W wyniku kryzysu klimatycznego oraz wojen świat uległ zagładzie. W tej postapokaliptycznej rzeczywistości nie ma już praktycznie nikogo, kto mógłby na nowo przywrócić ludzkość do życia. Jedyną nadzieją jest kobieta, która ocalała z wojny nuklearnej. W samotności walczy o przetrwanie w swoim obozowisku, a jej jedynym sprzymierzeńcem jest robot. Brzmi jak zapowiedź hollywoodzkiego filmu? Nic bardziej mylnego! To fabuła polskiej produkcji „W nich cała nadzieja”, w reżyserii Piotra Biedronia, która otworzyła tegoroczny Octopus Film Festival, i może śmiało być nazywana nadzieją naszego rodzimego kina postapokaliptycznego.

Ewa (Magdalena Wieczorek) to prawdopodobnie ostatnia osoba na Ziemii, która dwoi się i troi, by przeżyć na zniszczonej planecie. Wydaje się, że do perfekcji opanowała wszystkie techniki przetrwania. W swoim obozie stworzonym, ze zlepków różnych rzeczy prowadzi całkiem normalne życie. Całkiem, jak na warunki, w jakich przyszło jej żyć. Niestety, ponieważ ludzkość na planecie prawdopodobnie we większość wyginęła, Ewa jest zupełnie sama. By zminimalizować samotność kobiecie towarzyszy robot patrolujący Artur (głosu użyczył Jacek Beler), który w swoim zapisie ma zakodowane to, iż ma chronić kobietę za wszelką cenę. Pomaga w tym pewne hasło bezpieczeństwa, które Ewa za każdym razem musi wypowiedzieć, gdy przekracza linię graniczną obozu, i które zmienia się raz na kilka miesięcy. Gdyby go nie powiedziała zostałaby uznana za intruza, a sam Artur obrałby ją na cel. Wszystko dlatego, że „intruzem jest ten, kto nie zna hasła”.

Relacja Ewy z Arturem jest naprawdę bardzo urocza. Choć ewidentnie denerwuje ją fakt, że jest on tylko robotem i nie ma w sobie ludzkich zachowań, to wydaje się bardzo doceniać jego obecność. Przede wszystkim dlatego, że dzięki niemu kobieta nie oszalała i nie została zupełnie sama. Tym samym pierwsza część filmu upływa nam pod kątem obserwacji ich ciekawie zbudowanej relacji i zachwycania się tym, jak świetny kontakt nawiązał się między człowiekiem a maszyną. Problem pojawia się w momencie, w którym Artur nie jest w stanie przeskoczyć zaprogramowanego algorytmu i skazuje Ewę na męczarnie. Nie będę jednak zdradzać, w jakich okolicznościach i co się wydarzyło, by nie psuć zaskoczenia i seansu. Moją uwagę zwróciły jednak wszelkie próby kobiety i Artura, by trafić w jego „ludzką” stronę, o ile takową w ogóle posiada.

w nich cała nadzieja
„W nich cała nadzieja”, reż. Robert Biedroń, dystrybucja Galapagos Films

„W nich cała nadzieja” to film mikrobudżetowy, jednak absolutnie tego po nim nie widać. Świat wykreowany na potrzeby produkcji dosłownie zapiera dech w piersiach. Do tego stopnia, że wizualnie nie odstaje od hollywoodzkich produkcji. I nie ma w tym ani grama przesadyzmu. Pokuszę się o stwierdzenie, że mamy tutaj do czynienia z jednymi z najpiękniejszych zdjęć i kadrów w polskim kinie. Odpowiedzialni za to operator Tomasz Wójcik oraz Marek Zawierucha zasługują na przeogromne uznanie i gromkie brawa. Ponadto akcja we większości dzieje się w obozowisku głównej bohaterki, dzięki czemu widza nie odrywa od seansu nic. Możemy w pełni angażować się w akcję i czerpać z niej tak dużo, jak tylko się da. Ponadto fabułę dzielnie na barkach niesie Magdalena Wieczorek, dzięki czemu można naprawdę świetnie bawić się podczas seansu. Aktorka w pełni udźwignęła ciężar bycia jedną z dwóch głównych bohaterów tej produkcji. Wydaje mi się, że z ogromną szczerością balansuje między skrajnymi emocjami, jakie szargają Ewą. Również Jacek Beler podkładający głos pod Artura daje z siebie wszystko i wyciska z robota absolutne maksimum. Dobór aktorów do tej produkcji był strzałem w dziesiątkę. Obydwoje naprawdę angażują się w to, by ich postaci były kimś więcej niż tylko dwójką ogarniętych kryzysem bohaterów.

Choć dialogi bywają momentami nieco infantylne, to w żadnym stopniu nie jest to wada! Bardziej zaleta, ponieważ słucha się ich z przyjemnością. Dzięki nim można odnaleźć w filmie nieco komediowych momentów, które ostatecznie rozładowują narastające fabularnie napięcie. Z pewnością służą również pozytywnie ku temu, by budować poprzez nie relacje między Ewą a Arturem, relację luźną tak jak luźne są ich rozmowy. Jedyny zarzut mam do wypowiadania na głos planów i zamiarów głównej bohaterki, które momentami nieco wybijało z rytmu. Z całą pewnością film wybroniłby się bez tego.

„W nich cała nadzieja” nie jest filmem idealnym. Ma swoje błędy i niedociągnięcia, jednak broni się rewelacyjnymi kadrami, świetnie skomponowaną muzyką oraz ciekawie zarysowaną relacją pomiędzy dwojgiem wyrzutków, bardziej lub mniej tego stanu świadomych. Przede wszystkim, tak jak w tytule, w produkcji jest nadzieja. Nadzieja na to, że polskie kino postapo będzie w przyszłości miało szansę przebić się do mainstreamu, a przede wszystkim, że będzie dało się je oglądać z zaciekawieniem, będąc równocześnie pod wrażeniem fenomenalnych kadrów czy obiektów specjalnych. Gdy to nastąpi, film Roberta Biedronia zawsze powinien być przywoływany jako ten, który sprawił, że gatunek ten powstał z kolan.

Ocena: 7/10

„W nich cała nadzieja” otworzyła tegoroczną, 6. edycję Octopus Film Festival, który miał miejsce w Gdańsku w dniach 8-13 sierpnia. Wypatrujcie w najbliższych dniach kolejnych recenzji i relacji z festiwalu na naszej stronie i kanałach społecznościowych!

Przeczytaj także: 6. Octopus FF: „Sztuka zabijania”, czyli melanż po litewsku [RECENZJA]

Podobał Ci się artykuł? Udostępnij!

Facebook
Twitter
Pocket
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

O Autorze

Picture of Martyna Kucybała

Martyna Kucybała

Dziecko Marvela, które nosi w sobie ogromne pokłady miłości do Spider-Mana oraz innych bohaterów i złoczyńców z Nowego Jorku. Z wielką chęcią wypiłaby szklaneczkę whisky w towarzystwie Jessici Jones i pobujała się po mieście z Milesem Moralesem. Miłośniczka kina, zwłaszcza tego bliskowschodniego. Uzależniona od kupowania Funko Popów i kart kolekcjonerskich a prywatnie ogromna fanka basketu i piłki nożnej.

Kategorie

Rodzaje Wpisów

Najnowsze Wpisy