Młode pokolenia mogą nie kojarzyć nazwy „Depeche Mode”, ale mogę zagwarantować, że utwory „Enjoy The Silence” czy „Personal Jesus” są znane wszystkim. W ciągu ostatnich kilku miesięcy udało mi się wziąć udział w dwóch wydarzeniach związanych z tym zespołem, dlatego też postanowiłam przybliżyć ich fenomen. Co było i jest wyjątkowego w zespole stworzonym przez Dave’a Gahana, Martina Gore, Andy’ego Fletchera oraz Vince’a Clarke?
Dawne Composition Of Sound szturmem wdarło się w serca polskiej młodzieży w połowie lat 80., a ich popularność stworzyła osobną subkulturę! Fani zespołu mieli ogromną moc, dzięki której to nie gatunek muzyczny, a sam zespół był w stanie zebrać własną społeczność – tzw. depeszy. Pomocny był także fakt, że zespół Depeche Mode był jednym z nielicznych, które nie były cenzurowane, więc młodzi Polacy mieli dostęp do delikatnego powiewu nowości i wolności. Koniec XX wieku nie był dla nich jednak łatwy, ponieważ grupy składające się z: metalowców, skinheadów czy punkowców nie traktowali ich na poważnie i często (dosłownie) stawali się oni chłopcami do bicia.
Czym charakteryzowali się depesze?
Czarne ubrania, w tym obowiązkowo skórzana kurtka, włosy ustylizowane na tzw. lotnisko, a czasem nawet charakterystyczny chód w stylu frontmana Dave’a Gahana to cechy typowego depesza. Fani stworzyli wokół siebie ogromne społeczeństwo, które od niemalże czterdziestu lat wciąż regularnie się spotyka i wspiera na zlotach, organizuje akcje fanowskie, rozmawia na forach internetowych i utrzymuje ze sobą stały kontakt, a także poszerza swoje szeregi o kolejne pokolenia oraz podróżuje za swoim ukochanym zespołem.
Koncerty z Depeszami
[…] dali piękny, wzruszający koncert, potwierdzający, że kult, którym ta formacja cieszy się w Polsce, jest absolutnie zasłużony. Dlatego mój stan po tym występie świetnie oddają słowa jednego z pierwszych hitów zespołu, zagranego także w Warszawie, energetycznego i radosnego: „I Just Can’t Get Enough” (Speak & Spell, 1981)
– Michał Bigoraj, „Depeche Mode w Warsawie”, Świat Elit 3/2023
Choć nazwa zespołu z francuskiego oznacza „szybko przemijającą modę”, nie możemy tego samego powiedzieć o fenomenie tych muzyków. Ich głębokie i trafiające do serca utwory brzmią niesamowicie dobrze zarówno na nagraniach, jak i na żywo. Charakterystyczne brzmienia, a co najważniejsze wypracowany styl, który jest inny dla każdego członka zespołu, łapią za serce. Podczas tegorocznego koncertu w Warszawie, który zapełnił Stadion Narodowy, mogliśmy być świadkami jak tłumy w czerni wyśpiewują zarówno największe szlagiery, jak i utwory z najnowszej płyty wraz ze swoimi idolami. Każdy był zaangażowany na 100% we wszystko, co działo się na scenie, a także pokazali swoje wsparcie tworząc na trybunach ogromny napis „Fletch” w hołdzie zmarłemu w 2022 roku Andy’emu Fletcherowi. Cała trasa „Memento Mori” została poświęcona zmarłemu współtwórcy Depeche Mode. O wyjątkowości tego tournée stanowi niezwykła intymność i skromność na scenie. Jak zauważa Michał Bigoraj w swoim programie „Porozmawiajmy (nie tylko) o muzyce”, nie mieliśmy do czynienia z widowiskowymi efektami specjalnymi ani wielkimi scenografiami. Otrzymaliśmy za to muzyków, którzy dają publiczności autentycznych i szczerych siebie.
Wpływ Depeche Mode na kulturę
Sposób, w jaki zespół wpływa na kulturę na całym świecie jest imponujący. Utwory Depeche Mode pojawiają się w filmach i serialach, „Enjoy The Silenece” jest wręcz uznawane za hymn, powstaje mnóstwo książek oraz coverów, a nawet… sztuk teatralnych. Teatr Rampa, wraz z dwójką artystów – Martą Zalewską oraz Marcinem Januszkiewiczem, podarowali światu spektakl „Depesze”, który oddaje hołd zespołowi oraz samej subkulturze depeszy, pokazując jak muzyka oraz artyści działają na społeczeństwo, które pragnie: buntu, wolności, a co najważniejsze: muzyki.
Naszą recenzję spektaklu możecie przeczytać tutaj: „Depesze”, czyli Depeche Mode rozłożeni na czynniki pierwsze
Nic dziwnego, że zespół wciąż przyciąga nowych fanów, biorąc pod uwagę, że obecni depesze przekazują swoją miłość do Depeche Mode w tak piękny i nieagresywny sposób. Dodatkowo muzyka wybrzmiewająca na ich krążkach jest niezwykle melodyjna oraz mądra, ponieważ przekazywane przez nich wartości są wciąż aktualne i nie postarzały się ani o dzień. Nie mogę się doczekać, kiedy w lutym 2024 roku Depeche Mode powrócą do Polski, aby jeszcze raz zaprezentować swój repertuar z „Memento Mori” w Atlas Arenie. Kto przyłączy się do wielkiego spotkania depeszy z Dave’em Gahanem oraz Martinem Gore’em w Łodzi w przyszłym roku?
Przeczytaj również: „1-800 Oświecenie” Taco Hemingwaya. Życie jest za krótkie, żeby grzęznąć w ciszy [FELIETON]