Do Brzegu już po raz szósty zawitało święto gamingowego old-schoolu. „Retrosfera vol. 6”, szósta już odsłona corocznego festiwalu komputerów, gier i konsol, która odbyła się w dniach 13-15 września 2024, po raz kolejny zjednała w jednym miejscu wszystkich miłośników stylistyki retro z całego województwa i nie tylko. Masa atrakcji w postaci turniejów, zabytkowych konsol czy prelekcji prowadzonych przez ekspertów sprawiła, że 6. edycja wydarzenia cieszyła się najwyższą w swojej historii frekwencją. I choć sale i korytarze pękały w szwach, wrażeń z pewnością starczyło dla każdego. Zapraszam do lektury relacji z tegorocznej „Retrosfery”. Autorem zdjęcia głównego jest Oskar Speruda.

Przyjemna nostalgia

Choć tegoroczna edycja Retrosfery była dopiero moją drugą, wchodząc do Ratusza Miejskiego w piątek 13 września czułem się, jakbym w gruncie rzeczy wrócił do domu. No, trochę tak zresztą było – Brzeg to moja rodzinna miejscowość, więc powroty tam zawsze noszą znamiona mniejszego lub większego sentymentu – ale wiecie, o co mi chodzi. Ciężko nie mieć przyjemnego déjà vu, gdy pierwsze pomieszczenie po pokonaniu schodów jest… takie samo, jak przed rokiem. Podobne sprzęty, ten sam ekran menu z telewizyjnej gry na licencji Batmana, ten sam przaśny kontroler w kształcie Scooby’ego Doo. W żadnym wypadku nie jest to zarzut – raz, że nie wyobrażam sobie wkroczenia na Retrosferę pozbawioną ekranu z Wehikułem Tajemnic czy totalnie bangerowym soundtrackiem z „Batmana” (serio, podlinkuję Wam – wchodzi przeokrutnie), a dwa, że jak Zbigniew Wodecki ja zwyczajnie lubię wracać tam, gdzie byłem już. Mówimy zresztą o festiwalu popkultury retro, można więc zaryzykować stwierdzenie, że większość odwiedzających ceni sobie przede wszystkim nostalgiczny powrót do przeszłości – nawet, jeśli ta nostalgia przejawia się w podobnym co wcześniej układzie jednego z pomieszczeń. Ale to nie znaczy, że na tegorocznej edycji brakowało innowacji – wręcz przeciwnie!

Retrosfera - relacja z wydarzenia
Monitoring w kształcie Zygzaka McQuenna z odpalonym „Need for Speed: Underground” robił furorę / fot. Oskar Speruda

Turniejowe emocje

Teren tegorocznej „Retrosfery” został przede wszystkim zwiększony względem lat poprzednich. Tym samym organizatorzy zagospodarowali dodatkowe, nieodkryte jeszcze wcześniej przed uczestnikami pomieszczenia, nadając całej imprezie większej spójności. I tak na przykład miłośnicy pecetów zostali zaproszeni do osobnego pokoju, gdzie mogli młócić w „Diablo” czy „Quake’a” niczym na starym dobrym LAN Party. Największy „upgrade” spotkał jednak turnieje, dla których wydzielono odrębną (i całkiem zresztą sporą) przestrzeń nieco dalej od reszty atrakcji, co dodało imprezie dodatkowego, nieco szkolnego klimatu. Rozumiecie, vibe trochę, gdy szkolna reprezentacja siatkówki rozgrywała ważny mecz na sali gimnastycznej, więc zbieranie się w tym konkretnym miejscu nabiera sportowego charakteru. Bo wiecie, w odróżnieniu od pozostałych stref, nazwijmy je z braku lepszego słowa „relaksacyjnymi”, w strefie turniejowej gra się na poważnie – to właśnie tutaj w szranki stają najwięksi zapaleńcy, rywalizując o atrakcyjne nagrody i prestiż wśród lokalnych społeczności. Jest coś magicznego w widoku, gdy w jednym końcu sali rozgrywa się pełen skupienia i precyzji turniej w „Tetris”, a w drugim ekran wypełniony jest żółtą głową połykającą raz za razem kolejne punkty. Turnieje na Retrosferze jak zwykle śledzi się z wypiekami na twarzy i choć brakuje na nich trybun czy cheerlederek (pomysł na kolejną edycję? No weźcie!), to z pewnością nie brakuje emocji. Sam jeszcze nie zdecydowałem się przez te dwa lata stanąć do walki w jakimś arcade’owym klasyku, ale towarzysząca temu aura jest tak magnetyczna, że pewnie i na mnie kiedyś przyjdzie pora. Tym bardziej, że organizatorzy wraz ze sponsorami zmontowali naprawdę konkretne zestawy nagród – w końcu gamingowa chwała to nie byle co, prawda?

