W Azji kręcone są jedne z lepszych blockbusterów, nie mam co do tego wątpliwości. Zazwyczaj za dobrą fabułą idzie również sukces w box office. To samo spotkało film „Uprowadzenie”. Produkcja zaliczyła bardzo dobrą frekwencję podczas kinowej emisji. W ostatecznym rozrachunku film obejrzany został przez 1,6 miliona widzów w południowokoreańskich kinach oraz stał się jednym z hitów 2021 roku. Czy warto zawracać sobie głowę seansem? Zdecydowanie! „Uprowadzenie” to solidnie zrealizowany akcyjniak, który dostarcza masę frajdy.
Hwang Jung-min gra… samego siebie!
Debiutancka produkcja Pil Gam-Sunga dostarcza to, co Azjaci robią najlepiej – masę akcji, sensacji oraz zaskakujących zdarzeń. Choć wydawać by się mogło, że temat uprowadzeń w kinie został wyczerpany do maksimum, to jednak koreański film udowadnia, że jest inaczej. Fabuła „Hostage: Missing Celebrity” to przyjemna metafikcja osadzona w świecie głównego bohatera, granego przez Hwang Jung-mina. Swoją drogą trzeba przyznać, że aktor niezwykle bawi się rolą. Grając samego siebie, czyli jednego z najpopularniejszych koreańskich aktorów młodego pokolenia, musi mierzyć się z przestępcami, którzy porywają go, gdy wraca w środku nocy do domu. Nie jest on zresztą jedynym uprowadzonym, ponieważ w piwnicy przetrzymywany jest z pewną młodą kobietą, która zaginęła przed nim. Zdany jest tylko na siebie i na swoje umiejętności aktorskie. Te nie raz uratują życie młodego mężczyzny i nieznajomej kobiety.
Fabuła wydaje się wam znajoma? Nic dziwnego. Koreański blockbuster to remake filmu reżysera Sheng Dinga z 2015 roku – „Ratując Pana Wu”, gdzie w główną rolę wciela się Andy Lau. Co ciekawe, chińska produkcja oparta została na prawdziwych wydarzeniach. To, co różni obraz Sheng Dianga od południowokoreańskiej produkcji, to sposób jej realizacji. Poza świetnymi momentami godnymi dobrego thrillera, Pil Gam-Sung bawi się poniekąd drobnymi wątkami komediowymi, które wyśmiewają współczesny kult celebrytów. Podczas seansu uświadczymy zatem kilku scen, które wprost kpią z przemysłu filmowego. Tworzy to z „Uprowadzenia” nie tylko statyczny film akcji, ale również obraz pełen autorefleksyjnych treści.
Niezbyt ciekawie rozpisani antagoniści
Komediowe, a może raczej przerysowane, jest ukazanie głównych przestępców. Choi Ki-wan (Kim Jae-Bum) pełni funkcję szefa bandy. Przedstawiony jest jako psychopatyczny oprawca, który nie cofnie się przed niczym. Dong-hun (Ryu Kyung-Soo) wydaje się trochę podzielać opresyjne zapędy szefa. Jednocześnie rywalizuje z nim, co prowadzi do wielu starć. Jedyna kobieta w ekipie, Seat-byeol (Lee Ho-jung), również należy do zwolenniczek przemocy oraz torturowania więźniów. Young-rok (Lee Kyu-won) to typowy mięśniak oraz człowiek od tak zwanej brudnej roboty.
W przestępczej drużynie znajduje się również Yong-tae (Jung Jak-won), który wydaje się nie do końca pasować do swoich wspólników. Antagoniści są więc przedstawieni w dosyć przerysowany sposób, co odbiera nieco ich wiarygodności. To jeden z czynników, który nieco psuje odbiór seansu. W mojej opinii jedynym ciekawie napisanym przestępcą jest Young-tae. Postać wywołuje sprzeczne emocje, gdy raz życzymy mu źle, a po chwili współczujemy. Można było lepiej wykorzystać sceny, w której pojawiali się nasi przestępcy. Odnoszę wrażenie, że poprzez zbyt stereotypowe przedstawienia postaci zapomniano o tym, że przestaną być tym samym ludzcy. Zdaje sobie sprawę, że to tylko jeden z licznych filmów sensacyjnych, lecz skoro ukazano już jakąś głębię w autorefleksyjnych momentach kpiących z przemysłu filmowego, to można było przedstawić antagonistów w nieco mniej głupkowatym świetle. Ciężko również jakoś przeżywać zachowania przestępców, ponieważ nie znamy zbytnio motywów ich działań.
Lepiej nie podpadać Hwang Jung-minowi…
Mocną stroną filmu Pil Gam-Sunga jest fabuła rozgrywająca się w kilku miejscach na raz. Z jednej strony widzimy walczących o wolność zakładników, z drugiej szefa gangu, który bezlitośnie próbuje dotrzeć do pieniędzy aktora, a z trzeciej obserwujemy poczynania policji próbującej zlokalizować Jung-mina i towarzyszącą mu kobietę. Oczywiście, służby nie potrafią szybko odnaleźć oraz uwolnić porwanych. Zawsze trafiają na pewne przeszkody, które odwlekają sukces w czasie. Gdy jednak dochodzi do konfrontacji policji z porywaczami, robi się naprawdę ciekawie.
W kryjówce zaś non stop patrzymy, jak Jung-min próbuje odzyskać wolność. Wykorzystuje przy tym swoje aktorskie zdolności i trzeba mu przyznać, że facet naprawdę świetnie daje radę. Niekiedy można poczuć zdumienie obserwując działania głównego bohatera. Jestem pełna podziwu do Hwang Jung-mina, który świetnie odegrał swoją rolę. Z racji tego, że grał samego siebie ciekawi mnie na ile jego zachowania na ekranie były rzeczywiste, a na ile fikcyjne. Czy będąc w podobnej sytuacji zachowałby stalowe nerwy i opracowywał szalone plany ucieczki? Raczej można mieć co do tego wątpliwości. Ale kto wie? Mimo to Jung-min w „Uprowadzeniu” wykazuje się olbrzymimi zdolnościami aktorskimi i zupełnie nie dziwi mnie, że jest tak popularnym gwiazdorem w swoim kraju.
Podsumowanie
Choć z pozoru tak podobne do tego co już gdzieś widzieliśmy, to w rzeczywistości nieco odmienne. Tak mogłabym opisać film Pil Gam-Sunga. Poza nielicznymi wadami ta produkcja ma ogromny potencjał. Doceniam to, że reżyser nie zaserwował nam fabuły rodem z innych filmów o porwaniach. Zamiast tego prezentuje widzowi niezłą, niekiedy komediową metakoncepcję oraz ciekawy thriller trzymający w napięciu do samego końca. Gra aktorska jest na wysokim poziomie, a poszczególne sceny zostały naprawdę dobrze zrealizowane. Czego chcieć więcej, prawda? Azjaci kręcą jedne z lepszych filmów akcji, a „Uprowadzenie” tylko to potwierdza.
Ocena: 7/10
Film obejrzeliśmy w ramach 16. Azjatyckiego Festiwalu Filmowego Pięć Smaków. Jeśli lubicie kino Dalekiego Wschodu bądź chcielibyście je poznać, to serdecznie polecamy go waszej uwadze. Program tegorocznej edycji znajdziecie tutaj – 16. Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków. Zachęcamy również do przeczytania artykułu, w którym zwracamy uwagę na to, jakie produkcje warto obejrzeć podczas tegorocznej edycji – 16. Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków – co warto obejrzeć?, a także do recenzji filmów „Arnold jest wzorowym uczniem”. Szkoła to pierwsza dyktatura w naszym życiu, „Yuni”. Ciężar dojrzewania w konserwatywnej społeczności oraz „Niech żyje Leonora!”. Ukłon w stronę kina gatunkowego.