Jak powstała legenda Mrocznego Rycerza i dlaczego Gotham to upadłe miasto pełne zgnilizny? Historia nieopowiedziana przez 80 lat wreszcie ujrzała światło dzienne w komiksie „Gotham: Rok pierwszy”, w którym Tom King i Phil Hester łączą siły, by dostarczyć nam jeden z ciekawszych komiksów o historii miasta Batmana.
Wszystko dzieje się dwa pokolenia przed tym, zanim Bruce Wayne zasiadł do Batmobilu. Prywatny detektyw Slam Bradley zostaje wciągnięty w „porwanie stulecia” będące początkiem końca Gotham. Zostaje zatrudniony przez Państwo Wayne’ów do odnalezienia ich porwanej córki. Z pozoru zwyczajna misja zamienia się prędko w spisek, w który wciągnięte są osoby, o których w życiu byśmy nie pomyśleli. Co więcej, porażający plot twist na końcu komiksu uchyla nieco rąbka tajemnicy, dlaczego i w jaką stronę skręca Gotham, które znamy do dziś – miasto, które narodziło się z obłudnych ludzi bez skrupułów.
Istotną zaletą komiksu jest jego odzwierciedlenie w świecie prawdziwym. „Gotham: Rok pierwszy” to bardzo udana fikcja, która ciekawie trafia w faktyczne wydarzenia. King i Hester chwytają się politycznych i historycznych wydarzeń, które uderzają swoim realizmem i świadomością. W komiksie znajdujemy się w najpopularniejszym okresie współczesnej popkultury: w latach 60., pełnych motywów noir. Pełno tu gangsterski tak dobrze znanych z tego okresu w kulturze popularnej, a nawet postać detektywa Bradleya bezpośrednio nawiązuje do tego gatunku. Komiks bezpośrednio nawiązuje do faktycznych zdarzeń rasowej segregacji, które zalało Amerykę w dawnych latach. Rasizm to główny motyw historii, który wybrzmiewa na większość kartek historii Kinga i Hestera. Tym samym fabuła niezwykle trafnie nawiązuje do czarnej historii amerykańskiego społeczeństwa, które w pełni zgadzało się na rasowe podziały i marginalizowanie czarnych.
„Gotham: Rok pierwszy” nie jest komiksem o Batmanie, jednak legenda jego postaci jest odczuwalna przez większość historii. Również dlatego, że widzimy, jak w przyszłości Slam opowiada Batmanowi historię jego rodziny. Tym samym dowiadujemy się, że pierwszym Batmanem był porywacz córki Wayne’ów, a pośredniczka przekazująca list, który wciągnął w to „bagno” Slama, bardzo mocno nawiązuje do Catwoman. Tym samym, choć to Gotham bez skazy, dużo jest w nim smaczków zapowiadających rychły upadek miasta i nadejście nowych (anty)bohaterów.
Tom King i Phil Hester maksymalnie unikają superbohaterszczyzny na rzecz intrygi i tajemnicy, co w przypadku komiksu o genezie Gotham jest strzałem w dziesiątkę. Nie wyobrażam sobie, żeby początek zgnilizny w tym mieście nie odbywał się właśnie w latach 60. i nie był powiązany bezpośrednio z rodziną Wayne’ów. Gotham zbudowane zostało na kłamstwie, na setkach kłamstw, i nic dziwnego, że stało się metropolią bez cnót i moralności. To opowieść o upadku Ameryki i narodzinach obłudy i korupcji. To wspaniały komiks szpiegowski, który od pierwszych stron wciąga niemiłosiernie i nie pozwała się oderwać.
„Gotham: Rok pierwszy” z pewnością za kilka lat znajdzie się na liście komiksów kultowych, które zbudowały DC Comics. Uważam, że absolutnie zasłużenie, albowiem to idealna historia dla wszystkich, którzy chcą poznać genezę Gotham i korzenie Batmana. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ta szpiegowska i detektywistyczna historia tak bardzo mi podejdzie. Zdecydowanie warto przeczytać, szczególnie dla kapitalnej akcji i intrygi oraz warstwy artystycznej.
Komiks do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od Egmont Polska, za co serdecznie dziękujemy. Recenzowany komiks znajdziecie tutaj.
Przeczytaj również: Diuna: Ród Harkonnenów. Tom 1 [RECENZJA]