„Skończ z tymi kłamstwami” to najnowszy film francuskiego reżysera i scenarzysty Oliviera Peyona. Jest on ekranizacją bestsellerowej powieści Philippe’a Bessona. W filmie występuje laureat Cezara Guillaume de Tonquédec, a także wnuk Jean-Paula Belmondo – Victor Belmondo. Czy to wystarczy, aby warto go było obejrzeć?
Historia ta opowiada o osławionym pisarzu, który na zaproszenie wytwórni koniaku, chcącą uczcić swoją długoletnią tradycję, powraca w swoje rodzime strony. Ponowne postawienie stopy w znajomych miejscach po wielu latach okupione jest wątpliwościami. Nie bez przyczyny. Po przyjeździe do hotelu, w oparach splendoru napotyka Lucasa, dorosłego syna swojego pierwszego partnera i zarazem największej miłości w życiu. Duchy przeszłości ożywają na jego oczach.
(fot. z filmu „Skończ z tymi kłamstwami”)
Spotkania z przeszłością
„Skończ z tymi kłamstwami” jawi mi się jako prostolinijna opowieść. Prowincja, z której bohater uciekł do wielkiego świata, a z którą po latach konfrontuje się ponownie, to motyw, który znamy dobrze. Często to obrazy osnute melancholią. Tak jest i tutaj. Kadry rozkwitają spokojnie na naszych oczach, okazując wiejską połać. Główny bohater jest w swojej drugiej połowie życie. To też introwertyczna dusza, co sprawia, że atmosfera filmu wydaje się niespieszna. Czuje się zaopiekowany w kadrze filmowej kamery. Jest mi przytulnie.