Kącik Popkultury

Szukaj
Close this search box.

„We Will Rock You” – (anty)Barbieland w teatrze ROMA [RECENZJA]

„We Will Rock You” Teatru Muzycznego ROMA powraca wraz z nowym sezonem teatralnym! Następny po „Mamma Mia!” tytuł przeniesiony z West Endu przez Wojciecha Kępczyńskiego na deski polskiej sceny po raz kolejny rozpala warszawską publiczność. Czego możemy się spodziewać po spektaklu granym na „polskim Broadwayu”?

WE WILL ROCK YOU to brytyjski musical z piosenkami legendarnej grupy QUEEN i librettem Bena Eltona. Akcja przedstawienia dzieje się w zglobalizowanym świecie przyszłości. Wszystkimi aspektami życia na iPlanecie, którą dawniej nazywano Ziemią, rządzi jedna, potężna korporacja. Posiadanie instrumentów muzycznych jest zakazane, muzyka jest bowiem wyrazem absolutnie niepożądanego indywidualizmu. Kilkoro buntowników, którzy w tajemnicy kultywują pamięć o przeszłości, nie chce pogodzić się z taką ponurą egzystencją i podejmuje walkę o wolność, miłość i ROCKA!

Jak wygląda świat bohaterów „We Will Rock You”?

Musical miał swoją prapremierę na londyńskim West Endzie w 2002 roku i grany był już na 5 kontynentach! Obecny widz jednak odbierze tę sztukę w zupełnie inny sposób niż oglądający to 5 czy 10 lat temu. Pierwsze dwie sceny przedstawiają nam świat pełen różu, jaskrawych kolorów oraz plastiku, więc po zobaczeniu kostiumów i scenografii, w czasie powszechnego barbenheimeryzmu mogło mi się to skojarzyć tylko z jednym – „Barbie”. Lecz bardzo szybko okazało się, że z filmem Grety Gerwig ma to niewiele wspólnego, a wręcz jest jego przeciwieństwem.

Idealnie wystylizowani, plastikowi chłopcy i dziewczęta to istoty pobawione osobowości i indywidualizmu, którzy nie mogli zostać tym, kim chcą. Ich mentalność przypomina lalki, które zostały przeprogramowane przez Kenowy patriarchat, z tą różnicą, że w tym świecie nie ma uczuć. Jedynie Galileo oraz Scaramouche, tak samo jak tytułowa Barbie, pozostali świadomymi postaciami. Nikt nie myśli, wszyscy idą za utartymi wzorcami – jesteśmy widzami (anty)Barbielandu. Choć początek sztuki jest bardzo kolorowy, wydźwięk tych kilku minut jest niezwykle smutny, ponieważ przewidywania twórców sprzed 21 lat zaczynają się powoli sprawdzać, a my, zamiast używać własnej kreatywności, oddajemy się w ręce AI.

We will rock you
fot. Krzysztof Bieliński
Co stworzono w TM ROMA?

Odchodząc od filozofii tego spektaklu (ponieważ jesteśmy tu przede wszystkim po to, żeby ocenić pracę TM Roma) przyjrzyjmy się, jak Wojciech Kępczyński i spółka zajęli się tym tytułem i zaadaptowali go na polską scenę!

Na początku coś, co nigdy nie zawodzi na scenie przy Nowogrodzkiej – scenografia. Mariusz Napierała, tak samo jak przy musicalu „Aida”, zaczarował widownie pięknem kolorów użytych na ekranach ledowych, które stały się już wizytówką tego miejsca. Były one intensywne, a jednocześnie pięknie wpisywały się w charakter danej sceny, nie bijąc przy tym po oczach. Dzięki temu zabiegowi wielokrotnie udało mu się osiągnąć głębie oraz perspektywę, przy której scena zdawała się być znacznie większa, niż jest w rzeczywistości. W połączeniu ze skromną, a może wręcz surową scenografią znajdującą się na scenie (rusztowania, ogrodzenia) otrzymaliśmy idealnie dopełniającą się warstwę wizualną.

Wojciech Kępczyński zebrał jednych z najlepszych aktorów musicalowych w kraju, aby wyśpiewali piosenki Freddiego po polsku – co z tego wyszło? Wyróżnić muszę duet Maciej Dybowski-Maria Tyszkiewicz, którzy jako Galileo Figaro oraz Scaramouche pokazali niewinność młodych, pełnych marzeń ludzi pragnących zmian w swoim życiu. Na pochwałę zasługuję także Natalia Krakowiak, która po rolach grzecznej księżniczki, spokojnej Czeszki oraz zakochanej Niny, nareszcie mogła pokazać pazury. Jej duet z Kamilem Franczakiem do „I Want it All” bez żadnych wątpliwości mogę określić za najlepszy wykon tego wieczora.