I choć w turniejach udziału nie brałem, to i tak przez te dwa wieczory (i kawałek trzeciego, bo nie mogłem się powstrzymać, by skoczyć jeszcze raz na moją ulubionę loterię, w której drugi rok z rzędu utopiłem majątek [ale mam kubek z Super Mario!!!]) zdecydowanie było w co ręce włożyć. Na scenie głównej odbyły się m.in. prelekcje znanych twórców internetowych, takich jak NGreek i Arnh.eu, którzy dzielili się z publicznością swoją wiedzą i anegdotami z branży, ilość rozłożonych konsol i gier zaspokoiłaby nawet najbardziej wybrednego z wybrednych, a moja ulubiona strefa planszówkowa jak zwykle służyła wytchnieniem dla duszy i oczu, oferując sporo analogowej frajdy. I tak, być może po raz kolejny z rzędu odpadłem na etapie eliminacji do finału w turnieju „Ubongo 3D”, ale nikt nie jest w stanie powstrzymać mnie przed spróbowaniem za rok. Z sentymentem wspominam również rozgrywki w proste, ale satysfakcjonujące „Polowanie na robale” czy „Punto”. Tajemniczy panie wyjaśniaczu zasad z Naszej Księgarni, nigdy nie przedstawiliśmy się sobie z imienia, ale wiedz, że robisz świetną robotę i nie wyobrażam sobie kolejnych edycji bez wizyt w twoim zagajniku!

Retrosfera - fotorelacja z wydarzenia
Na tegorocznej „Retrosferze” nie zabrakło graczy w każdym wieku

„Choć, przestań klikać w ten komputer i przywitaj się z gośćmi”

Po raz kolejny to, co w „Retrosferze” urzeka najbardziej, to rozmaitość wieku i charakteru odwiedzających. Fakt, może i gry straciły w ostatnich latach nieco pejoratywną łatkę „hobby dla piwniczaków”, ale nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jak taka, wydawałoby się, hermetyczna nisza, jaką są gry retro, skutecznie przebiła się w Brzegu do mentalności niemalże wszystkich. Na terenie „Retrosfery” spotkamy nie tylko cosplayerów i starych wyjadaczy, ale również dzieci czy osoby, które na co dzień z grami nie mają zbyt dużo wspólnego – i w żadnym stopniu nie przeszkadza im to we wspólnych obchodach tego małego-dużego, opolskiego święta graczy. Nieważne, czy na terenie wydarzenia spędzisz kilka godzin przed ekranem „Buzza” na PSX (zresztą polecam, bo ciężko się oderwać; interaktywnych gier teleturniejowych co prawda brakuje na obecnych sprzętach, ale nie brakowało ich w przeszłości), czy zdecydujesz się na wielogodzinną sesję RPG – w każdym wypadku jesteś mile widziany przez społeczność, która jest gotowa przywitać Cię w meandrach swojego hobby z otwartymi ramionami. Tym samym w Brzegu urzeczywistnia się kultowe już zdanie „gry łączą, nie dzielą”. I oby łączyły jak najdłużej.

