Trzeci odcinek zatytułowany Pora lecieć już za nami. Po pierwszych dwóch odcinkach oceniłem serial Ahsoka jako „bezpieczny”. Nie było w nich nic fenomenalnego, ale też tragicznego. Dokładnie tak samo jest z odcinkiem trzecim. Twórcy nadal nie odkryli wszystkich kart, tylko stopniowo i powoli wprowadzają nas w całą intrygę. Jednak po trzech odcinkach mam już kilka bardziej szczegółowych przemyśleń, którymi chętnie się z wami podzielę w dalszej części recenzji.
Na plus
- Wizualne aspekty serialu
- Świetne walki kosmiczne
- Mary Elizabeth Winstead
- Teksty Huyanga
Na minus
- Relacja Ahsoki z Sabine
- Dialogi głównych bohaterów
- Natasha Liu Bordizzo
- Za krótki czas odcinka
Ahsoka to serial bardzo przyjemny dla oka
Zacznę od tego co zdecydowanie jest bardzo dobre w produkcji. Przede wszystkim kadry, ujęcia i efekty specjalne są na wysokim poziomie. Wszystkie dotychczasowe lokacje i inne przestrzenie bardzo mi się podobały. Ostatnie produkcje spod szyldu Gwiezdnych wojen nas już do tego po części przyzwyczaiły. Ahsoka ma dla mnie wyjątkowy klimat. Sceny w kosmosie wyglądają wyjątkowo dobrze. W trzecim odcinku dostaliśmy moim zdaniem świetną walkę kosmiczną z udziałem Ahsoki i Sabine kontra kilka imperialnych Messerschmittów, jednego z nich pilotowała nasza złowroga Billie Eilish, czyli Shin Hati (Ivanna Sakhno). Ta sekwencja była rodem ze Star Wars. Dlatego pod tym kątem, jestem bardzo na tak. Bardzo przyjemnie ogląda mi się akcję w Ahsoce. Skoro trzy odcinki były na bardzo podobnym poziomie, zakładam że tak już pozostanie do końca. Oby!
Fabularnie i reżysersko już jest gorzej
Tak naprawdę to Ahsoka byłaby lepszym serialem, gdyby bohaterowie mniej mówili, a najlepiej wcale. Niestety scenariusz wydaje się być największym problemem całej produkcji. Zwłaszcza dialogi pomiędzy Ahsoką i Sabine są bardzo średnie. Tak jak Rosario Dawson wypada przeciętnie, jej gra jest bardzo zachowawcza, tak jeszcze gorzej wypada moim zdaniem Natasha Liu Bordizzo jako młoda Mandalorianka. Nie potrafię wcale wkręcić się w relację dwóch bohaterek, ich dialogi trochę do niczego nie prowadzą. Ahsoka decyduje się na powtórny trening swojej padawanki, a ta za chwilę się pyta, czy nie da się jakoś tego przyśpieszyć. Nie, nie siada mi to totalnie. Podobny niesmak na twarzy miałem w momencie walki w układzie Denab. Sztuczność ich rozmowy, aż się wylewała z ekranu.
Lepiej natomiast radzi się Mary Elizabeth Winstead jako Generał Hera Syndulla. Jej rozmowa z senatorami i Mon Mothmą zrobiła na mnie podobne wrażenie jak przywołana wcześniej walka z udziałem Messerschmittów. Natomiast totalnym królem dialogów jest dla mnie Huyang, który swoją prawdomównością zawsze umiejętnie dissuje Sabine. Ciekawostką było też pokazanie ignorancji ze strony Nowej Republiki, która nie bierze na poważnie zagrożenia, jakim jest powrót Thrawna. Mam wrażenie, że z kolejnymi odcinkami będzie tylko lepiej.
Ahsoka na pewno jeszcze zaskoczy
Nadal liczę, że to serial jeszcze dobrze nie wystartował. W trzecim odcinku dostaliśmy Raya Stevensona na dosłownie kilka sekund, tak samo Morgan. Tacy antagoniści muszą wnieść do całej produkcji jeszcze więcej, jestem co do tego przekonany. Dodatkowo cały czas mam na uwadze to, że ma się pojawić Hayden Christensen jako Anakin Skywalker lub Darth Vader. W zależności od tego jak duży będzie jego wkład w cały serial, z pewnością dostarczy widzom sporą ilość wrażeń. Na sam koniec przypomnę jeszcze samym Wielkim Admirale Thrawnie, o którym było dużo mówione już w trzecim odcinku. Skoro ma się pojawić Thrawn to pewnie i zobaczymy Ezrę. Sami widzicie ile jeszcze zabawy przed nami. Ahsoka jest przyzwoitym serialem, jednak nie ma co się przejmować słabszymi dialogi, ponieważ sami widzicie ile jeszcze przed nami. Czekamy!
Przeczytaj także naszą recenzję dwóch pierwszych odcinków. Ahsoka – S01E01-2 – serial nie przypadnie do gustu wszystkim [RECENZJA]
[…] czwarty był kontynuacją wydarzeń z trzeciego. Akcja w układzie Denab nadal krążyła wokół budowy statku wiedźmy o imieniu Morgan, która […]