Miałem okazję obejrzeć najnowszy film Ariego Astera Bo się boi w rzeszowskim kinie „Zorza”. Produkcja z Joaquinem Phoenixem nie ciekawiła mnie specjalnie bardzo. Wybrałem się na seans bez żadnych oczekiwań. Kino w większości przypadków jest dla mnie odskocznią od rzeczywistości. Uwielbiam przenieść się na dwie godziny do innego świata. Oglądając Bo się boi, czułem się jak w koszmarze, z którego nie mogę się wybudzić. To nie będzie recenzja, raczej felieton, który opowie o moich odczuciach podczas filmu. Ta produkcja jest trudna do ocenienia, dlatego lepsze recenzje o Bo się boi, przeczytajcie u prawdziwych krytyków.

Bo się boi to męczący film

Zatytułowałem ten felieton „Mózg mi się spocił”, ponieważ dokładnie tak było podczas seansu Bo się boi. Siedząc na sali kinowej, miałem prawdziwe zawroty głowy, odczuwałem psychiczne przemęczenie tym filmem. Nigdy wcześniej tak się nie czułem podczas wizyty w kinie. Okropne uczucie, nie polecam nikomu. Odczuwałem także niemoc, podobną jak Beau w filmie, ponieważ nie umiałem zapanować nad tymi negatywnymi emocjami. Film trwał ponad trzy godziny, bardzo często spoglądałem na zegarek z nadzieją, że do końca zostało niewiele. Nie potrafiłem usiedzieć w miejscu, ponieważ ten film mnie totalnie nie porwał, wręcz przeciwnie – przeraźliwie męczył. Nigdy więcej nie sięgnę po trzeci film Astera.

Dobry pomysł, fatalne wykonanie

Dlaczego tak się czułem? Reżyser miał innowacyjny pomysł, jakiego świat kina jeszcze nie widział. Sam Quentin Tarantino nie zrobił takiego chaosu na ekranie. Różnica u tych dwóch reżyserów jest taka, że Tarantino wie co chce pokazać i robi to w efektownym stylu. Aster też wiedział, ale nie umiał tego zobrazować. Montaż w filmie jest okropny, nic się ze sobą nie klei. Głównie dlatego tak mnie bolała głowa, ciężko było mi połączyć jakiekolwiek fakty przedstawiane na ekranie. Po seansie miałem wrażenie, jakby to był w randomowych miejscach, pocięty sześciogodzinny film. Do teraz nie wiem, o czym opowiedział Aster. Być może to, że interpretacji jest wiele, jest pewnego rodzaju zaletą, ale ja osobiście wolę wiedzieć o co do cholery chodzi. Humor był dla mnie w większości przypadków żenujący i kompletnie nieśmieszny. Elementy grozy zamieniły się w elementy cringu. Reżyser chyba za dużo rzeczy chciał upchać w jednym filmie.

Pokaz aktorskich umiejętności 

Joaquin Phoenix sprawił, że nie zwariowałem całkiem podczas seansu. Zdefiniował pojęcie „aktora”. Fenomenalny występ Joaquina, dzięki niemu dałem radę wytrzymać do końca. Przyzwyczaił widzów do ciężkich ról, ale ta była zdecydowanie najlepsza. Jego postać – Beau, który ma toksyczną relację ze swoją matką, jest jedną z najdziwniejszych w historii kina. Mimo to nadal uważam Bo się boi za średni film, który niczemu dobremu nie służy. Chcę go jak najszybciej wyrzucić ze swojej głowy, ponieważ nie wywarł na mnie żadnych pozytywnych emocji. Owszem, film pokazał wiele prawdy o dzisiejszym świecie na przykładzie Beau, ale takie środki jakie wybrał Aster, do mnie kompletnie nie przemawiają.

Kino ma przede wszystkim bawić, nie męczyć 

Kino to sztuka, filmy to dzieła swoich reżyserów. Doskonale o tym wiem, jednak ich głównym zadaniem jest rozrywka. Tak jak pisałem we wstępie, lubię przenieść się do innego świata. Aster zabrał mnie w sam głąb koszmaru emocjonalnego. Nigdy więcej nie chciałbym doświadczyć czegoś podobnego w kinie. Bałem się, że taki „filmowy kac” zrazi mnie na jakiś czas do kina. Na szczęście tak się nie stało. Podsumowując, nie widzę żadnego sensu, żeby poświęcać swój cenny czas na oglądanie trzygodzinnego chaosu, przepełnionego cringem, żenadą, indywidualnymi fantazjami reżysera, które do większości nie przemawiają. Po zobaczeniu Bo się boi, raczej nigdy już nie wybiorę się do kina na żaden inny film Astera. Jeśli jesteście wrażliwi, kino jest dla was formą rozrywki i przyjemności, to omijajcie najnowszą produkcję Ariego szerokim łukiem. Nie polecam!

Na temat Bo się boi mówiłem więcej podczas audycji „Kulturalnie”. Razem z Weroniką Nauką oraz Bartłomiejem Pasiakiem (red. Pasem po czole), interpretowałem i analizowałem najnowszy film Astera. Rzuciliśmy wszyscy wiele nowych spostrzeżeń na temat tej produkcji. Zapraszam serdecznie do odsłuchania świetnego podcastu: Bo się boi – przerysowana rzeczywistość | Kulturalnie #8.

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Dawid Micał

Dawid Micał

Młody żurnalista z Rzeszowa. Redaktor naczelny studenckiego magazynu Nowy Akapit. Uwielbia oglądać postmodernistyczne, fantastyczne oraz polskie kino. Natomiast jego ulubione uniwersum to Star Wars. Interesuje się filmoznawstwem, czytaniem biografii oraz historią. W wolnej chwili lubi oglądać każdy sport. Dlatego tworzy podcast „Rozmowy Na Pół Gwizdka”, który możecie znaleźć na Spotify.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy