Po wielu latach, zmianach koncepcji, reżyserów, scenariusza, zakończeń filmu, przesuwania premiery i dokrętkach, solowy film o postaci Flasha ujrzał światło dzienne. Produkcja powstawała bardzo długo, a ekipie filmowej nie pomagały coraz to nowe doniesienia o kryminalnych wybrykach aktora tytułowej roli — Ezry Millera. WarnerBros miało ogromny problem, ponieważ, film miał być ważnym zakończeniem obecnego stanu kinowego uniwersum DC, a główny aktor robi PR’owy sabotaż. Jednakże film wyszedł z osłabioną promocją, a ja pomimo tego całego kwasu wokół Ezry Millera, na seansie starałem się zapomnieć o jego wykroczeniach i obejrzałem film jak każdy inny. A więc czy Flash się udał ? Czy Keaton jest wciąż dobrym Batmanem ? Czy Supergirl godnie zastąpiła Supermana ? Zapraszam po odpowiedź do recenzji.
Moja znajomość postaci Flasha jest bardzo słaba, więc na film wybrałem się z czystej ciekawości, co tam twórcy upichcili po takiej produkcji w bólach. Flasha znam tylko z paru odcinków kreskówek, jest jedną z postaci w grze Injustice, no i wiem, że jest ważną postacią w komiksach DC. Jako takiej genezy postaci nie kojarzę, a tym bardziej eventu, na którym wzoruje się film, czyli Flashpoint. Oczywiście nie jest to jakaś wierna interpretacja tego wydarzenia, a po prostu zaczerpnięcie konceptu. Pomimo że Flash pojawił się już w filmowej Lidze Sprawiedliwości, to dopiero teraz poznajemy potęgę jego mocy i przy okazji genezę. Streszczając opis filmu i to, co dostaliśmy w zwiastunach, to produkcja przedstawia Barry’ego Allena (Flash), który odkrywa moc podróżowania w czasie. Dzięki temu chłopak chce zmienić bieg wydarzeń i cofnąć jego tragiczną przeszłość. Gdy Flash chce powrócić do teraźniejszości, okazuje się, że rzeczywistość jest totalnie inna. Barry musi odnaleźć sposób by powrócić do dawnego biegu wydarzeń. Więc fabularnie jest to typowy paradoks podróżowania w czasie, temat, który przewijał się wiele razy w filmach, jednak muszę przyznać, że mam słabość do motywu podróży w czasie. Dlatego bardzo byłem ciekaw jak Flash to przedstawi, czy twórcy nie połaszą się na możliwość wepchania miliona cameo zapominając o głównym wątku. Jak się okazało odpowiedź nie jest oczywista.
Muszę przyznać, że w tym filmie Ezra Miller jako Barry Allen wypada całkiem nieźle. Nie podobała mi się jego wersja przedstawiana przez Zacka Snydera w Lidze Sprawiedliwości, był on takim bardzo dziwnym wystraszonym nastolatkiem. Tutaj rzuca żartami ciągle, jedne żenują, a inne często mnie bawiły. Jeszcze lepiej na ekranie wygląda Flash z przeszłości, tutaj Miller totalnie odpina wrotki i uwalnia się całkowicie od Snyderowej wersji. O dziwo tych dwóch nieporadnych Barrych ma ze sobą fajną chemię i główny Flash jest w roli starszego brata dla wersji siebie z przeszłości. Powoduje to, że te dwie teoretycznie inne postacie opowiadają wspólnie historię o Barrym. Pod tym względem jestem zaskoczony bo film nie skręca jakoś mocno w kierunku innych postaci, tylko skupiają się na samym Flashu. Widzimy jego tragiczną przeszłość i to jak bardzo zastanawia się by w bezpieczny sposób ją zmienić. Na plus wypada również jego relacja z Batmanem Afflecka, który moim zdaniem jedną sceną gdzie radzi Barremu o podróży w czasie, wypadł lepiej niż we wszystkich występach u Snydera. Nie jest tym niezrozumiale zimnym i mrocznym typem. W ojcowski sposób doradza Barremu, na swoim przykładzie, dzięki czemu można jego punkt widzenia zrozumieć. Sama podróż w czasie jest mocno zagmatwana i miałem wrażenie, że twórcy sami nie wiedzieli o co już chodzi, bo na etapie produkcji nie wiedzieli co dalej z DCEU. Na początku zasady są jasne, jednak im dalej w las tym więcej komplikacji.
Ogólnie film przez cały czas sobie płynie, jest ciągle utrzymany wesoły, humorystyczny ton i jak najbardziej może jest czasami żenujący ale przez cały film jest to spójne. Zdarza się wiele głupot fabularnych czy jakiejś bezsensownej sceny akcji, ale jako że całość jest w takim tonie, to jakimś cudem przymyka się na to oko. Oczywiście to nie jest tak, że film jest bez wad, tylko w trakcie seansu nie dostrzega się ich tak mocno. Przykładowo Batman Keatona nie jest jakąś głęboko napisaną postacią, robi on wiele głupot. Jednak nie jest to tak problematyczne ponieważ cały film taki jest. Podobało mi się, że nie jest on świeżo wyrwany z poprzednich filmów, tylko jest jakiś przeskok czasowy dla jego postaci, pomiędzy ostatnim występem jako Batman. Sam Keaton wypada okej, ale nic ponad to ponieważ nie mam miejsca na większy wątek. Na minus, niestety wypada Supergirl grana przez Sashe Calle. W filmie niewiele wnosi do fabuły, jest bardziej narzędziem do tego by coś ruszyło dalej, a jej motywacja bierze się znikąd. Nie winię tutaj aktorki bo po prostu została ograniczona scenariuszowo. No i w ogóle cały konflikt na tej nowej ziemi jest bardzo płaski i nie wybrzmiewa, widać, że nie było na niego czasu bo twórcy skupiali się na opowieści głównej postaci. Sam finał też nie jest jakąś rewolucją, film nie opowiada co dalej z obecnym DC i jak wszystko ulegnie zmianie. Więc jeśli ktoś nastawiał się na adaptacje komiksowego Flashpointu, no to może się zawieść.
Największym minusem tego filmu jest koszmarne CGI. Jak bardzo koszmarne ? Ano twórcy zdecydowali, że w niektórych scenach postaci będą w CGI, wygląda to strasznie słabo i daje takie dziwne odrzucające wrażenie. Jest tutaj parę scen, które wyglądają jakby to był jakiś dziwny styl ala figury woskowe, jednak wciąż większość scen z użyciem efektów specjalnych jest kiepskiej jakości. Sceny walki również wyglądały słabo i często wychodziły z nich nienaturalne ruchy postaci, czy ciała latające jakby nic nie warzyły. Natomiast same kadry i kolory są bardzo w porządku. Mimo słabych efektów lubiłem motyw z błyskawicami gdy Flash biegnie bo po prostu wyglądało to dobrze kolorystycznie.
I tak właśnie wygląda ten pełen kontrowersji film. Ponownie, jestem zaskoczony jak twórcom udało się poprowadzić Barrego przez całą fabułę, powodując, że jego wątek tworzył jakieś emocje i fajnie spinał wszystko w całość. Natomiast film ma sporo wad i nie jest czymś super, to po prostu historia o Flashu, reszta się nie liczy bo nie było czasu i pomysłu na rozwinięcia postaci. Nie jest to jakaś ogromna wada, ale ogranicza to film do bycia po prostu dobrą rozrywką kinową ale niczym więcej, obejrzeć i zapomnieć. No może tych potworków CGI nie zapomnę.
OCENA 6/10
ZALETY:
- Spójny humorystyczny ton
- Ezra Miller jako drugi Flash
- Ciągłe skupienie na głównej postaci
WADY
- Koszmarne CGI
- Drugoplanowe postaci są tylko narzędziem
Przeczytaj również: Spider-Man: Poprzez multiwersum – Spider-Man: Infinity War [RECENZJA].