Moim tegorocznym odkryciem festiwalu Pięć Smaków bez wątpienia jest twórczość Chihiro Itô. Chihiro to japońska pisarka, dramaturżka i scenarzystka, której dwa dotychczasowe projekty reżyserskie – „W jej pokoju” (Hitoribocchi janai) i „U twego boku” (Saido bai saido tonari ni iru hito) – są jednocześnie ekranizacją jej własnych, małych próz. I mimo że drugi obraz z wymienionych podobał mi się znacznie bardziej, oba są tak samo warte uwagi jako wyjątkowi przedstawiciele kina nastawionego na pozamaterialne odczuwanie rzeczywistości. Kina, które bezkompromisowo dotyka duchowej sfery życia, korzystając przy tym z minimum środków typowo filmowych, przez co całość upodabnia się do procesu powolnego przewracania kolejnych stron wciągającej, choć momentami wymagającej powieści.
„W jej pokoju” opowiada historię Susume – nieśmiałego dentysty, który każdą wolną chwilę spędza z Miyako, tajemniczą dziewczyną z sąsiedztwa. Siedząc razem „w jej pokoju”, który wypełniony jest roślinnością i aurą pierwotności, Susume i Miyako zabijają czas, rozmawiając o swoich zmysłowych doznaniach. Tę dynamikę zaburzy pojawienie się Yoko – sprzedawczyni z pobliskiego warzywniaka, która zdaje się o wiele twardziej stąpać po ziemi niż wspomniany duet bohaterów. Z kolei „U twego boku” koncentruje się na postaci Miyamy – młodego mężczyzny o tajemniczej przeszłości, który domniemanie potrafi odczytywać myśli innych ludzi. Otoczenie wykorzystuje jego umiejętność, aby poznać ostatnią wolę umierających. Niedługo później Miyama – tworzący patchworkową rodzinę z samotną matką Shiori i jej córeczką Mimi – zmuszony będzie stawić czoła własnym demonom, gdy losy mężczyzny zbiegną się z dziewczyną z jego przeszłości, Riko.
Te dwie historie na pierwszy rzut oka wydają się być od siebie bardzo różne, ale po seansie obu filmów szybko zaczynamy dostrzegać pewne charakterystyczne dla reżyserki tematyczne i formalne paralele. Przede wszystkim zarówno „W jej pokoju”, jak i „U twego boku” to filmy nakręcone z dużą wrażliwością i skupieniem na detalu, które w centrum stawia swoich bohaterów i to, jak odczuwają oni świat; fabuła w obu przypadkach schodzi na dalszy plan. I Susume, i Miyama to obserwatorzy uważni na każdą, nawet najmniejszą zmianę w swoim otoczeniu, co kamera śledzi nie ustępując ich na krok. Rzeczywistość obu bohaterów jest mistyczna i wielowymiarowa, a ich percepcja – niejednoznaczna, lecz w centrum cały czas pozostaje człowiek i jego humanistyczne rozterki. Świetnie widać to chociażby w scenach, gdy główny bohater „W jej pokoju” wykonuje codzienne czynności przy akompaniamencie… dźwięków bulgoczącej wody, co może (ale nie musi) sugerować jego stan psychiczny, który zostaje przyrównany do procesu tonięcia. Podobnie jest z Miyamą, który wszystkie domowe obowiązki wykonuje z dużą, niemal rytualną pieczołowitością – mężczyzna szczególnie upodobał sobie równe i nieśpieszne… krojenie warzyw. Tego typu zabiegi prowadzą do wizualnych skojarzeń rodem z psychologizmem serii „Silent Hill”, jak i obrazem samotności znanym z „Między słowami”. Ta mieszanka – do której można dodać również m.in. obyczajową czułość znana z kina Koreedy czy wizualne uwypuklenie samoizolacji rodem z „Drive My Car” – tworzy obrazy jednocześnie bardzo oszczędne, jak i bogate w treści, które mogą zarówno zahipnotyzować, jak i potwornie zanudzić. To od widz zależy, jak podejdzie do historii Susume i Miyamy. Ze swojej strony mogę zagwarantować, że nawet, jeśli się Wam nie spodobają, z pewnością docenicie ich charakterność i spójną estetykę, która jest jednym z większych pomostów między obiema opowieściami.
Też i rodowód prozaiczny Chihiro Itō jest zarówno w „W jej pokoju”, jak i w „U twego boku” widoczny jak na dłoni. Narracja jest nieśpieszna, scenariusze – mało filmowe, a praca kamery – sterylna i niezbyt dynamiczna. Jeśli jednak lubicie kino nieoczywiste, które romansuje z metaforyką snu i mimo bycia wymagającym przejawia też spory potencjał do audiowizualnego zanurzenia w sobie odbiorcy bez reszty – jest szansa, że poczujecie się tu jak w domu. Zwłaszcza „U twego boku” to film, który się przysłowiowo czuje, nie ogląda; to ulepiona z cudów przyziemnego odczuwania i pędząca magnetycznym, ale niczym niezakłóconym tempem historia o rodzinności i naszej roli wobec własnej przeszłości, która niejednokrotnie potrafi złapać za serce swoim empatycznym charakterem. Debiut Itō – „W jej pokoju” – jest nieco surowszy i z bardziej ostrymi krawędziami, ale i w nim bije ogromne serce reżyserki do opowiadanej historii, co pozwala filmowi w wiarygodny sposób przedstawić w założeniach bardzo niewiarygodną historię. Cóż, niech żyje realizm magiczny i niech żyje zmysłowość – zwłaszcza w takiej postaci, jak ta zaproponowana przez Chihiro Itô.
Oba filmy miałem okazję obejrzeć w trakcie niedawno zakończonego 17. AFF Pięć smaków, który odbył się online i na terenie Warszawy w okresie 15.11-3.12.2023 r. Zapraszam do zapoznania się z naszymi innymi tekstami dotyczących filmów prezentowanych na festiwalu:
Przekleństwa niewinności. „Witaj w Piekle” [RECENZJA] [17. AFF Pięć Smaków]
17. AFF Pięć Smaków: „Autobiografia” [RECENZJA]
Zachęcam również do zapoznania się z artykułem dot. twórczości Chihiro Itō na oficjalnej stronie AFF Pięć Smaków. Dowiecie się w nim więcej o m.in. życiorysie twórczyni i jej powiązaniach z japońską Nową Falą. Bardzo ciekawie o poetyce zmysłów pisze również Aleksander Kmak na portalu Czas Kultury.