Kącik Popkultury

Terrifier 2. Powrót krwiożerczego klauna z Miles County [RECENZJA] [SPLAT!FILM FEST 2022]

Stało się. Głośny „Terrifier 2″, kontynuacja slashera Damiena Leone’a, która obiła się szerokim echem w mediach społecznościowych po pokazach w USA, zawitał do Polski w ramach Splat! Film Fest 2022. Produkcja o budżecie zaledwie 250 tysięcy dolarów zebrała już w limitowanej amerykańskiej dystrybucji ponad 6 milionów, a liczba ta z dnia na dzień rośnie. Czemu film o krwiożerczym Art The Clownie tak porwał widownię? Ciężko powiedzieć, ale sukces obrazu Leone’a jest niezaprzeczalny – ponad połowę tańszy poprzednik z 2016 roku również spodobał miłośnikom slasherów, ale pozostał jednak w swojej gatunkowej niszy. Tymczasem „Terrifier 2″ – pomimo bycia nazywanym jednym z najbardziej obrzydliwych filmów wszech czasów – konsekwentnie przebija się do mainstreamu. Co powoduje, że niezwykle obrazowy film gore, na którym amerykańskim widzom zdarzało się mdleć, cieszy się tak dużą popularnością? Czy faktycznie mamy do czynienia z majstersztykiem, który wyznaczy drogę współczesnym slasherom na kolejne lata? Czy „Terrifier 2″ to rozdmuchana w mediach wydmuszka, czy wbrew przeciwnie, jest to film, który w pełni zasłużył na wygenerowany wokół niego hype? Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań, lecz wiem jedno: krew na ekranie kinowym dawno nie była tak czerwona, a ściany i podłogi, na które się rozbryzga – tak estetyczne.

Fabuła, jak to w slasherach, nie jest przesadnie skomplikowana. Mieszkańcy hrabstwa Miles County szykują się do obchodów Halloween, starając się puścić w niepamięć zdarzenia zeszłego roku, kiedy to bliżej niezidentyfikowany mężczyzna w kostiumie klauna brutalnie zamordował dziewięć osób. Głównymi bohaterami „Terrifiera 2″ są nastolatka Sienna i jej młodszy brat, Jonathan, którzy to stają się zwierzyną łowną dla brutalnego klauna – klauna wskrzeszonego po wydarzeniach z pierwszego „Terrifiera” przez bliżej nieokreślone moce nie z tego świata. Art The Clown – bo tak nazywa się nasz antagonista – to brutalne narzędzie czystego zła, które obchodzi się ze swoimi ofiarami niezwykle zwierzęco. Nieobce mu dekapitacja, rozcinanie organów wewnętrznych czy sianie terroru. W halloweenową noc, kiedy to Artowi łatwiej niż zwykle wtopić się w tłum, rozpocznie się prawdziwa rzeź dla mieszkańców Miles County.

Nie będę trzymał was w niepewności: nowy film Damiena Leone’a to film skrajnie obrzydliwy, a doniesienia na jego temat nie wydają mi się przesadzone. Jasne, zawsze znajdzie się ktoś, kogo taki przesyt gore nie wzruszy (i wspomni coś w stylu, że tak wygląda każde jego Halloween), ale mam wrażenie, że większości widzów – w tym mnie, na co dzień na podobne treści dosyć odpornego – film zdecydowanie nie pozostawi obojętnymi. Szykujcie się więc na dosłownie hektolitry krwi, długie sekwencje okaleczania przez Arta swoich ofiar i bardzo obrazową powtórkę ludzkiej anatomii – reżyser na tej karuzeli szaleństwa ani na moment nie decyduje się wcisnąć hamulca, prezentując nam coraz bardziej szokujące sceny brutalnych morderstw aż do wielkiego, bardzo długiego finału, na którym mogą odpaść i ci najtwardsi. Jak wcześniej ataki Arta są przeplatane bardziej przyziemnymi poczynaniami Sienny czy Jonathana, tak finał to około trzydziestominutowy zapis czystego bestialstwa i odhaczania kolejnych punktów z podręcznika wstępu do sadyzmu. Końcowy akt „Terrifiera 2″ jest zresztą bardzo narkotycznie hipnotyzujący i zawiera zarówno najlepsze, jak i najgorsze momenty całego filmu.

Art The Clown, główny antagonista „Terrifiera 2″. Pod maską skrywa się David Howard Thornton.

Ale po kolei. To, co w filmie od początku przykuwa uwagę najbardziej, to jego bardzo przemyślana i konsekwentna estetyka. Szybko okazuje się, że podobieństwa fabularne do „To” nie są przypadkowe – Leone sprytnie wykorzystuje tak uwielbianą w ostatnim czasie przez popkulturę stylizację na lata 80-te i przetwarza ją na swój sposób, planując kolejne lokacje i mieniące się pudrowym różem kadry. Wszystko to buduje bardzo atrakcyjny dla oka wizualny kontrast – drugi „Terrifier” wygląda jak film, który powstałby, gdyby w połowie okresu zdjęciowego „Stranger Things” reżyserski stołek przejęli najwierniejsi fani „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”. Ejtisowa stylistyka zdecydowanie uatrakcyjnia obraz – dużo tu pastiszu na dawne slashery i klimatycznej muzyki, która skutecznie usypia naszą czujność przed daniem głównym, czyli halloweenową masakrą. Co mnie zaskoczyło, to również duża fabularna rola metaforyki snu – momentami można się tu poczuć jak w „Mullholand Drive”. Zdecydowanie nie spodziewałem się takich kulturowych nawiązań w filmie, który przed obejrzeniem uważałem za slasher jakich wielu.

Lecz Art The Clown to nie Pennywise – antagonista stworzony przez Leone’a to ikona stojąca na własnych nogach i wcale nie dziwią mnie słowa dyrektorki Splatu, według której postać odgrywana przez Davida Howarda Thorntona ma w przyszłości szansę stać się nie mniej kultową, niż horrorowe kreacje Michaela Myersa czy właśnie kingowego klauna. Art to zdecydowanie najjaśniejszy punkt filmu – postać bestialska, ale w magnetyzujący sposób przyciągająca do ekranu przez większość czasu długiego metrażu. Morderczy klaun nie wydaje się z siebie niemal żadnego dźwięku, ale jego groteskowe poczynania mówią same za siebie – horror wypływający z jego przerażająco minimalistycznego designu notorycznie przeplata się z czarnym humorem. Postać, której wyłącznym celem jest zabijanie, odegrana jest fenomenalnie i łączy w sobie najlepsze cechy ikonicznych czarnych charakterów, wyglądając jak połączenie ruchliwego komika z filmów niemych i opanowanego, budzącego grozę samym wyglądem klauna niczym z „American Horror Story: Freakshow”.

Nie wszystko w filmie uznaję jednak za równie udane – problem mam przede wszystkim ze wspomnianą już końcówką, w której wychodzi główny grzech obrazu Leone’a: „Terrifier 2″ jest zwyczajnie za długi. Projekt slashera trwającego 138 minut od początku był brawurowy i mimo że większość czasu trwania seansu wizja reżysera i jego pomysł na brutalną rozrywkę w przyjemnej estetyce naprawdę mnie zaabsorbował, tak im bliżej końca, tym łatwiej wybijałem się z immersji; końcowe sekwencje ekranowego sadyzmu być może ugruntowują drugiego „Terrifiera” jako pozycję obowiązkową dla fanów gatunku, ale dla mnie okazały się być zbyt wybijające i już nieco męczące. Uwaga – w dalszej części tego akapitu zawrę niewielki spoiler; nie zdradzam kluczowych punktów fabuły, ale zarysowuję kontekst końcowego aktu, wiec jeśli nie chcecie nic wiedzieć o przebiegu historii, powinniście w tym momencie przejść do podsumowania. A więc – nie jestem w stanie jednak nie docenić kreatywności końcowego aktu, gdzie zostawiamy miejską scenerię na rzecz opuszczonego parku rozrywki, w którym to Sienna – będąc, nie z własnej woli, pod wpływem narkotyków – odbywa finałowe starcie z Artem. I jest to starcie obrazowo niezwykle atrakcyjne, bowiem przez klimat całości i wspomnianą narkotyczność widzowi coraz ciężej odróżnić sen od jawy. Łatwo dać się „Terriferowi 2″ zahipnotyzować, czego zasługą jest przede wszystkim niecodzienna i utrzymana do samego końca atmosfera.

Lauren LaVera jako Sienna, główna bohaterka żeńska.

Czy warto więc przekonać się, o co tyle szumu? Zdecydowanie – obraz Leone’a to świetny slasher, który nie jest hermetyczny i przez swoje liczne zalety może być ciekawym doświadczeniem kinowym dla wszystkich, a nie tylko hardkorowych fanów gatunku. Warto mieć jednak na uwadze, że to czysty goreporn, który wielu zniechęci swoją dosadnością. Niemniej ci, którzy marzą o podkręconej wersji „Tego” i krew nie robi na nich wrażenia, mają szansę poczuć się tutaj jak w domu i obejrzeć naprawdę solidny film rozrywkowy który służy też za koronny przykład tego, jak sprawnie można zrealizować ambitny w swoich slasherowych założeniach obraz za naprawdę niewielkie pieniądze.

Zalety

  • wciągająca rozrywka dla fanów gatunku i nie tylko
  • przykuwająca do ekranu estetyka lat 80-tych
  • Art The Clown to postać przerażająca i z miejsca kultowa
  • hipnotyczność i narkotyczność końcowego aktu…

Wady

  • … który jest nieco przesadzony i przeciągnięty, jeśli chodzi o brutalność – nawet najtwardsi mogą odpaść
  • czas trwania – wycięcie z piętnastu minut (najlepiej z zakończenia) wyszłoby filmowi na dobre

Film obejrzeliśmy w ramach 8. Splat!FilmFest – International Fantastic Film Festival, który to polecamy waszej uwadze – zwłaszcza, jeśli zjedliście zęby na produkcjach krwawych, a „strach” to wasze drugie imię. „Terrifier 2″ cieszy się na festiwalu ogromną popularnością, ale na dziś, jutro i niedzielę zaplanowane są jeszcze pojedyncze pokazy filmu. Zobaczcie harmonogram Splatu w warszawskiej Kinotece i wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty oraz nasz artykuł, w którym polecamy ciekawie zapowiadające się inne pozycje repertuarowe z bogatego w grozę repertuaru – Splat!FilmFest 2022 – co w programie?

Podabał ci się artykuł? Udostępnij

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Robert Solski

Robert Solski

Student czwartego roku polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i eskapista, który tak samo jak filmy pożera książki, a ostatnio też coraz częściej gra – i wirtualnie, i planoszowo. Stara się oglądać jak najwięcej kina niezależnego, usilnie jednak przeszkadza mu w tym słabość do blockbusterów i seriali. Lubi pisać o wszystkim, co go otacza – zwłaszcza o popkulturze.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy