„Prawy chłopak” w reżyserii Hanny Nobis to film drogi. Drogi rozumianej jako wewnętrznej metamorfozy. I choć trąci to banałem, to mocą tego obrazu jest to, że można się w nim przejrzeć jak w lustrze. Czy odtrąbicie to jako sukces, to już pozostawiam waszej percepcji.
Antek to dwudziestoletni chłopak należący do chrześcijańskiego bractwa. Hołdujące tradycyjnym wartościom grono młodych mężczyzn ugruntowane jest w swoich przekonaniach. Role płciowe są tam jasno określone, a wizja świata jest tylko jedna. Jednocześnie fakt, że ich doświadczenia życiowe są w zalążku to ich postawa może jawić się jako nieupierzony radykalizm. Światopoglądowe dywagacje odbywają się jednak na polu praw człowieka, więc zawsze jest to gra o wszystko.
Kamera towarzyszyła Antkowi pięć lat. Jedna z pierwszych scen przedstawiająca go razem z postawnymi rówieśnikami z nagimi torsami naprzeciwko wyrytego w pniu krzyża wytwarza opary dysonansu. Dysonansu, który krąży nad głową głównego bohatera przez cały czas. Przez długi okres Antek jest liderem bractwa, więc i samozwańczym prorokiem mającym jeszcze licencję na moralność. Ma on jednak w sobie ogromne pokłady wrażliwości, które sprawiają, że jego wewnętrzne życie jest bardzo bogate. Wysoki stopień autorefleksji wydaje się być niepowstrzymaną siłą, która, jak się okaże, potrafi burzyć bariery w jego umyśle. Antek to żywioł. W zetknięciu z drugą osobą dochodzi do akcji, której następstwem jest przemiana. Gdyby się nie ujawniła, film nie byłby w ogóle o nim, gdyż pierwotnie miał być to dokument na temat bractwa różańcowego. W ten sposób powstało aż 200 godzin nagrań, które skompresowano do półtoragodzinnego dokumentu o Antku.
„Prawy chłopak” to intymna historia determinizmu. Gdzie nacjonalizm spotyka queerowość, religia niewiarę, oczekiwania niezależność, a strach – miłość. To także historia zdzierająca tak chętnie zakładane maski tożsamościowe dające złudne poczucie przynależności. To w końcu historia demaskująca podział na „my” i „oni”.
Zobacz też: MDAG 2023: „Solaris Mon Amour” [RECENZJA]
[…] PrevPoprzedniMDAG 2023: „Prawy chłopak” [RECENZJA] PrevPoprzedni […]