Czy czegoś mi zabrakło? Jeśli już coś miałbym wskazać, to w przyszłości dobrze byłoby mieć możliwość odpalenia tytułów z jeszcze większej mozaiki gatunkowej, szczególnie pod kątem gier bardziej fabularnych aniżeli arcade. Nie chodzi o to, by przyjść do Ratusza i siedzieć przed jednym ekranem do nocy – tryb hotseat’owy wymaga jednak umiejętnego żonglowania dyspozycjami czasowymi i niepisanej zasady nietrzymania swoich współgraczy w zbyt długiej kolejce do danego sprzętu – ale kurcze, fajnie byłoby tak usiąść i oddać się, nawet na chwilę, bardziej otwartej na historię przygodzie, która mogłaby rozbudzić w nas apetyt na więcej. W zeszłym roku mignął mi chociażby „Heavenly Sword”, action-adventure od Ninja Theory, który doskonale utożsamia to, o czym mówię – filmowa narracja stanowi fajny i potrzebny kontrast dla arcade’owych smakołyków. Cóż, niechybnie zbliżają się czasy, kiedy już erę PlayStation 3/Xboxa 360 będzie można nazwać „retro” (niektórzy zresztą już to robią), więc czemu nie? Choć myślę, że jeszcze większą furorę mogłaby zrobić obecność większych tytułów na ukochaną konsolę europejczyków, czyli PlayStation 2. Nie wyobrażam sobie lepszego miejsca na zapoznanie się z tą konsolą, niż aura towarzysząca „Retrosferze” i jej uczestnikom.

Retrosfera - fotorelacja
Wejście na teren „Retrosfery” przypomina wizytę audiencyjną w zamku / fot. własne (tak, wiem, widać)

I… tak w zasadzie minął ten weekend; błyskawicznie niczym niniejszy tekst. Uzbrojony w kilka nowych kubków i archiwalnych numerów PSX Extreme (dzięki! Jestem już w takim wieku, że gazetka do kawki to niezbędnik dnia wolnego; a tak serio to bardzo doceniam, że i Wasze czasopismo dało szansę naszemu brzeskiemu wydarzeniu) wróciłem do domu, a za „Retrosferą” tęsknię i z pewnością na nią wrócę, aby ponownie przegrać w „Ubongo” i posłuchać muzyki z „Batmana”. Nie jest to końca rzetelna relacja, bo powinienem jeszcze wspomnieć m.in. o fajnie zaopatrzonej strefie gastro (Zagofrowani – propsy, ba, z mainstreamu znalazł się tu nawet Pasibus) czy właśnie sesjach RPG, których nie odwiedziłem, ale hej – wszystko przede mną. I przed Wami, bo „Retrosfera”, jeśli nie jest już teraz, z pewnością wkrótce stanie się wydarzeniem, na którym każdy choć na chwilę zapragnie się znaleźć – organizatorzy Andrzej, Katarzyna i Mariusz ponownie odwalili kawał dobrej roboty. A jak już wpadniecie, to widzimy się przy „Pongu”! 

RetroSfera vol.6 odbył się w Ratuszu Miejskim w Brzegu (Rynek 1, 49-300 Brzeg) w dniach 13-15 września. Kącik Popkultury był partnerem medialnym wydarzenia. Oficjalną stronę festiwalu znajdziecie tutaj.

Zobacz również: 35. MFKIG – podsumowanie

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Robert Solski

Robert Solski

Student czwartego roku polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i eskapista, który tak samo jak filmy pożera książki, a ostatnio też coraz częściej gra – i wirtualnie, i planoszowo. Stara się oglądać jak najwięcej kina niezależnego, usilnie jednak przeszkadza mu w tym słabość do blockbusterów i seriali. Lubi pisać o wszystkim, co go otacza – zwłaszcza o popkulturze.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy