Polskie kino i boks to temat dotąd niedostatecznie wyeksploatowany. Ringi bokserskie stanowią najczęściej tylko tło w mafijnych i ulicznych historiach. Dlatego należy zastanowić się, czy istnieje szansa na pojawienie się polskiego Rocky’ego? Czy okaże się nim Jędrzej Czarnecki? Czy „Bokser” przyniesie napływ młodych talentów w rodzimych klubach bokserskich? Dużo pytań, więc przyszedł czas na odpowiedzi. 

„Bokser” – pomiędzy „Jak zostałem gangsterem” a „Planetą singli”

Reżyserem filmu „Bokser” jest Mitja Okorn. W Polsce znany przede wszystkim z pierwszych części „Planety singli” i „Listów do M.”. W ostatnim czasie Okorn pobierał poważne szlify w Hollywood, gdzie był odpowiedzialny za wyreżyserowanie filmu „Rok na całe życie” z Jadenem Smithem i Carą Delevingne w rolach głównych. Producentem kreatywnym „Boksera” jest Maciej Kawulski, reżyser m.in. „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa” i trudno nie odnieść wrażenia, że miał on niemały wpływ na ostateczny wydźwięk filmu. Powyższą influencję Kawulskiego można zauważyć już od pierwszych ujęć „Boksera”, sposobu prowadzenia linii fabularnej i roli głównego bohatera jako narratora całej historii. Wypisz, wymaluj gangsterskie produkcje spod ręki Kawulskiego

Eryk Kulm jako Jędrzej Czarnecki, filmowy bokser, fot.: Mikja Okorn

Jędrzej ze Śląska nie Mike Tyson, ale ma „fury” szczęścia

Główny bohater filmu Jędrzej Czarnecki (Eryk Kulm) jak łatwo wywnioskować po tytule jest bokserem. Jego ojciec mimo niewątpliwego talentu, przegrał swoją karierę najpierw z PRL-owską rzeczywistością, a z czasem jego głównym przeciwnikiem stał się alkohol. Młody Jędrzej choć w szkole był pilnym uczniem i wróżono mu karierę naukową, po śmierci ojca postanawia pójść w jego ślady i za pomocą boksu wyrywać się z komunistycznej szarzyzny. W spełnianiu marzeń pomaga mu wujek Czesiek (Eryk Lubos), wcześniej trener ojca chłopaka. Daleko mi do eksperta od boksu, trudno jest mi jednoznacznie stwierdzić na ile widoczne tu sceny walki są poprawne technicznie. Na pewno twórcy starali się ukazać Jędrzeja jako typowego „everymana”, z którym mogłoby utożsamiać się w wielu młodych mężczyzn. Czarnecki w żadnym stopniu nie przypomina Mike’a Tysona czy Tysona Fury. Droga filmowego bohatera to połączenie determinacji, odwagi, szczęścia, przypadku, a czasami po prostu jego głupoty. Począwszy od zdobycia laurów na rodzimym podwórku, poprzez walki z kelnerami (slangowe określenie amatorskich przeciwników na ringu) aż po pojedynek o mistrzowski pas z odwiecznym wrogiem. Dziwić może jedynie, że po zdobyciu mistrzowskiego tytułu kariera Jędrzeja dobiega końca. Po krótkotrwałej glorii chwały, mamy szybki przeskok i widzimy jak bohater z podkulonym ogonem wraca do Polski. Dlaczego?…

Eryk Lubos jako „Czesiek” trener przyszłego mistrza, fot.: Mikja Okorn

Ciosy poniżej pasa

Ponieważ „Bokser” to jedna z tych produkcji, gdzie fabuła pod koniec filmu aż nader galopuje. W mojej opinii z tego scenariusza mógłby powstać bardzo dobry 6-odcinkowy serial, gdzie każdemu opowiadanemu elementowi historii twórcy poświęciliby osobny epizod. W filmie przez dwie godziny widzimy jak w mozolny sposób bohater dochodzi do sukcesów, sławy i pieniędzy. Później przez kwadrans oglądamy jego życiowy i moralny upadek. Krótka chwila na główny pojedynek (który na ekranie trwa dwadzieścia sekund), zdobycie mistrzowskiego pasa i nagle przeskakujemy do 1995 roku, gdzie przegrany (ale z jakiego powodu, w końcu pokonał mistrza?) Jędrzej wraca na rodzimy Śląsk, gdzie dzięki sprytowi i pomocy dawnego funkcjonariusza SB nabywa prawa do klubu bokserskiego, w którym trenował jego ojciec. Czy powrót bohatera do Polski był spowodowany próbą odzyskania rodziny? Czy sprytny promotor „oskubał” go do ostatniego centa? Można tylko zacytować klasycznego Tadeusza Sznuka: „nie wiem, ale się domyślam”.

Panowie, zagrajcie to jeszcze raz!

Zarówno do gry Eryka Kulma (Jędrzej) jak i Adrianny Chlebickiej (Kasia) nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Na ekranie widoczna jest pomiędzy nimi chemia, dobrze uzupełniają się jako filmowe małżeństwo. Na drugim planie bryluje natomiast dwójka aktorów, którzy zostali obsadzeni według ich emploi. W „Bokserze” Eryk Lubos i Adam Woronowicz wcielają się w typy postaci, które niejednokrotnie odgrywali już przed kamerą. Eryk Lubos jako Czesiek to prosty i szlachetny gość z zasadami, który nadużywa wysokoprocentowych trunków. Czesiek podobnie jak Nicky Presley w którego wcielił się Adam Woronowicz stanowi główny element komediowy „Boksera”. Ciekawe jest to, że Woronowicz, który dawniej  znany był przede wszystkim z ról poważnych, ambitnych („Popiełuszko”, „Czas honoru”) z czasem przyjął pozycję jednego z większych komediantów polskiej branży filmowej. Podobny do Nicky’ego wydźwięk miały wcielenia aktora chociażby w „Mayday”, „Teściowie” czy polskiej wersji ‚The Office”. Jednak to ten wrodzony komediowy talent Woronowicza momentami pnie film w górę.  

„Bokser” to film, który powinien zyskać przychylność zarówno widzów jak i krytyków. Jest to sprawnie zrealizowane kino, które po prostu dobrze się ogląda. Nie będzie to jednak przełomowe dzieło na miarę historii Rocky’ego, a polskie kluby bokserskie zapewne nie zostaną zalane tysiącami młodych adeptów. Jednak dobrze, że doszliśmy do momentu, gdy potrafimy robić kino gatunkowe, które bez wstydu możemy pokazać całemu światu. 

7/10

Sprawdź również: Polska komedia na poziomie – „Wróbel” [RECENZJA]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
5 7 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
1 miesiąc temu

Dobrze się czyta, merytorycznie i obiektywnie. Z ciekawością obejrzę film.

Maga
Maga
24 dni temu

Ciekawe odniesienia, zaciekawiona, może zobaczę film.