Już jutro na platformę Netflix trafi pierwszy odcinek drugiej połowy szóstego, finałowego już sezonu „Zadzwoń do Saula!”. Serial z Bobem Odenkirkiem w roli głównej zakończy się serią nazywaną potocznie 6B, która składać się będzie z zaledwie sześciu odcinków. Fabuła „Better Call Saul” znajduje się obecnie w takim miejscu, że ciężko wyobrazić sobie nieuchronny koniec – zwłaszcza, że twórcy w krótkim czasie muszą nie tylko dokończyć historię Jimmy’ego i Kim, ale również zgrabnie zespolić ją zarówno z początkiem, jak i zakończeniem „Breaking Bad”. Czego więc możemy się spodziewać po finałowych odcinkach? Postaram się na to odpowiedzieć w poniższym artykule, biorąc pod uwagę zarówno dotychczasowe zapowiedzi twórców, jak i własne fabularne przypuszczenia.
Uwaga! Artykuł zawiera duże spoilery zarówno z seriali „Breaking Bad”, jak i „Better Call Saul”.
„Zadzwoń po Saula!” – co czeka nas w finałowych odcinkach serialu?
1. Ostateczny upadek moralny Jimmy’ego
Dążenie do coraz większego moralnego zepsucia przez głównego bohatera to główny temat serialu, Jimmy’emu z początku 6 sezonu daleko jednak jeszcze do poziomu znieczulicy charakterystycznej dla Saula Goodmana w pełnej krasie, który w „Breaking Bad” bez mrugnięcia okiem sugerował wyeliminowanie niewygodnych delikwentów. Jasne, McGill już od dłuższego czasu utrzymuje kontakty z przestępcami, a przekręty nieobce mu od młodych lat – trudno jednak nie odnieść wrażenia, że bohater nadal ma w sobie sporą dozę współczucia i empatii dla wielu ze swoich klientów (co zostało świetnie pokazane w odcinku „Carrot and Stick”, gdzie w kontakcie z Kettlemanami to Kim jawiła się bardziej jako ten „zły glina”). Dlatego też myślę, że w 6B zobaczymy ostateczny upadek moralny bohatera, czego przesłanki było już widać w dotychczasowych odcinkach szóstej serii.
Po pierwsze – reputacja Jimmy’ego. Po tym, jak wymiar sprawiedliwości dowiedział się o kontaktach McGilla z Lalo Salamancą, widać narastającą do niego niechęć w prawniczych kręgach. Już nawet Oakley nie chce się z nim droczyć; wszyscy prawnicy stronią od „adwokata diabła”, który spędza samotnie lunch przy pustym stole. Kariera Saula rozkwita, ale zaufanie do Jimmy’ego spadło. McGill oczywiście zdaje się tym nie przejmować, bo jego nowo otwarty biznes ma się świetnie – stratę w towarzyskich kręgach Saul odbija sobie pogonią za pieniądzem, co od tego momentu będzie go definiować jako postać.
Po drugie – śmierć Howarda. To, jak Jimmy przetrawi traumatyczne wydarzenia z pamiętnej wizyty Lalo, będą dla jego psychiki kluczowe – jeszcze nigdy działania i szemrane kontakty Saula nie doprowadziły nikogo niewinnego do śmierci na jego oczach. Wiemy jednak, że Jimmy panicznie boi się Lalo, dlatego jest więcej niż pewne, że przyłoży rękę do zatuszowania śmierci Hamlina; nawet, jeśli będzie zżerało go z tego powodu poczucie winy. Nie stanięcie po stronie sprawiedliwości w tak ważnym momencie będzie kluczowe w jego przemianie wewnętrznej i mam nadzieję, że to właśnie zobaczymy w finałowych odcinkach jako ukoronowanie złej drogi, którą Jimmy podąża od samego początku.
2. Zakończenie wątku Gene’ego
W „Better Call Saul” mogliśmy poznać nie tylko przeszłość Saula Goodmana, ale również jego przyszłość – każdy z dotychczasowych sezonów, poza finałowym, rozpoczynał się „cold-openerem”, w którym akcja przenosiła nas do Nebraski – kryjówki Gene’ego Takavica, czyli Saula po wydarzeniach z finału „Breaking Bad”. Ukrywający się przed organami ścigania Jimmy przyjął nową tożsamość i pracę w Cinnabons, lecz – jak widzieliśmy w każdym z dotychczasowych wprowadzeń – Gene żyje w wiecznym strachu przed wykryciem, co powoduje u niego nadmierną paranoję i podejrzliwość wobec każdej mijanej osoby,
6 sezon jest dotychczas jedynym, w którym twórcy nie pokazali nam „czarnobiałej rzeczywistości” Gene’ego, ale wkrótce na pewno się to zmieni – dotychczas zbudowane napięcie potrzebuje konkluzji, zwłaszcza, że byłoby to nie tylko doskonałe spuentowanie historii wszystkich sześciu sezonów, ale i przede wszystkim domknięcie dla postaci Jimmy’ego, która gości na ekranach już ponad dekadę. Obstawiam, że czeka nas odcinek, który w całości skupi się na losach Gene’ego – i będzie to najpewniej ostatni odcinek całego serialu (i możliwe, że całej „sagi Albuquerque”) lub pierwszy po przerwie, który zostanie wyemitowany dziś w nocy. Wskazuje na to dotychczasowa kampania promocyjna finałowych odcinków – w mediach społecznościowych od tygodnia trwa odliczanie do premiery za pomocą czarnobiałych grafik przedstawiających pączki z Cinnabons (miejsce pracy Gene’ego), których z dnia na dzień ubywa.
