W latach 2000-2001 w świętym mieście Meszhed w Iranie doszło do seryjnych morderstw pracownic seksualnych. Niejaki Saeed Hanaei zamordował od 16 do 19 kobiet, usprawiedliwiając się religijnymi pobudkami. Jego misją było oczyszczenie Meszhedu z grzechu. Wszystko to jest niezwykle szokujące, zwłaszcza gdy dodamy do tego fakt, iż miał on przyzwolenie na swoje zbrodnie: od mieszkańców, przez służby porządkowe po przywódców religijnych włączcie. Ali Abbasi w filmie „Holy Spider zekranizował tę historię, tworząc tym samym jeden z ciekawszych thrillerów ostatnich lat.
Grzechy Islamskiej Republiki Iranu
Choć fabuła filmu rozgrywa się na przełomie 2000 i 2001 roku, to jej historia śmiało mogłaby mieć miejsce w czasach dzisiejszych. Niestety. Wydarzenia z filmu Abbasi’ego rozgrywają się w Iranie, który jest już ponad 20 lat po rewolucji, która zamieniła perskie państwo w republikę islamską. Wprowadzenie prawa szariatu doprowadziło do ustanowienia wielu praw, które były pogwałceniem praw człowieka, w szczególności praw kobiet. Wyznawcy ajjhatolahów na tyle mocno zostali zmanipulowani, że zaczęli postrzegać Islam w podobny sposób. To postrzeganie bardzo często związane było z mizoginią oraz umniejszaniem roli kobiet w społeczeństwie. Był to wynik fundamentalizmu religijnego, który od lat niszczy Iran od środka.
Zresztą, fakt sprawowania władzy przez reżim sprawił, że film nie mógł być kręcony w Iranie. Ze względu na swoją fabułę oraz wiele mocnych (i nie akceptowanych według prawa szariatu) scen, musiał zostać nakręcony w Jordanii. Istniało prawdopodobieństwo, że produkcja krytykująca Islamską Republikę Iranu mogłaby sprowadzić kłopoty na reżysera oraz wszystkich, którzy przy filmie pracowali. Wystarczy spojrzeć na to co spotkało Jafara Panahi’ego, który niedawno wyszedł z irańskiego więzienia za rzekome działania propagandowe przeciwko systemowi. Poza tym Zam Amir Ebrahimi, która wciela się w główną rolę, to persona non grata dla irańskiej władzy, za to, że kilkanaście lat temu jej intymne nagrania zostały przekazane mediom. Musiała uciekać ze swojej ojczyzny, w której groziła jej śmierć. Stała się tym samym twarzą nowej irańskiej rewolucji.
Głos sprzeciwu
Nie ma żadnych złudzeń, że film „Holy Spider” to przede wszystkim film polityczny, nagrany w celu krytyki Islamskiej Republiki i mający na celu uświadamiać jak najwięcej osób o tym co dzieje się w tym państwie od 1979 roku. Oglądając go czułam, że miał to być manifest człowieka, który nie jest w stanie zaakceptować tego co stało się z jego ojczyzną. By nie być w pełni biernym mówi o tym poprzez film, a towarzyszą mu w tym aktorzy, którzy również stają przeciwko reżimowi i chcą by Irańczycy wreszcie stali się ludźmi wolnymi. Jednak poza tym aspektem politycznym „Holy Spider” świetnie działa również jako film o wielu gatunkach.
Saeed Hanaei (Mehdi Bajestani) jest weteranem wojennym, który próbuje odnaleźć się w post-wojennej rzeczywistości wychowując wraz z żoną trójkę dzieci. Za dnia jest dobrym, choć zmęczonym życiem ojcem. W nocy wsiada jednak na swój skuter i przemierza ulice Meszhedu poszukując pracownic seksualnych, które potrzebują pieniędzy (i niekiedy również narkotyków). Zwabia kobiety do swojego mieszkania, które następnie morduje z zimną krwią a ciała porzuca na obrzeżach miasta. Jego działania być może nie odbiłyby się takim echem, gdyby nie dziennikarka Rahimi (Zar Amir Ebrahimi), która przybywa do miasta w celu odnalezienia mordercy. Z racji tego, że jest kobietą ma bardzo utrudnione zadanie, ponieważ traktowana jest jak obywatel gorszej kategorii.
Alegoria współczesnego Iranu
Można odnieść wrażenie, że główni bohaterowie „Holy Spider” odzwierciedlają współczesny Iran. Z jednej strony mamy Saeeda, pobożnego szyitę, który znajdując się na uprzywilejowanej pozycji myśli, że może mordować grzesznice. Z drugiej strony widzimy Rahimi, wyzwoloną kobietę, która ze względu na swoją płeć zawsze znajduje się na przegranej pozycji. Tak samo podzielone jest społeczeństwo irańskie obecnie, gdy protestujący i walczący o wolność muszą ścierać się z fundamentalistami. Choć film zadebiutował na festiwalu w Cannes w maju 2022 roku, to wydarzenia mające miejsce cztery miesiące później (śmierć Mashy Amini) na nowo ożywiły wokół niego dyskusję. To właśnie te wydarzenia i te protesty pojawiają się w myślach w trakcie oglądania filmu. Oglądamy to wszystko i zdajemy sobie sprawę, że to nie fikcja. To wydarzyło się naprawdę, a co grosze – wciąż się dzieje.
Ali Abbasi w swoim filmie zawarł dosłownie wszystkie problemy i bolączki Iranu, tego sprzed 20 lat jak i tego współczesnego. Poza dominującym tu fundamentalizmem religijnym oraz patriarchatem, który wydaje się być ponad prawem, reżyser opowiada również o ubóstwie, które doprowadza te kobiety do bycia pracownicami seksualnymi. Opowiada o skutkach takowej pracy, gdy kobiety uzależniają się od narkotyków. Pokazuje co dzieje się z dziećmi, często zaniedbywanymi, które muszą stawać się głowami rodziny. Te dzieci zresztą czerpią przykład ze swoich rodziców. Są w nie wpatrzone na tylko mocno, że są w stanie robić złe rzeczy tak jak ich rodziciele. Jeśli ojciec był szahidem – oni również marzą o byciu szahidami.
Zero wątpliwości, że to jeden z ciekawszych filmów tego roku!
„Holy Spider” to brudny obraz mizoginicznego społeczeństwa, który został nakręcony w sposób (nie boje użyć się tego słowa) rewelacyjny. Ten film jest niezwykle gęsty od samego początku do końca. Trzyma w napięciu aż do sceny finałowej robiąc tym samym to co powinien robić dobrze nakręcony thriller. Miałam pewne obawy, że ta wielogatunkowość w pewnym momencie rozsypie się jak domek z kart. Na szczęście tak się nie stało. Produkcja świetnie odnajduje się jako film sensacyjny oraz detektywistyczny. Ali Abbasi stworzył film fascynujący na każdej płaszczyźnie a do tego niezwykle ważny w świetle obecnych wydarzeń w Iranie. Subiektywnie jest to dla mnie jedna z ważniejszych premier w tym roku. Wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego „Holy Spider” nie znalazło się w gronie nominowanych do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny.
Ocena: 8/10
Przeczytaj także: „Formuła 1: Jazda o życie” to dobry przewodnik po świecie F1 [RECENZJA]
[…] książkowego thrillera. Podobnie jak Ali Abbasi w „Holy Spider” (naszą recenzje znajdziecie tutaj) Haghighi nie daje odetchnąć widzowi. Do samego końca filmu podążamy przez tajemniczy i zalany […]