Podczas tegorocznego Halloween wydawnictwo Egmont zadbało o to, by czytelnicy mogli zaczytywać się w komiksach osadzonych w czasie popularnego w Stanach Zjednoczonych święta. Jedną z takich historii jest „Batman. Nawiedzony rycerz” będący ciekawą opcją dla tych, którzy pragną trochę klimatycznego mroku w świecie DC.
Napisany przez Jepha Loeba w 1996 roku komiks to kwintesencja tego, co znamy z historii o superbohaterach z tamtego okresu. W oczy najbardziej rzucają się nieco przerysowane postaci, które ewidentnie lubią pokazywać swoje ciało. Grafika Tima Sale’a nawiązuje do tych wszystkich mięsistych, sztucznie upiększonych postaci, które w latach 80. i 90. zachwycały oczy czytelników na całym świecie. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie ma tego aż do przesady, dzięki czemu oglądanie poszczególnych kadrów sprawia całkiem sporo przyjemności.
W komiksie „Batman. Nawiedzony rycerz” ukazano trzy halloweenowe historyjki, w których Batman walczy z różnymi złoczyńcami: Strachem na Wróble, Szalonym Kapelusznikiem, Pingwinek czy Jokerem. Każdą z historii łączy czas osadzenia akcji oraz… przemęczenie Bruce’a Wayne’a, który ewidentnie potrzebuje jakiegoś większego urlopu. Cały komiks to w zasadzie mordobicie pomieszane z próbami odpoczynku, których podejmuje się Panicz Wayne. Jednakże, pomimo zmęczenia nie zapomina o swojej naturze Playboya i wykorzystuje resztki sił na romanse.
Historie ukazane w komiksie są… okej. Bez większego szału. Ciężko stwierdzić która jest najlepsza, bo wszystkie trzymają raczej ten sam średni poziom. Jakbym miała jakąś wybrać, to może padłoby na ostatnią, która była inspirowana „Opowieścią wigilijną”. Uwielbiam książkę Dickensa, tak więc z przyjemnością czytałam jej odzwierciedlenie w Gotham. Nawiązań do klasyki literatury znajdziemy tutaj więcej. W opowieści z Szalonym Kapelusznikiem non stop przewija się „Alicja w Krainie Czarów” – jako źródło inspiracji złoczyńcy, oraz relikt przeszłości przypominający Bruce’owi o jego rodzinie.
Nie można odmówić Loebowi, że wykazał się sporą pomysłowością w tworzeniu tej historii. Przełożył realia Gotham na niezwykle pasującą do tego miasta halloweenową otoczkę i aż żałuję, że za lekturę wzięłam się dopiero po 31 października. Myślę, że fajnie by się sprawdziła jako dodatek do tworzenia spooky atmosfery. Scenarzysta bardzo dużo uwagi poświęca samopoczuciu i emocjom głównego bohatera, pokazując jednocześnie, że Batman też człowiek – spokój tez mu się należy.
„Batman. Nawiedzony rycerz” to ciekawy zlepek historii napisanych w stylu noir, jednak czegoś mi na końcu zabrakło. Miszmasz i mnogość wątków nie do końca mi podszedł, przez co finalny odbiór komiksu nie był przeze mnie jakiś super pozytywny. To jest komiks średni, może nieco ponad średni, ale nic więcej. Zabrakło mi tutaj również więcej strachów – w końcu mamy komiks o Halloween, a straszy to tutaj co najwyżej Kapelusznik wkręcający się za mocno w „Alicję w Krainie Czarów”. Jak ktoś lubi Batmana, to na pewno się będzie tutaj dobrze bawił!
Komiks do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od Egmont Polska, za co serdecznie dziękujemy. Recenzowany komiks znajdziecie tutaj.
Przeczytaj również: Więcej pytań niż odpowiedzi – „Kylo Ren. Początki” [RECENZJA]