„Witaj w Piekle”. Według badań OECD, Korea Południowa ma najwyższy współczynnik samobójstw na osobę. To najczęstsza przyczyna śmierci u ludzi w wieku od 10 do 39 lat. Tytułowym „piekłem” z filmu Lim Oh-jeong jest właśnie Korea, i to wcale nie jej północna część. To na południu wita nas cywilizacja, w której dostosujesz się, albo umierasz.
Główną bohaterką filmu Witaj w Piekle jest młoda dziewczyna, która spędza życie na marginesie. Nie jest to spowodowane sytuacją majątkową jej domu, który gwarantuje komfortowe życie w luksusie. Problemem rodziny protagonistki nie jest brak pieniędzy, tylko brak porozumienia. Seon-woo jest przytłoczona oczekiwaniami społeczeństwa, które wmusza jej despotyczna matka. Odwrotność dla kultury pracowitości, elegancji i kontroli stanowi podwórko, a tam jej jedyna przyjaciółka: Na-mi. To razem z nią dziewczyna planuje opuszczenie tego świata. Wyśmiewane przez rówieśników i niezrozumiane przez rodzinę, sięgają po coraz bardziej ekstremalne metody dystrakcji.
Rozemocjonowany duet buntowniczek jest pierwszoplanowy w każdej scenie filmu. To z ich perspektywy poznajemy życie młodych ludzi w Korei Południowej. Dziewczyny żyją w mieście, ale nie jest to świecący neonami Seul. To jedna z tych mieścin, których nadal nie zaraził turbo-kapitalistyczny wirus, ale z drugiej strony, młodzież narzeka na brak rozrywek i perspektyw. Witaj w piekle nie stara się portretować przekroju całego społeczeństwa i panoramy Korei Południowej. O świecie dowiadujemy się tyle, ile powiedzą nam główne bohaterki. Seon-woo i Na-mi urodziły się w dobie social mediów. Obecnie, akceptacja wśród rówieśników jest ważniejsza niż kiedykolwiek, a jeśli ktoś stanie się pośmiewiskiem, może być to nieodwracalne. Grupy rówieśnicze koncentrują się wokół instagramowych kręgów. Jeżeli nie dodano cię do żadnego z nich, to znaczy, że jesteś gorsza.
Witaj w Piekle to historia o ucieczce, która jest wkroczeniem w spiralę jeszcze większej nienawiści. Niezależnie od podjętych decyzji i zmian, główne bohaterki są rozczarowane. Podczas poszukiwania zemsty na dawnej prześladowczyni, dziewczyny trafiają do religijnej sekty. Także i tam, ludzie stanowią dla siebie konkurencję, a życie to nieustanna seria wyzwań. Pierwsze dwa akty to kino wewnętrznej drogi. Uczenia się życia na nowo i przełamywania uprzedzeń. Przepracowywania traum i poszukiwania wytchnienia. Trzeci akt filmu to już zupełnie inna historia, w moim odczuciu psująca wydźwięk całej produkcji. Kiedy akcja nabiera tempa, niepotrzebnie odwraca się od głównej osi fabularnej. Wydaje się, że twórcy zdali sobie sprawę, że duet bohaterek i ich problemy w pewnym momencie (o dziwo) przestały być elektryzujące. Ciężko zarzucić cokolwiek aktorkom, ale w niektórych scenach rzeczywiście zabrakło mi mocniejszego natężenia emocji. Monotonia i defetyzm protagonistek szybko udziela się widzowi, przez co Witaj w piekle nie należy do przystępnych filmów. Jednak z całą pewnością był w tym o wiele większy potencjał. Gdyby Lim Oh-jeong pokładała większą wiarę w swój film o młodzieńczej depresji i nie przerobiła końcówki na thriller, w mojej ocenie jej obraz jedynie zyskałby na wartości.
Bo Witaj w Piekle wcale nie powinno być atrakcyjnym kinem. Film Lim Oh-jeong przełamuje tabu i miał przemówić przede wszystkim do wszystkich nastolatek i nastolatków dotkniętych rezygnacją i wykluczeniem. W podsumowaniu wolę pominąć trzeci akt filmu, który porzuca w nim to, co najważniejsze. Esencja Witaj w Piekle powinna nas uczyć, że czasami warto zmienić perspektywę, a chociaż nie wszystko w życiu jest kolorowe, czarno-biały kolor też jest czasem OK. (A bullyingowanie koleżanek, żeby samemu poczuć się lepszym, nigdy nie jest OK.)
Moja ocena: 7/10.
Film obejrzany podczas 17. edycji Festiwalu Pięć Smaków. Posłuchaj naszej audycji o festiwalu!