Czy Gene przystosuje się do życia w strachu, czy może jednak zostanie ujęty przez policję? Czy zakończenie jego historii jest tylko gorzkie, czy jednak czeka go jakiś pozytywny akcent i, powiedzmy, akceptacja swojej smutnej doli i pełne „wejście” w nową rolę jako Gene? Na te pytania z pewnością poznamy odpowiedź w 6B.
2. Rozstrzygnięcie losów Kim
To, co ostatecznie stanie się z Kim Wexler, love-interest Jimmy’ego, to od początku jedna z największych niewiadomych całego serialu. Postać, która przez charyzmatyczną Rheę Seahorn stała się znacznie bardziej istotna, niż to pierwotnie planowano, nie pojawia się w „Breaking Bad”, co od zawsze nasuwa fanom myślenie, że najpewniej czeka ją tragiczny koniec jeszcze w „Saulu”. Wielu przewiduje jej śmierć, leczy na pewno taki zaplanowano dla niej los?
Patrząc na dotychczasowe prowadzenie fabuły bardzo wątpię, że Kim zginie. Przede wszystkim przez ostatni odcinek przed przerwą (6×07), w którym to – pośrednio z winy Jimmy’ego i Kim – zamordowany został Howard. Bestialstwo Lalo Salamanci, który pozbawił niewinnego Hamlina życia na ich oczach, z pewnością przyprawi bohaterów o mocną traumę – traumę, która z pewnością będzie towarzyszyć Jimmy’emu jeszcze w trakcie trwania akcji „Breaking Bad” (i która będzie powodem, dlaczego wywieziony na pustynię Saul tak bardzo obawiał się, że jego porywaczami byli właśnie pomagierzy Lalo). Dlatego też wątpię, że zginie również Kim – byłoby to zbyt mocne nagromadzenie ofiar jak na tak niewielką ilość odcinków i fabularny zbytek; zwłaszcza, że Kim – jako „partnerowi w zbrodni” Jimmy’ego – w tym momencie, gdy jest „po uszy w grze”, już raczej nie zagraża śmierć z ręki kartelu. Tak jak Jimmy, jest ona potrzebna Lalo, który zdaje się pałać do niej sporym szacunkiem.
Co więc stanie się pomiędzy Kim i Jimmym? Obstawiam, że Kim zniesie śmierć Howarda znacznie gorzej, niż młodszy McGill, co doprowadzi ją najpewniej do jakiejś próby zadośćuczynienia za jego śmierć. Może postanowi postawić wszystko na jedną kartę i oddać się w ręce policji, po czym wydać im Lalo? Wśród fanów popularna jest też teoria, że Kim postanowi zbiec z Albuquerque i przybrać nową tożsamość w stanie Nebraska, w którym dorastała. A – jak wiemy – w Nebrasce wiele lat później przebywa również Gene. Czy możliwe więc, że w ostatnich minutach serialu dojdzie do pojednania tych dwóch bohaterów?
Jedno jest pewne: relację na linii Jimmy-Kim czeka ogromny cios i ciężko przewidzieć, czy tym razem się po nim pozbierają. Wydarzenia z odcinka „Plan and Execution” to punkt zwrotny w ich życiach, który bez wątpienia wpłynie na nich bezpowrotnie. Jeszcze nigdy wcześniej przekręty J&M nie skończyły się tak tragicznie, i jasne, to nie oni pociągnęli za spust, ale to właśnie Jimmy i Kim sprawili, że Howard w swoich ostatnich chwilach życia został bezpowrotnie upokorzony i ośmieszony w imię niczego więcej, jak osobistej zemsty. Po czymś takim ciężko będzie zmyć im z czół balladynowe znamię.
4. Ostateczne zdefiniowanie Gustavo Fringa jako przestępczego masterminda
Znany nam z „Zadzwoń do Saula” Gustavo Fring – mimo bycia chłodnym i bezwzględnym mózgiem narkotykowego imperium – wciąż jest jedynie amatorem, który często traci kontrolę nad sytuacją, co doskonale było widać w jego bezradności w związku z Nacho. Gdyby nie Mike, Gus podjąłby wiele złych decyzji, które mogłyby być dla niego opłakane w skutkach – nie jest on jeszcze wyrachowanym, myślącym na pięć kroków wprzód mordercą, który ostatecznie wymorduje całą rodzinę Salamanców. Dlatego myślę, że w końcowych odcinkach „Better Call Saul” Gus zostanie ostatecznie zdefiniowany jako uczący się na swoich błędach, inteligentny i działający z ukrycia postrach przestępczego półświatka. Najpewniej będzie to miało związek z nieuchronną konfrontacją z Lalo.
To, że Gus i Lalo staną w szranki, jest więcej niż pewne – praktycznie cały ich wątek w 6A jest do tego spotkania podbudową. Jak wiemy, Gus wyjdzie z tego spotkania cało – ciężko jednak orzec, co stanie się z młodszym Salamancą. Patrząc na to, że dowiedział się o budowie podziemnego laboratorium, ciężko spodziewać się, żeby przeżył; czy to jednak Gus ostatecznie go zabije? Myślę, że Lalo będzie bardzo blisko wydania Fringa reszcie rodziny Salamanców, jednak w ostatnim możliwym momencie Gus zakończy jego życie – i zrobi to sam, bez niczyjej pomocy, przezwyciężając tym samym swój największy strach. To sprawi, że wątpiący w siebie i tracący kontrolę Fring stanie się znacznie bardziej pewny siebie, i jako już znacznie ostrożniejszy w działaniach przestępca wyciągnie z problematycznej sytuacji wiele cennych lekcji – lekcji, które nie pozwolą mu w przyszłości popełnić tych samych błędów.
Oczywiście – kilka lat później przechytrzy go Walt, ale Gus z linii czasowej „Breaking Bad” to już znacznie większy postrach i „szycha” niż postać, którą widzieliśmy dotychczas w „Saulu”. Czas to zmienić. Czas dojść do tego momentu.
5. Pojawienie się Walta i Jesse’ego
Jeszcze przed premierą szóstego sezonu media społecznościowe obiegła informacja, że w ostatniej serii „Zadzwoń do Saula!” pojawią się główni bohaterowie „Breaking Bad” – odgrywani przez Bryana Cranstona i Aarona Paula Walter White i Jesse Pinkman. Szczegóły ich pojawienia się w serialu owiane są jednak tajemnicą – nie wiemy nawet, którą potencjalną linię czasową wziąć pod uwagę. Myślę jednak, że nie zobaczymy ich młodszych wersji sprzed „Breaking Bad”, jak spekuluje wielu fanów – o wiele bardziej prawdopodobna wydaje mi się futurospekcja względem czasu akcji serialu, w której Walter i Jesse nawiązują pierwszy kontakt z Saulem.
Dlaczego? To proste; pojawienie się młodszego Pinkmana czy nawet Badgera byłoby fajnym smaczkiem, ale nic za bardzo nie wniosłoby do historii. Tak samo Walter – jasne, super byłoby go zobaczyć, jak po całym dniu prowadzenia lekcji robi zakupy w tym samym sklepie, co Jimmy, ale nie slużyłoby to niczemu innemu poza fanserwisem. Z kolei historie obu panów są na tyle zakończone, że ukazanie ich po wydarzeniach z „Breaking Bad” mija się z celem – jako widzowie widzieliśmy już śmierć Walta, a losy Jesse’ego rozwinięte zostały w osobnym filmie, „El Camino”. „Better Call Saul” to serial o Jimmym i to właśnie w jego kontekście pojawi się wspomniana dwójka – zwłaszcza, że poznanie Walta i Jesse’ego było dla Jimmy’ego, jak wiemy po czasie, początkiem końca, i to właśnie przez współpracę z White’em stał się on tak gorliwie poszukiwanym przestępcą. Potwierdza to też dotychczasowa narracja – jak na razie jedyna futurospekcja w „Better Call Saul”, która nie dotyczyła Gene’ego, ukazywała Saula pakującego swój dobytek po ogłoszeniu obławy na Walta. Wydarzenie, od którego już nic nie było w życiu McGilla takie samo.
Dlatego też obstawiam, że Walta i Jesse’ego zobaczymy w krótkiej scenie, w której to wchodzą oni po raz pierwszy do nowego gabinetu Goodmana. Niewykluczona jest też krótka interakcja „włożona” pomiędzy znane nam już wydarzenia – na przykład nieukazana do tej pory rozmowa między tą trójką, która miałaby swoje chronologiczne miejsce gdzieś między ostatnimi odcinkami „Breaking Bad”.