Kącik Popkultury

„Biały Lotos” – sezon 2, odcinek 4. Jaki ojciec, taki ojciec i syn [RECENZJA]

Kolejny odcinek „Białego Lotosu” sprawnie kontynuuje wątki bohaterów i rozmieszcza na fabularnej szachownicy nowe elementy, z pewnością związane z nieuchronnie zbliżającym się punktem kulminacyjnym sezonu. Nadal (podobnie jak w poprzedniej serii) ciężko przewidzieć, do czego prowadzi nas całościowa historia, ale indywidualny rozwój każdego z wątków jest zadowalający i skutecznie zaostrza apetyt na więcej. Szkoda jedynie, że w przypadku „In The Sandbox” Mike White rezygnuje z najmocniejszego atutu nowej serii swojej antologii – scenerii. Sycylia w czwartym odcinku drugiej serii zostaje zepchnięta nieco na bok, a większość akcji odcinka przenosi się do hotelowych pomieszczeń i restauracji. Na dłuższą metę nie przeszkadza to jednak w seansie, bo „Biały Lotos” w swoim najnowszym odcinku oferuje wystarczająco dużo atrakcji, aby dostarczyć solidnej dawki cotygodniowej, satyrycznej rozrywki. Zapraszam do recenzji i omówienia 4 odcinka 2 sezonu.

Uwaga! W tekście znajdują się spoilery zarówno z dotychczasowych odcinków drugiego sezonu „Białego Lotosu”, jak i ocenianego czwartego.

„Pełne akcji” zakończenie poprzedniego odcinka, zgodnie z przewidywaniami, najpewniej sporo namiesza w relacji Ethana i Harper. Postać Aubrey Plazy powraca z wycieczki, którą odbyła z Daphne, i niemal od razu natrafia w swoim łóżku na zastanawiającą pozostałość grzechów poprzedniej nocy: opakowanie po zużytej prezerwatywie. Dziewczyna dopytuje Ethana, co dokładnie wydarzyło się pod jej nieobecność, on jednak – zakłopotany, a może też toksycznie lojalny wobec Camerona („bro code” to nie przelewki) – przekonuje, że skończyło się na upiciu w hotelowym barze i mocnym kacu. Zataja tym samym prawdę o schadzce z Lucią i Mią. Harper, oczywiście, nie wierzy w wyjaśnienia partnera i popada w pewnego rodzaju trans – zachowanie Ethana w ostatnich dniach i jego niechęć do zbliżeń intymnych przy jednoczesnym przyłapaniu na oglądaniu pornografii, a teraz dowód, że w ich pokoju doszło do seksualnej aktywności, najpewniej zastanawia bohaterkę, czy Ethan nie dopuścił się zdrady. Z pewnością w myślach bohaterki dzwoni jednocześnie wyznanie Daphne, która otwarcie przyznała, że jest świadoma niewierności Camerona. Wszystko to powoduje, że Harper staje się niepewna i nieco odłączona od rzeczywistości, nikomu nie zwierzając się ze swoich podejrzeń. Wątek ten z miejsca stał się jednym z najbardziej interesujących, ponieważ idealnie obrazuje problemy w komunikacji Ethana i jego partnerki – mimo wszelkich powodów do złości, Harper zatrzymuje swoje przypuszczenia dla siebie, unikając konfrontacji. To dobrze dopełnia obraz ich relacji, jaki zarysowały nam poprzednie odcinki – oboje są świadomi, że coś nie gra, ale zamiast powiedzieć o tym na głos wygodniejsze jest – w przypadku Harper – czerpanie satysfakcji z porównywania się z innymi. Wisienką na torcie problemów w relacji z Ethanem staje się moment, kiedy Harper zostawia znalezioną pozostałość po kondomie na widoku, tak, aby na drugi dzień mógł znaleźć ją Ethan – ciężko powiedzieć, co dokładnie bohaterka pragnie tym uzyskać, ale w ich przypadku z pewnością nie jest to zachowanie zdrowe, a raczej rodzaj gierki. Jestem bardzo ciekawy, co z tego wyniknie – wszystko wskazuje na to, że pozostałości po niewierności Camerona staną się ostateczną kością niezgodny między małżeństwem Spillerów.

Za sprawą wątku Tanyi przedstawiony zostaje nam z kolei nowy bohater sezonu, Quentin (Tom Hollander), zamożny brytyjski ekspatriant zwiedzający świat ze swoją „gejowską świtą” i siostrzeńcem, Jackiem. Quentin szybko znajduje wspólny język z Tanyą, co skutecznie pozwala bohaterce odgrywanej przez Jennifer Coolidge oderwać się od rozmyśleń o potencjalnej niewierności Grega. Nowi przyjaciele spędzają ze sobą całe popołudnie, po którym Tanya otrzymuje zaproszenie do rezydencji Quentina w Palermo. Zapowiada nam to tym samym kolejny odcinek, w którym Tanya, najpewniej w towarzystwie Portii, opuści Biały Lotos. Trudno wyzbyć się wrażenia, że może dojść tam do jakiejś tragedii – Quentin wydaje się nieco zbyt przychylnie nastawiony do naszej ulubionej histeryczki, a zmiana lokacji daje White’owi scenariuszowo idealną okazję do umieszczenia w historii wydarzeń, które ciężko byłoby wpisać w ramy wakacyjnego kurortu. Z drugiej strony – piąty odcinek z siedmiu to nieco zbyt wcześnie, abyśmy poznali zagadkę kryjącą się za tożsamością zwłok gości zateasowanych nam w pierwszym odcinku. W każdym razie, niezależnie od tego, co z tego wyniknie – cieszę się, że Tanya na moment opuści hotel, bo jej obecność i narzekający vibe stał się już na tym etapie nieco nieznośny. Na ten moment nie widzę przekonującego uzasadnienia, dlaczego to właśnie ją White wybrał jako bohaterkę powracającą w formule antologii, bardzo więc liczę, że czeka ją w tym sezonie jeszcze jakaś ciekawa historia.

Biały Lotos sezon 2, odcinek 4 – Tom Hollander jako nowa postać, Quentin

A gdy już mowa o Portii – jej relacja z Albie’em rozwija się dosyć przewidywalnie, ale konsekwentnie. Asystentka Tanyi od początku nie kryła się ze swoim zamiarem szukania na Sycylii seksualnych przygód z nieznajomymi, korzysta więc z pierwszej możliwej okazji, aby zbliżyć się do siostrzeńca Quentina, Jacka, którego poznała dzień wcześniej przy basenie. Albie z kolei, widząc to, zbliża się do Lucii – nie znając, oczywiście, jej profesji ani zamiarów. Większość odcinka Portia i Albie spędzają ze swoimi nowymi towarzyszami, co ostatecznie kończy się dla nich obojga seksualnym zbliżeniem. Biedny Albie nie ma jednak pojęcia, że jego nowa partnerka dwa dni wcześniej obsługiwała jego ojca – „father like father like son”, jak to trafnie podsumował Bert Di Grasso. Albie, kompletnie tego nieświadomy, realizuje archetyp zachowań własnego ojca – po odrzuceniu pociesza się spotkaniem z sexworkerką, robiąc dokładnie to samo, co Dom dwa odcinki wcześniej. W takich ironicznych sytuacjach scenariusz „Białego Lotosu” błyszczy w tym i wcześniejszych odcinkach drugiego sezon najbardziej – bohaterowie przechodzą stopniową przemianę, powielając zachowania, którymi wcześniej u innych osób pogardzali. Tak poza Albie’em robi też Mia, decydując się na zdobycie kariery przez łóżko po tym, jak początkowo nie aprobowała zajęcia Lucii; tak robi też Valentina, która w swoich awansach do młodej podwładnej zachowuje się bliźniaczo podobnie do natrętnych mężczyzn z odwiedzonego dzień wcześniej baru. To ciekawy motyw i jestem bardzo ciekawy, którzy bohaterowie w następnej kolejności wpadną w pułapkę powielania szkodliwych schematów – Ethan i Harper zdają się być tego niebezpiecznie blisko.

Co też wraca w 2×04, to większa ilość humoru – zwłaszcza tego sytuacyjnego. Perypetie Mii dążącej do odbycia stosunku z Giuseppe, co ostatecznie kończy się dla niego hospitalizacją, mają szansę z pewnością wywołać kilka serdecznych parsknięć. Losy bohaterów po raz kolejny przeplatają się w najmniej oczekiwanych momentach, co również bywa zabawne (zwłaszcza reakcja w restauracji Camerona, niewzruszonego na widok mdlejącego pianisty). Kilka błyskotliwych one-linerów dostaje również Tanya („that’s the strangest voice I’ve ever heard” ma spory viralowy potencjał). Po czterech odcinkach nowej serii czuję się już w nowej wizji Mike’a White’a jak ryba w wodzie, pytanie tylko – dokąd to wszystko zmierza? Tematem wiodącym na pewno wydaje się na razie seks i popadanie w złe wzorce, ale liczę, że ostatecznie będzie kryło się w tej historii nieco więcej.

Biały Lotos sezon 2, odcinek 4 – Nowy nieoczekiwany duet, Albie & Lucia

Zalety

  • więcej humoru sytuacyjnego i postaci
  • dobre tempo rozwoju wątków
  • po tym, co zbudowały poprzednie odcinki, humor trafia tylko bardziej

Wady

  • po raz pierwszy nie czuć klimatu lokacji

7,5/10

Zobacz również moje recenzje poprzednich odcinków:

„Biały Lotos” – sezon 2, odcinki 1-2. Sycylijski stół rozmaitości… pełen resztek [RECENZJA]

„Biały Lotos” – sezon 2, odcinek 3.  Wzrost (seksualnego napięcia) [RECENZJA]

Podabał ci się artykuł? Udostępnij

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Robert Solski

Robert Solski

Student czwartego roku polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i eskapista, który tak samo jak filmy pożera książki, a ostatnio też coraz częściej gra – i wirtualnie, i planoszowo. Stara się oglądać jak najwięcej kina niezależnego, usilnie jednak przeszkadza mu w tym słabość do blockbusterów i seriali. Lubi pisać o wszystkim, co go otacza – zwłaszcza o popkulturze.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy