„Nie chcemy żadnych zafałszowanych, wypolerowanych, gładkich filmów – chcemy, aby były szorstkie, niewypolerowane, ale za to pełne życia; nie chcemy filmów w kolorze różowym – chcemy je w kolorze krwi” – tak brzmi zapośredniczone z The Film-Maker Cooperative (1962) motto tegorocznej edycji Splat!FilmFest – najważniejszego wydarzenia na mapie fanów kina gatunkowego w sezonie jesiennym. Misją festiwalu już od prawie dekady niezmiennie jest prezentowanie polskim widzom kina mrocznego, pięknego, dzikiego i szalonego, jednym słowem: bezkompromisowego. Tegoroczna, dziewiąta. już edycja „Splatu” odbędzie się w dniach 25-30 października w warszawskiej Kinotece oraz wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty. W programie znalazło się 32 filmów pełnometrażowych i 20 krótkometrażowych z całego świata, z czego niemal wszystkie pokazy to premiery europejskie, światowe lub polskie. Zapraszam do artykułu, w którym przybliżam 5 moim zdaniem najciekawszych filmów prezentowanych podczas 9. Splat!FilmFest 2023.
Splat!FilmFest 2023 – 5 najciekawszych filmów
1. Pandemonium
Prezentowany premierowo podczas tegorocznej edycji Fantasia International Film Festival w Montrealu, „Pandemonium” to historia o dwojgu (niezbyt sympatycznych) typów, którzy budzą się razem na krętej drodze w mglistej, silenthillowej scenerii. Po krótkim śledztwie dochodzą do wniosku, że ulegli wypadkowi samochodowego po zderzeniu prowadzonych przezeń samochodu i motocyklu. Teraz, zawieszeni między światami, mężczyźni zmuszeni będą stawić czoła nie tylko tajemniczej po-życiowej rzeczywistości, ale również własnym wyrzutom sumienia i wewnętrznym demonom.
Francuski horror „Pandemonium” jest luźno inspirowany m.in. „Boską Komedią” Dantego. Jak czytamy w oficjalnych materiałach prasowych, reżyser Quarxx („Wszyscy bogowie na niebie”) zabiera widzów w wywołującą niepohamowany strach podróż po lękach, mrocznej stronie człowieczeństwa i samym piekle. Pomimo ponurej atmosfery, w „Pandemonium” znalazło się jednak również miejsce na trochę groteski, ironii i błyskotliwego humoru. W główne role wcielili się Arben Bajraktaraj („Uprowadzona”) oraz Hugo Dillon („Pięć diabłów”), a na ekranie partnerowała im m.in. 11-letnia Manon Maindivde, której rola określana jest jako jedna z najstraszniejszych postaci dziecięcych w horrorze ostatnich lat.
Bardzo ciekawi mnie sam pomysł wyjściowy i czyśćcowa tematyka odwołująca się do klasyku Dantego. Liczę, że „Pandemonium” okaże się filmem nie tylko ciekawym wizualnie z gęstą atmosferą, ale i obrazem oferujący garść refleksji na temat przekrojowej tematyki życia i śmierci i łączącej się z tym ludzkiej kondycji, czemu powinien sprzyjać fabularny i obsadowy minimalizm.
2. Bóstwo / Divinity
„Bóstwo” przyjechało na nasze rodzime ekrany prosto z festiwalu w Sundance. Film sci fi wyprodukowany przez Stevena Soderbergha („Niepoczytalna”, „Solaris” z 2002) opisywany jest jako opowieść o świecie przyszłości, w którym ludzkość stała się zależna od cudownego serum zapewniającego wieczną młodość. Eliksir stworzony przez genialnego naukowca, Sterlinga Pierce’a, uzależnia niczym silny narkotyk, przez co doprowadza znaną nam cywilizację do ruiny. Zwłaszcza, odkąd znalazł się w posiadaniu pozbawionego skrupułów syna szalonego naukowca, Sterlinga Juniora. W tym samym czasie gdzieś z odległej galaktyki na ratunek świata przybywają tajemniczy bracia, którzy porywają winowajcę odpowiedzialnego za zmonopolizowanie młodości.
Reżyserem i autorem scenariusza „Bóstwa” jest Eddie Alcazar („Doskonałość”), a sama produkcja określana jest jako nie tylko komentarz na temat kapitalizmu i ludzkiej obsesji na punkcie atrakcyjnego wyglądu i młodzieńczej witalności, ale również ponura rozprawa na temat śmierci i odrodzenia. Tytułowe serum „Divinity” doprowadza ludzkość do stanu, w którym wszyscy cieszą się młodym ciałem, ale ich znacznie starsze umysły powoli przestają przystawać do rzeczywistości. Nie bez powodu film budzi skojarzenia z kultowym „Metropolis” Fritza Langa – obraz Alcazara może pochwalić się wysmakowanymi kadrami (film został nakręcony na taśmie 16 mm) oraz dopracowaną, estetyczną scenografią. W obsadzie „Bóstwa” znaleźli się m.in. Scott Bakula („Władca iluzji”), Stephen Dorff („Blade: wieczny łowca”) oraz Bella Thorne, konsekwentnie próbująca zerwać z łatką byłej gwiazdy Disney Channel.
W przypadku „Bóstwa” kupuje mnie tak naprawdę sama estetyka i porównanie z „Metropolis”. Dodatkową zachętą jest oczywiście nazwisko Soderbergha, który ma na swoim koncie masę interesujących projektów z wielu gatunków. Artystyczne, niskobudżetowe kino sci fi często potrafi zaskoczyć swoją pomysłowością – i właśnie na to głównie liczę w przypadku „Divinity”.
3. Sleep
Po premierze „Sleep” na festiwalu w Canes sam Bong Joon-ho (laureat Oscara za „Parasite”) stwierdził, że dzieło Jasona Yu to najlepszy debiut reżyserski ostatniej dekady. Urzekł go sprawny miks gatunkowy, w którym to groza miesza się z czarną komedią, a wszystko to ujęte jest w formie przejmującego dramatu małżeńskiego. Główni bohaterowie filmu, Soon-jin i Hyun-su, to nowożeńcy, którzy spodziewają się swojego pierwszego dziecka. Ich życie rodzinne nie mogłoby układać się lepiej – on pnie się na szczeblach kariery w korporacji, a ona rozwija się jako aktorka. Pierwszą poważną przeszkodą we wspólnym życiu małżonków staje się… lunatykowanie Hyun-su, które z każdą nocą zaczyna coraz bardziej przerażać jego małżonkę. Początkowo kobieta zrzuca to na stres spowodowany zbliżającym się porodem, ale wszystko zmienia się w momencie, gdy za dnia czuły i serdeczny mężczyzna nocą staje się opresyjnym napastnikiem stwarzającym zagrożenie dla swoich najbliższych.
Według zagranicznych recenzji debiutant Jason Yu w „Sleep” doskonale posługuje się licznymi środkami języka filmu, aby wykreować świeżą i przerażającą atmosferę rodzinnej grozy. Wątki lunatykowania nie są ostatnio w horrorach zbyt często wykorzystywane, więc z chęcią zobaczę, w jaki sposób posługuje się nimi Yu – rekomendacja od samego Bonga brzmi bardzo obiecująco, podobnie jak dobre przyjęcie w Cannes, gdzie „Sleep” dominowane było do reżyserskiego Grand Prix.
4. Gdzie mieszka zło / Home Sweet Home – Where Evil Lives
„Gdzie mieszka zło” to nakręcony na jednym ujęciu przerażający, niemiecki horror, w którego centrum znajduje się Maria – młoda kobieta w zaawansowanej ciąży. Dziewczyna udaje się do opuszczonego domu rodzinnego swojego męża Victora, aby urządzić je pod wynajem, ale nie mija dużo czasu nim zaczyna odczuwać niepokój w nieprzyjaznej przestrzeni. W domu wysiada prąd, w pobliżu kręci się wścibski i śliski sąsiad, a jakby tego było mało Maria gubi kluczyki do samochodu. Splot niefortunnych zdarzeń prowadzi dziewczynę do podejrzeń, że opuszczony dom jednak nie jest taki opuszczony, jak się początkowo wydawał.
Według materiałów prasowych film Thomasa Siebena („Zwierzyna”, „Porwanie Stelli”) powinien szczególnie przypaść do gustu fanom takich horrorów, jak „Uciekaj”, „Zabawa w pochowanego” czy kultowe „Dziecko Rosemary” Romana Polańskiego. Napięciowy thriller przesiąknięty jest tu tematami m.in. lęku przed macierzyństwem czy toksycznych relacji rodzinnych. W głównej roli wystąpiła Nilam Farooq, niemiecka aktorka znana ze swoich ról w serialach „Kontra” czy „Nawiedzony szpital”. Osobiście uwielbiam filmy kręcone na jednym ujęciu za ich tempo i absorbujący, immersyjny charakter, dlatego też wiążę z seansem „Home Sweet Home – Where Evil Lives” spore nadzieje – liczę, że czeka mnie seans intensywy i mocniej usadzający w fotelu.
5. Conann
Ostatnia pozycja w moim TOP 5 najciekawszych filmów to „Conann” – przedziwne francuskie fantasy, które opowiada historię fantastycznego świata pełnego seksu, makabry i brokatu; a wszystko to w estetyce przywodzącej na myśl teledysk. Obraz nazywany jest transgresyjną wariacją na temat mitycznej postaci Conana Barbarzyńcy stworzonej przez Roberta E. Howarda. Reżyser Bertrand Mandico („After Blue: Przekroczyć błękit”) stworzył dzieło, które swoją stylistyką nawiązuje przede wszystkim do europejskiego kina fantasy lat 70. i 80., choć i fani „Conana” z Arnoldem Schwarzeneggerem powinni poczuć się tu jak w domu. Historia najsłynniejszego Barbarzyńcy wiedzie od ery Sumeryjskiej aż po współczesność z przystankiem na Bronx lat 90. „Conann” to feministyczny manifest i krwawa epopeja w jednym, od której ciężko oderwać wzrok, choć ekranowa makabra niejednemu widzowi powinna zmrozić krew w żyłach.
„Conann” lawiruje między klasyczną opowieścią o narodzinach wojowniczki i body horrorem, a całość utrzymana jest w czerni i bieli. W główną bohaterkę na różnych etapach jej życia wcielają się m.in. Claire Duburq (15-letnia Conan), Christa Théret (30-letnia Conan) oraz znana nam z rodzimego podwórka Agata Buzek (45-letnia Conan). Uwielbiam takie eksperymenty formalne dotyczące znanych marek, więc już zacieram rączki na seans. Zwłaszcza, że „After Blue” tego reżysera bardzo przypadło mi do gustu pod kątem estetyki.
Przeczytaj również nasze teksty dotyczące poprzedniej edycji Splat!FilmFest:
Splat!Film Fest 2022 – 8. edycja święta fanów kina grozy i makebreski. Co w programie?
Terrifier 2. Powrót krwiożerczego klauna z Miles County [RECENZJA] [SPLAT!FILM FEST 2022]
Ptakodemia 3: Morski orzeł. Ptasi jazgot w słusznej sprawie [RECENZJA] [SPLAT!FILM FEST 2022]
Niania. Ah ci „biedni” mizogini [RECENZJA] [SPLAT!FILM FEST 2022]
Poniżej spot tegorocznej edycji festiwalu. Wybieracie się?