Łukasz Zagrobelny urodził się po to, aby zagrać Khashoggi – tutaj musiało zadziałać przeznaczenie! Artysta wręcz płynął po scenie, grając swoją rolę. Postać, która zdawała się być łatwa do przerysowania, została przedstawiona z odpowiednią charyzmą i idealnym poczuciem humoru. Na koniec zostaje musicalowy wyjadacz polskich scen, który nigdy nie zawodzi i porywa publiczność za sobą, więc nawet nie wiem, po co się rozpisuję… napiszę tylko, że Tomasz Steciuk wymiatał w roli Buddy’ego.

Jednak czymże byłby musical bez złoczyńcy? Niestety postać Killer Queen jest budowana na wzór villaina, który nie ma być na wskroś zły, ale zaślepiony swoim samouwielbieniem i pragnieniem władzy, przez co sprawia, że zamiast się jej bać lub nienawidzić, irytujemy się nią. Jednak nie jest to zarzut do Katarzyny Walczak, która zagrała swoją rolę bardzo dobrze, ale raczej do twórcy oryginalnego libretta, Bena Eltona.

We will rock you
fot. Krzysztof Bieliński
Co z realizacją?

Tłumaczenie zostało bardzo zgrabnie poprowadzone przez Michała Wojnarowskiego, który zaserwował nam pełną gamę easter eggów do polskiej i zagranicznej popkultury. Wszak w głowie Galileo rodziły się takie pytania jak „Czy wiesz czemu wilk tak wyje w księżycową noc?” albo „Co ja robię tu?”, Scaramouche niemalże otrzymała imię – Jolka, Jolka, a Buddy chciał odgryzać nietoperzowi głowę.

Choreografia, jak zawsze, w wykonaniu ekipy Agnieszki Brańskiej była bardzo ekspresyjna i ciekawa. Stylizacje i charakteryzacja genialnie podkreślały rock-and-rollową tematykę, natomiast kostiumy w interesujący sposób rozdzieliły światy bohemy oraz iPlanety poprzez nadanie tym drugim plastikowych, sztywnych szat, przez co stanowiły kontrast do rockmenowych łachmanów. Niektóre z płaszczy noszonych przez zespół do złudzenia przypominały kostiumy z poprzedniego tytułu teatru ROMA – „Aida”. Czyżby mrugnięcie oka do miłośników teatru?

Podsumowując, mogłabym napisać jeszcze wiele o samym wydźwięku tego musicalu – zwłaszcza bardzo cieszy fakt, że stworzono tu sztukę bazującą na kultowych postaciach muzycznych, aniżeli na samym zespole Queen – jednak jak już pisałam, dzisiaj oceniamy pracę TM ROMA, która po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i dostarczyła rocka do Polski!

Jestem niezwykle ciekawa, jak długo tytuł ten będzie przyciągał widzów oraz jak wygląda ten spektakl w wykonaniu drugiej obsady, ponieważ już teraz mogę powiedzieć, że z oglądaną przeze mnie obsadą, „We Will Rock You” zasługuje na pełne uznanie. Wisienką na torcie było wykonanie przez cały zespół kultowego „Bohemian Rhapsody”.

W spektaklu widać ogrom pracy włożony przez aktorów i realizatorów.  Warto iść i przekonać się, jak duch Freddiego Mercurego objawia się nad Dużą Sceną Teatru Muzycznego ROMA.

We will rock you
Oficjalny plakat „We Will Rock You”

Przeczytaj również: TikTok i Billboard łaczą siły – powitajcie nową listę przebojów

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Joanna Tulo

Joanna Tulo

Jestem absolwentką Kulturoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Wśród moich zainteresowań znajdują się tajniki skrywane przez społeczeństwo, a także antropologia oraz terminy dotyczące szeroko pojętej kultury. Świat popkultury jest bardzo mi bardzo bliski i chętnie rozkładam go na czynniki pierwsze, co zastosowałam w moich pracach naukowych, które zawierały elementy analiz filmowych oraz teatralnych. Swoje umiejętności wykorzystuje w pracy z social mediami, storytellingiem oraz marketingiem. Przez rok mieszkałam w Nowym Jorku, gdzie miałam okazję znaleźć się w kolebce kultury popularnej oraz poznawać teatralne możliwości jakie daje Broadway.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy