Nie ma chyba na świecie osoby, która nie kojarzyłaby nazwiska Franza Kafki – niemieckiego ekspresjonisty tworzącego na przełomie wieków, którego kultowe już teksty „Przemiana” czy właśnie „Proces” niezmiennie oddziałują na wyobraźnię twórców i czytelników. Dla wszystkich zainteresowanych twórczością Kafki (i nie tylko), na polskim rynku wydawniczym pojawiła się ostatnio nie lada gratka – komiksowa wersja „Procesu”, powstała jako owoc współpracy amerykańskiego pisarza Davida Zane’a Mairowitza oraz francuskiej rysowniczki Chantal Montellier. Czy przeniesiony na medium komiksu „Proces” to dobra świąteczna propozycja dla osób, którzy nigdy wcześniej nie zetknęli się z tą historią oraz ciekawie uzupełnienie dla fanów twórczości Kafki? Czy uwikłanie w absurd Józefa K. nadal jest tak samo atrakcyjne, jeśli groteskową fabułę zdecydujemy się zobrazować w formie czarno-białego komiksu, pozbawiając ją tym samym narracyjnej abstrakcji słownej? 

Fabuła „Procesu” koncentruje się wokół Józefa K. – bankiera, który pewnego poranka zostaje bez wyraźnego powodu zatrzymany i poinformowany, że w sprawie jego domniemanych występków odbędzie się niedługo tytułowy proces. Józef – przekonany o swojej niewinności – rozpoczyna tułaczkę po ulicach bliżej niesprecyzowanej „stolicy”, aby wyjaśnić absurdalne zarzuty i tym samym sprzeciwić się wobec bezdusznej, autorytarnej biurokracji miejskiej. Tym samym bohater mota się od miejsca do miejsca, chcąc uzyskać jak najwięcej informacji o swoim przypadku – z czasem dowiaduje się, że nie jest w tym odosobniony. Na jego drodze stanie m.in. tajemnicza żona woźnego w budynku sądu, malarz Titorelli oraz masa urzędników, z których każdy wprowadzi go w większą konsternację od poprzedniego. Józef K. – pozostawiony sam sobie obywatel, bezradny wobec wyroków „z góry” – nie przywykł jednak poddawać się tak łatwo i rozpoczyna przygotowania do czekającego go procesu, mimo otaczającej go absurdalnej otoczki.

Komiks jest stosunkowo niedługi – historia zostaje opowiedziana na ok. 120 stronach, co już samo w sobie może być zachętą dla tych, których odpycha blisko 300 stron tekstu źródłowego. Pierwsze, co przykuwa uwagę po otwarciu albumu, to kierunek artystyczny –ilustrowany „Proces” składa się w całości z czarno-białych kadrów, co przywodzi na myśl bardziej japońskie mangi niż „typowe” komiksy europejskie. Zważywszy jednak na radykalny charakter opowiadanej historii, to zrozumiały wybór – bezpardonowy, zero-jedynkowy świat Józefa K. to świat, który z pełnym przekonaniem można nazwać rzeczywistością wypraną z barw. Światem, w którym nie ma miejsca na nic pomiędzy bezwzględną władzą państwową, a bezbronnością jednostki.

Jedna z pierwszych scen komiksowego „Procesu” w oryginalnej wersji językowej / źródło: Slings & Arrows

Kreska jest w porządku.  Przejrzysta, ale jednocześnie odpowiednio cudaczna, gdy narzuca to historia. Ikoniczne sceny z oryginału całkiem nieźle przełożono na groteskowe rysunki – widać, że Chantal Montellier czuje się jak ryba w wodzie w scenach onirycznych i najbardziej kafkowskich, co zostaje również świetne uwypuklone przez pomysłowe kadry okładkowe dla każdego z 10 rozdziałów. Nieco gorzej powieść graficzna radzi sobie w przypadku przyziemnych kadrów, jak np. rozmowy między bohaterami, gdzie kłuje w oczy nieco powtarzalność mimiki postaci – zwłaszcza głównego bohatera, Józefa. Mina, którą główny bohater komiksowego „Procesu” przybiera na okładce całości, to jednocześnie mina, której uświadczycie w trakcie lektury jeszcze niezliczoną ilość razy, co bywa nieco wytrącające. Album Mairowitza i Montellier radzi sobie jednak świetnie, jeśli chodzi o utrzymywanie skupienia narracji – zawiłą formalnie powieść świetnie skondensowano tu do prostszej, ale równie dziwacznej postaci, która w wierny sposób opowiada oryginał na nowo wraz z całym splendorem jego absurdu, nieoczekiwanego erotyzmu i surrealizmu. Niektóre sceny – jak np. słynna przypowieść więziennego kapelana czy kontakty Józefa K. z kobietami – wręcz zyskują na tym, że poza monologiem czy dialogiem i opisem mogą również posiłkować się rysunkiem. Warto wspomnieć z miejsca również o udanym przekładzie Jacka Żuławnika, który czuje Kafkę i dynamikę między patetyzmem języka, a nawarstawiającym się z rozdziału na rozdział absurdem sytuacji.

No dobrze, ale wszystko, co powyższe, opisuję stricte z perspektywy osoby, która zna i lubi oryginalny „Proces”. Co jednak z czytelnikami, dla których komiksowe wydanie klasyka byłoby pierwszym zetknięciem nie tylko z kultową powieścią, ale i twórczością Kafki w ogóle? Myślę, że graficzna wersja „Procesu” to dobry wybór, aby zapoznać się z tą historią. Nie dość, że dostajemy zgrabnie opowiedziane losy Józefa w formie krótkich, łatwo przyswajalnych rozdziałów, to i cała warstwa znaczeniowa oryginału – czyli m.in. kontekst totalitarny, filozoficzny, sądowniczy i społecznościowy – również zostaje bez zarzutów przeniesiona do formy powieści graficznej, która może służyć jako dobre wprowadzenie do lektury dłuższego, ale i jeszcze bardziej szalonego oryginału. Czuć, że David Zane Mairowitz i Chantal Montellier chcieli przede wszystkim oddać hołd Kafce i to zadanie spełnili świetnie – historia przedstawiona w „Procesie” to historia niezwykle wdzięczna w retellingu, niezależnie od formy.

Książkę mieliśmy okazję zrecenzować dzięki uprzejmości Wydawnictwa W.A.B, za co serdecznie dziękujemy.

Zobacz również: Luther Strode – Krwawa poezja brutalności [RECENZJA]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Robert Solski

Robert Solski

Student czwartego roku polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i eskapista, który tak samo jak filmy pożera książki, a ostatnio też coraz częściej gra – i wirtualnie, i planoszowo. Stara się oglądać jak najwięcej kina niezależnego, usilnie jednak przeszkadza mu w tym słabość do blockbusterów i seriali. Lubi pisać o wszystkim, co go otacza – zwłaszcza o popkulturze.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy