostając w państwie ogarniętym konfliktem. Tym samym wraz ze swoją siostrą Sarą (Manal Issa) oraz kuzynem Nizarem (Ahmed Malek) decyduje się zostawić w tyle dotychczas znane życie i wyrusza w bardzo niebezpieczna drogę, której meta znajdowała się w Niemczech.

Bohaterowie docierają najpierw do Turcji, z której później wyruszają do Grecji. Żeby dostać się na wyspę Lesbos muszą zapłacić przemytnikom, którzy mają zagwarantować im dotarcie do celu. Wybierają najniebezpieczniejszą drogę dotarcia do Europy – przez morze. Na wątpliwej jakości łódce, do której wchodzi zdecydowanie zbyt wiele ludzi. Fakt jest taki, że wiele osób uchodźczych traci życie wybierając ten sposób transportu. To dowód na to w jak tragicznej sytuacji się znajdują. Ryzykują swoje życie, bo mają nadzieje, że gdzieś odnajdą spokój i bezpieczeństwo.  W ten sam sposób postąpiły siostry Mardini, które wsiadły na łódź mimo ogromnego zagrożenia. W dalszej części wyprawy zmuszone zostają do bardzo bohaterskiego czynu. Gdy środek transport zaczyna się topić młodziutkie dziewczyny bez wahania wyskakują do morza i holują łódkę aż do wyspy Lesbos. Stamtąd wyruszają w dalszą, pieszą, drogę, podczas której co chwile czyhają na nie niebezpieczeństwa.

Duży bagaż emocjonalny

W filmie reżyserka Sally El Hosaini ukazuje tę historię z olbrzymią dbałością o szczegóły. Choć jej głównym tematem jest sport oraz droga ku zdobyciu złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich, to uważam, że największą uwagę powinno zwrócić się na historie uchodźców. „Pływaczki” skłaniają widza do refleksji i nie pozostawiają obojętnym na ludzką krzywdę. Mimo pozytywnego zakończenia ciężko czuć ulgę. Nie gdy ma się świadomość, że gdzieś na Morzu Śródziemnym albo gdzieś w lasach umiera kolejna osoba, która zmuszona została uciec ze swojego państwa. Momenty pozytywne przeplatane są z dramatycznym przebiegiem drogi sióstr Mardini. Drogi okraszonej ludzką krzywdą. Drogi, która dla niektórych może być ta ostatnią. Przez ponad 2 godziny widz bombardowany jest bardzo dużą dawką skrajnych emocji a fabuła dostarcza dużego bagażu traumatycznych doświadczeń, które na długo zapadają w pamięci.

Po seansie stałam się ogromną fanką aktorek, które wcielają się w główne role. To nie były łatwe postacie do zagrania. Nathalie oraz Manal Issa musiały ze szczerością ukazać ten dramat i wykonały to zadanie na piątkę z plusem. Warto zaznaczyć, że w „Pływaczkach” pojawia się Matthias Schweighöfer. Słynny niemiecki aktor wciela się w postać Svena, trenera, który pracuje w jednej z niemieckich pływalni. Bierze on siostry Mardini pod swoje skrzydła. Trenuje Yusrę podczas jej przygotowań do startu w Rio i bardzo przyczynia się do jej sportowego sukcesu.

Film skłaniający do refleksji

Obojętnie jakie przyjmujecie stanowisko w sprawie osób uchodźczych – każdy powinien obejrzeć ten film. Może nie jest on zrobiony w stu procentach perfekcyjnie. Ma swoje wady, momentami wydaje się dłużyć. Mimo to ma w sobie coś co wynagradza wszelkie błędy – skłania do refleksji. Wpływa również na naszą empatię. Możliwe, że miałby duży wpływ na poglądy osoby przeciwnej wpuszczaniu do Europy osób uchodźczych. Wszak uświadamia odbiorcom, że ci ludzie niczym się nie różnią od nas. Nie są tacy jak kreują ich propagandowo różne opcje polityczne. To osoby, które tak jak i my mają plany, cele i marzenia. To osoby, które mają prawo do bezpieczeństwa z dala od wystrzałów karabinów maszynowych i spadających bomb. W obliczu tak ważnego tematu sport schodzi na dalszy plan. Owszem Yusra Mardini zdobyła złoty medal olimpijski, jednak kilka miesięcy wcześniej osiągnęła coś znacznie cenniejszego. Wraz ze swoją siostra i kuzynem popłynęła po wolność i tę wolność uzyskała.

Ocena: 8/10

Przeczytaj również tekst, w którym pojawia się recenzja filmu o braciach Antetokounmpo – Czy kino koszykarskie ma szanse pozbierać się po fatalnym „Space Jam 2”?

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Martyna Kucybała

Martyna Kucybała

Dziecko Marvela, które nosi w sobie ogromne pokłady miłości do Spider-Mana oraz innych bohaterów i złoczyńców z Nowego Jorku. Z wielką chęcią wypiłaby szklaneczkę whisky w towarzystwie Jessici Jones i pobujała się po mieście z Milesem Moralesem. Miłośniczka kina, zwłaszcza tego bliskowschodniego. Uzależniona od kupowania Funko Popów i kart kolekcjonerskich a prywatnie ogromna fanka basketu i piłki nożnej.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy