Film to oparta na faktach historia reporterek, które w latach 60. nagłośniły sprawę wstrząsających morderstw Dusiciela z Bostonu. Loretta McLaughlin (Keira Knightley), dziennikarka gazety „Record American”, jako pierwsza odkrywa powiązania między zabójstwami. Gdy liczba ofiar rośnie, Loretta wraz z przyjaciółką z redakcji, Jean Cole (Carrie Coon), próbują rozwikłać sprawę, mimo że na każdym kroku muszą borykać się z seksizmem.

RECENZJA NIE ZAWIERA SPOILERÓW

Film w reżyserii Matt Ruskina (napisał również scenariusz) to produkcja bardzo poprawna i nie wychodząca przed szereg tego, co w ramach rasowego kryminału powinno się w niej znaleźć. Bardzo podręcznikowa produkcja, której w niektórych momentach brakuje pazura. Film wrzuca widza od razu w wir akcji. Główną bohaterkę, dziennikarkę Loretta McLaughlin poznajemy z biegiem czasu. Oczywiście znając kontekst historyczny, łatwo jest sobie wiele rzeczy dopowiedzieć na etapie pierwszych kilkunastu minut filmu, natomiast ciężko kibicuje sie bohaterce, której nie znamy i o której nic nie wiemy. A jak się później okazuje, kontekst i perspektywa rodziny – dzieci oraz męża – jest dla historii głównej bohaterki bardzo ważny. W pierwszych 15 minutach dzieje się tyle, że można się zgubić i ciężko się tą historią zainteresować.

Dusiciel z Bostonu
Chris Cooper w filmie Dusiciel z Bostonu

Natomiast film po niespełna 20 minutach znacznie zwalnia i od tego momentu jest powolnym rasowym thrillerem kryminalnym. Daje poznać lepiej główną bohaterkę i jej rodzinę, to jak praca działa destrukcyjnie na tę rodzinę. Film robi to dobrze na tym etapie, ale ta rodzina pojawia się nagle. A jakby tak trochę wcześniej ją pokazać, że ona jest, że się kochają, mają swoje rutyny, które później przez pochłoniętą pracą matkę ulegają destrukcji, to ten jakże ważny wątek rodziny zadziałałby zdecydowanie lepiej.

Jeśli chodzi o opowiadanie historii, idealnie nie jest. Natomiast to co najbardziej urzeka w tym filmie, to: zdjęcia, montaż, muzyka i klimat.
Fenomenalne kadry, bardzo kreatywne. Kamera często w ruchu, zbliża się do bohaterów, okrąża ich na długich ujęciach. Te ogląda się najprzyjemniej. W połączeniu ze świetnym aktorstwem ubogacają ten film. Montaż choć nie wyróżnia się niczym specjalnym to, przede wszystkim, nie przeszkadza. Ujęcia nie są ucinane nagle, aktorzy mają czas na wejście w kadr, wyjście z niego, czy też długie granie swoimi gestami, mimiką twarzy i ekspresją. Muzyka jest bardzo subtelna, ale „atakuje” w odpowiednich momentach. Podbija znaczenie danej sceny. To wszystko wpływa na fantastyczny klimat tej produkcji. Czuć ten niepokój i czyhające niebezpieczeństwo. Dużo ciekawiej historia jest pokazana obrazem, niż scenariuszem.

Zalety

  • Klimat
  • Muzyka
  • Zdjecia
  • Montaż
  • Aktorstwo
  • Mimo wszystko reżyseria

Wady

  • Scenariusz
  • Nieangażujący początek, który może zniechęcić
  • Porzucenie perspektywy męża i dzieci, na rzecz powtarzalnych dziennikarskich działań

Produkcję miałem przyjemność obejrzeć przedpremierowo dzięki uprzejmości Disney Polska. Film możecie już obejrzeć w serwisie Disney+.

Przeczytaj również: „Lady Gaga. Applause. Biografia ikony”. Jednoosobowa popkultura [RECENZJA]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments