Kącik Popkultury

Szukaj
Close this search box.

„Willow” – sezon 1, odcinki 1 i 2. Powrót niewielkiego Nelwyna z wielką mocą [RECENZJA]

Na Disney+ dostępne są już dwa premierowe odcinki serialowej kontynuacji „Willow” – kultowego filmu fantasy LucasFilmu z 1988 roku. Disney wskrzesza tym samym kolejną markę sprzed lat, poszerzając jednocześnie ofertę swojej stale rozrastającej się platformy streamingowej. O kontynuacji historii tytułowego bohatera mówiło się od wielu lat; wielokrotnie zainteresowanie powrotem do roli przejawiał również sam odtwórca głównej roli, Warwick Davies. Do pracy nad serialem jego pomysłodawca, Jonathan Kasdan (pracujący m.in. przy filmowym „Hanie Solo” czy nadchodzącej, piątej części „Indianego Jonesa”) zaangażował nie tylko sporą część oryginalnej obsady (z Warwickiem na czele), weteranów telewizyjnego fantasy (reżyserią premierowych odcinków zajął się Stephen Woolfenden, znany ze swojej pracy przy m.in, „Outlanderze” czy netfliksowym „Winx”) lecz również reżysera oryginału – Rona Howarda we własnej osobie (który pełni rolę jednego z producentów wykonawczych całości). Czy jednak „Willow” – prościutkie przygodowe fantasy pełne ejtisowej nostalgii – to w chwili obecnej dobry materiał na interesujący serial, który ma szansę rywalizować o tego samego widza, co poprzedzające go w tym roku chociażby „Pierścienie władzy” czy „Ród smoka”? I tak, i nie – z jednej strony Kasdan celuje swoją produkcją przede wszystkim w znacznie młodszego widza, niż wspomniane wcześniej produkcje, z drugiej „Willow”, mimo bycia kontynuacją, wyraźnie aspiruje do opowiedzenia większej ilości historii niż swój filmowy pierwowzór, co zostaje w pierwszym dwóch odcinkach wyraźnie zasygnalizowane. Zapraszamy do naszej bezspoilerowej recenzji.

Wydarzenia z filmu zostają nam przypomniane w formie krótkiego prologu, po którym następuje właściwy wstęp do historii i przedstawienie nowych bohaterów. W świecie „Willow” na oko minęło niewiele mniej lat, niż w naszym – Sorsha (powracająca do roli Joanne Whalley) założyła rodzinę, sprowadzając na świat bliźniacze rodzeństwo, Kit (Ruby Cruz) oraz Airka (Demspey Bryk), Willow zaś nadal zamieszkuje nelwyńską wioskę, gdzie niezmiennie trudzi się magią wraz z dorosłą już córką, Mims (w tej roli córka samego Warwicka, Annabelle Davis). Gdy nad królestwem zaczyna czyhać nowe, nieznane niebezpieczeństwo, rodzina Sorshy będzie musiała połączyć siły z przyjaciółką Kit, wprawioną w boju Jade (Erin Kellyman), odsiadującym wyrok zbirem Boormanem (Amar Chadha-Patel), księciem Graydonem (Tony Revolori) oraz niezwykle upartą w dążeniu do celu kucharką, Dove (Ellie Bamber). Rozpoczyna się więc wędrówka w głąb magicznej krainy Tir Asleen – zanim jednak bohaterowie wyruszą w drogę, muszą zasięgnąć pomocy naszego tytułowego bohatera.

Nowi bohaterowie serialowego „Willow”

Fabuła pierwszych dwóch odcinków z planowanych ośmiu jest dosyć pretekstowa i służy nam przede wszystkim jako blisko dwugodzinne przedstawienie licznej obsady. I muszę przyznać, że nowi bohaterowie oraz ich wzajemne interakcje to coś, co podoba mi się w serialowym „Willow” najbardziej. Dialogi i potyczki słowne postaci są naprawdę zabawne (no, poza jedną dosyć żenującą sceną z drugiego odcinka – będziecie wiedzieli, o czym mówię), a ich motywacje – przekonujące. Młoda obsada spisuje się na medal, co jest zasługą również zgrabnego, lekkiego scenariusza, któremu – mimo wyraźnego skupienia na zarysowaniu nowej przygody — udało się również przemycić kilka interesujących osobistych dramatów bohaterów. Przykładowo – jednym z ważniejszych wątków pierwszego odcinka jest bunt Kit wobec zaaranżowanego przez jej matkę małżeństwa, którego celem jest zjednanie sobie sąsiednich królestw. Bohaterka od pierwszych minut jest nam przedstawiona wiec nie tylko jako „strong female lead”, ale zagubiona i rozgoryczona światem młoda dziewczyna, która pragnie sama decydować o swojej wartości. Podobnie w fabułę wpisany jest queerowy wątek związany z Jade – nie będę zdradzał żadnych szczegółów, ale jak na produkcję Disneya, którego dotychczasowym szczytem możliwości w uwzględnianiu reprezentacji były w większości krótkie, łatwe do wycięcia scenki odbywające się na drugim planie, potraktowanie tego tematu w „Willow” jawi się doprawdy jako pewien kamień milowy i – co ważniejsze – obiecujący, integralny element fabuły.

Co również cieszy, to nawiązania do oryginalnego filmu, który służy twórcom nie tylko jako punkt odniesienia, ale i jest źródłem urozmaicającym narrację. Poza chwilą obecną fabuła prezentuje nam czasem retrospekcje, które mają uzupełnić wieloletnią lukę w fabule pomiędzy filmowym, a serialowym „Willow” – jesteśmy świadkami m.in. rozwijającej się relacji Willow i Sorshy niedługo po pokonaniu Bavmordy. Znów powraca tym samym temat chociażby dalszych losów Elory Danan, „cudownego dziecka”, czy ekranowej nieobecności postaci Madmartigana, jednego z głównych bohaterów pierwowzorów odgrywanego przez Vala Kilmera. Jak wiemy z doniesień z planu produkcji, Kilmer nie wystąpił w „Willow” z powodu słabego stanu zdrowia w okresie pandemii – twórcy wykorzystali ten fakt jednak bardzo sprytnie i brak Madmartigana jest często wspominany i bardziej niż pewne, że odegra swoją fabularną rolę w dalszej części sezonu. „Willow” nie korzysta więc z fanowskiej nostalgii względem pierwszego filmu tylko w celach fanserwisu i festiwalu cameo, ale faktycznie pomysłowo rozwija punkt wyjścia fabuły produkcji z 1988 roku, wzbogacając ją o nowe elementy mocno sprężone ze współczesnymi wątkami samego serialu.

Warwick Davies jako tytułowy bohater, powracający do roli po latach

Pochwalić należy też wszechobecnego ducha nowej przygody. „Willow” to produkcja familijna, ale skierowana dla całej rodziny w najlepszym tego słowa znaczeniu; jest tak familijna jak oryginalne „Gwiezdne Wojny” czy trylogia „Indianego Jonesa” – każdy może dobrze się przy niej bawić, ale jednocześnie nie prezentuje rozwiązań naiwnych czy uproszczeń charakterystycznych dla tego gatunku w XXI wieku. To przygodówka fantasy pełną parą, której na serialowym rynku zwyczajnie brakowało od czasu zakończenia emisji chociażby „Przygód Merlina”. Pierwsze odcinki – błyszczące również pod kątem efektów specjalnych i klimatycznej muzyki – obiecują naprawdę udaną, telewizyjną przygodę na kolejne siedem tygodni emisji. Powrót niewielkiego Nelwyna z wielką mocą okazał się czymś, czego specjalnie nie wyczekiwałem, a czego popkulturowo bardzo mi w ostatnich latach brakowało.

Zalety

  • obiecujący nowi bohaterowie, którzy kradną show przez świetny casting
  • wartościowe wątki obyczajowe i reprezentacyjne, zwłaszcza jak na produkcję familijną
  • wysoki poziom wykonania pod kątem efektów specjalnych
  • interesujące rozwijanie statusu quo z pierwszego filmu, który nie służy tylko jako źródło nostalgii
  • Warwick Davies jako Willow czuje się jak ryba w wodzie
  • duch nowej przygody – jest wyraźny deficyt udanych przygodówek w streamingu

Wady

  • pretekstowa fabuła (co jest zrozumiałe w przypadku odcinków premierowych)

8/10

Odcinki obejrzeliśmy przedpremierowo za uprzejmością Disney+ Polska, za co serdecznie dziękujemy.

 

Zobacz również nasz podcast: Willow – klasyk LucasFilmu po latach | Czego oczekujemy od serialu Disney+?

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Robert Solski

Robert Solski

Student czwartego roku polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i eskapista, który tak samo jak filmy pożera książki, a ostatnio też coraz częściej gra – i wirtualnie, i planoszowo. Stara się oglądać jak najwięcej kina niezależnego, usilnie jednak przeszkadza mu w tym słabość do blockbusterów i seriali. Lubi pisać o wszystkim, co go otacza – zwłaszcza o popkulturze.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy